Jakub Łukowski
I Drużyna
Daniel Myśliwiec
STAL - WIDZEW
Ekstraklasa
Wypowiedzi po meczu ze Stalą Mielec
Kamil Kiereś:
Ten mecz był wyrównany, ale nasza drużyna miała w nim różne fazy. Realizowaliśmy swoje założenia, chcieliśmy atakować w określony sposób. Tak było od samego początku, gdy mieliśmy rzut rożny, a później kilka kolejnych okazji, w tym słupek. To było dobre wejście w spotkanie, jednak potem straciliśmy nad nim kontrolę, bo zaczęliśmy gubić piłkę przy wyprowadzaniu kontrataków, co napędzało rywali. Od 30. minuty zaczęliśmy grać agresywniej i dzięki temu zdobyliśmy bramkę do szatni.
W drugą część też weszliśmy dobrze, byliśmy częściej na połowie Widzewa, ale później znów to on przejął inicjatywę, a my za bardzo się cofnęliśmy i dostaliśmy z tego gola. Przy bramce zabrakło nam doskoku ze środka pola. Kluczowym momentem meczu była nasza kontra, kiedy Szkuryn wyszedł sam na sam. Gdyby strzelił, byłoby 2:1 i rywal dostałby czerwoną kartkę. Spudłował, my potem mieliśmy sporo momentów, ale czegoś nam zabrakło. Odczuwamy niedosyt po tym starciu.
Daniel Myśliwiec:
Dużo się działo w tym meczu. Jakość naszej gry była dobra, ale ze względu na zbyt wolne i pozbawione płynności decyzje wykreowaliśmy za mało sytuacji, które by nas zadowalały. Bramka zdobyta przez nas po minimalnym spalonym potwierdziła jednak, że jesteśmy blisko i gdy nabierzemy więcej swobody w naszym sposobie grania, to będziemy się cieszyć ze zwycięstw.
Żałuję okoliczności, w jakich stracliśmy piłkarza, bo złapaliśmy dobry moment i mogło skończyć się to dla nas zdobyczą trzech punktów, a nie jednego. Nie chcę jednak, żeby to zabrzmiało jako umniejszanie przeciwnikowi, gdyż jako defensywa nie potrafiliśmy przeciwdziałać wykreowanym przez niego okazjom. Jestem niezadowolony ze straconej bramki, ale jak na etap, w którym jesteśmy, akceptuję ten wynik.
Jakub Łukowski:
Cieszę się z tej bramki, ale najważniejszy cel dla drużyny nie został osiągnięty, bo wyjeżdżamy tylko z jednym punktem. Można powiedzieć, że jestem tak połowicznie zadowolony.
Weszliśmy w momencie, gdy zawodnicy rywala byli już trochę podmęczeni, a my byliśmy na świeżości. Dobrze, że od razu zaatakowaliśmy. W pierwszej minucie po naszym pojawieniu się na murawie udało mi się zanotować asystę, która później została niestety anulowana.
Wszyscy, którzy grali dzisiaj w pierwszym składzie, jak i rezerwowi, dali z siebie sto procent i to jest zasługa całej drużyny. W każdym meczu będziemy grali o zwycięstwo. Dzisiaj sytuacja była trudna, bo graliśmy o jednego zawodnika mniej, ale nie ustępowaliśmy rywalom i chcieliśmy zdobyć kolejną bramkę.