Wywiady i konferencje
WIDZEW - ŚLĄSK
Wypowiedzi po meczu ze Śląskiem Wrocław
Ivan Djurdjević:
Wiedzieliśmy, że Widzew od początku meczu ruszy bardzo mocno do ataku, przy dużym wsparciu kibiców. Mieliśmy okazję Martina Konczkowskiego, ale zdecydowaliśmy się bronić i wyczekać rywala, aż się wyszaleje. Z upływem czasu to my przejęliśmy inicjatywę. Mogliśmy świetnie skończyć pierwszą połowę - takie okazje, jak Johna Yeboaha i Caye Quintany powinniśmy wykorzystywać.
W drugiej części to my byliśmy zespołem, który prowadził grę. Byliśmy lepsi, ale to nikogo nie obchodzi. Bramka padła w kuriozalny sposób, mam duże pretensje do moich zawodników, że w takim momencie tak się zachowali. To nam nie pomaga, ale nie pierwszy raz jesteśmy w takiej sytuacji. Remis byłby sprawiedliwy, choć druga połowa toczyła się pod nasze dyktando. Kolejne mecze przed nami, będziemy w nich walczyć.
Janusz Niedźwiedź:
Cieszymy się, bo to nasze pierwsze wiosenne zwycięstwo. Z jednej strony - w końcu, z drugiej - pracowaliśmy na nie w tym meczu. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo dobra, ale piłka nie wpadła do siatki. Musieliśmy poczekać aż do 92. minuty. Musimy docenić drużynę za to, że do końca wierzyła, choć w drugiej części nie układało się to tak, jak byśmy chcieli. Wierzyliśmy, walczyliśmy o tego gola i przechyliśmy szalę na swoją korzyść.
Gratulacje dla Kristoffera, bo zrobił w tej akcji bardzo dużo. Znalazł się dobrze w polu karnym i dał nam tego upragnionego gola. Chciałbym docenić wszystkich zmienników, bo dali nam na boisku to, czego od nich oczekiwaliśmy.
Chcę podziękować naszym kibicom. Byliście dziś świetni, to zwycięstwo w końcówce uszczęśliwiło nas wszystkich, ale doceniamy, że przed tą bramką też w nas wierzyliście. Doping był głośny, ponieśliście nas do wygranej.
Kristoffer Normann Hansen:
Ostatnio miałem trudny okres, dlatego świetnie jest wejść na boisko i zdobyć zwycięską bramkę. Gdy gram, to czuję, że mogę kreować sytuacje i strzelać gole. To nie była prosta główka, musiałem dodać piłce trochę prędkości, ale strzelenie gola w końcówce spotkania to fantastyczne uczucie. Za tydzień gramy z Legią, więc w przyszłym tygodniu wracamy do treningów i skupiamy się w pełni na kolejnym spotkaniu.
Henrich Ravas:
Co do sytuacji pod koniec pierwszej połowy - zawsze chcemy tak zaczynać akcje, chociaż widziałem, że takie podanie jest trochę ryzykowne. Mateusz Żyro miał dużo przestrzeni, ale jeden z rywali był szybki i dobrze przeczytał naszą akcję. Należą się podziękowania Serafinowi Szocie i obrońcom, że pomogli mi zażegnać niebezpieczeństwo. To był mój błąd, lecz mieliśmy sytuacje, gdy wychodziliśmy z piłką dobrze.
Na koniec spotkania było dużo emocji i dla nas, i dla Kristoffera, który miał trudny początek rundy. Wszedł z Jagiellonią i w tym spotkaniu miał szansę na gola, ale dzisiaj pokazał, że jest mentalnie bardzo mocny i dał nam dwa ekstra punkty.
Za tydzień gramy z Legią, z którą mecz jest wyjątkowy dla kibiców i piłkarzy Widzewa. Chcemy wygrać to spotkanie. Oni tutaj wygrali 2:1, a teraz chcemy im się zrewanżować.