Imad Rondić
Ernest Terpiłowski
I Drużyna
Janusz Niedźwiedź
JAGIELLONIA - WIDZEW
Ekstraklasa
Wypowiedzi po meczu z Jagiellonią Białystok
Janusz Niedźwiedź:
Przyjechaliśmy do Białegostoku z konkretnym zamiarem. Do 60. minuty dobrze realizowaliśmy ten plan, szczególnie pierwsza połowa była w naszym wykonaniu udana. Mieliśmy pełną kontrolę nad meczem, zdobyliśmy bramkę na 1:0, później mogliśmy podwyższyć prowadzenie, wtedy wynik byłby korzystniejszy. Utrzymywało się to na naprawdę dobrym poziomie.
Niestety, później cofnęliśmy się zbyt głęboko, a do tego nie umieliśmy się utrzymać przy piłce. Zabrakło nam też wyjścia do przodu. Przydarzyły się nam dwa zagrania ręką, to oczywiście trochę przypadku, jednak pozwoliliśmy na to naszymi działaniami. Nasza postawa dała impuls Jagiellonii, która wyczuła swój moment i zaczęła atakować większą liczbą zawodników. Przez to, że staliśmy bardzo nisko, prosiliśmy się o stratę gola.
Tak jak mówiłem, ten mecz można podzielić na dwie części - do 60. minuty i po 60. minucie. Dopiero gdy straciliśmy bramkę na 1:2, to potrafiliśmy odpowiedzieć, szukaliśmy możliwości, jednak to Jagiellonia okazała się lepsza.
Adrian Siemieniec:
Gratuluję mojej drużynie zwycięstwa, ale nie tylko tego. Życzę każdemu trenerowi, żeby kiedyś mógł przeżyć taki moment, bo dziś z dumą patrzyłem na to, jak ta drużyna walczyła, jak była zdeterminowana, jakim zaangażowaniem popisywali się zawodnicy, nie tylko z wyjściowej jedenastki, ale też zmiennicy. Duży ukłon również w kierunku trybun, ponieważ piłkarze i kibice stworzyli fantastyczną atmosferę, którą dało się odczuć. To był bardzo dobry mecz i niezapomniany wieczór.
Zawiesiliśmy sobie poprzeczkę bardzo wysoko, a teraz nasza rola w tym, żeby utrzymywać ten poziom zaangażowania i jeszcze poprawiać grę. Dzisiaj się pocieszymy, jutro przed nami ważny mecz drugiego zespołu, w którym zagra sporo zawodników pierwszej drużyny, później trochę odpoczniemy i zaczniemy przygotowania do spotkania z Lechem Poznań.
Imad Rondić:
Co mogę powiedzieć? Niestety, ale znów przegrywamy, mimo że jako pierwsi zdobyliśmy bramkę. Trochę pechowy rzut karny, potem rzut wolny i tak gole traciliśmy po stałych fragmentach. Musimy skupić się na kolejnym meczu, szczególnie, że jest bardzo ważny.
Ta druga połowa na pewno nie należała do nas - Jagiellonia wywierała na nas presję. Nie mogę na ten moment powiedzieć, czy popełnialiśmy za dużo fauli, bo po prostu nie widziałem wielu akcji zbyt dobrze.
Ernest Terpiłowski:
Pierwsza połowa była wyrównana i dobra w naszym wykonaniu. Strzeliliśmy gola, mieliśmy też kilka innych sytuacji. W końcówce Jagiellonia trochę przejęła inicjatywę, jednak do przerwy utrzymaliśmy korzystny wynik. W drugiej połowie, od około 65. minuty, to gospodarze zaczęli mieć więcej z gry. Atakowali dużą liczbą zawodników, stwarzali sobie sytuacje, a nam zabrakło utrzymania się przy piłce z przodu, zagrania pod faul taktyczny lub po prostu bardziej dojrzałej gry.
Jeśli otwieramy wynik spotkania na wyjeździe i długo prowadzimy, to musimy utrzymać to do końca, ponieważ w przyszłości może nas to wiele kosztować. Tak jak dzisiaj. W drugiej połowie daliśmy się zepchnąć za głęboko, co przyniosło liczne ataki przeciwników i ich gole po stałych fragmentach gry. To nie powinno się wydarzyć.
Co do mojego gola, to na początku była przebijanka, piłka znalazła się u Bartka Pawłowskiego przy linii końcowej. Dobrze wypatrzył mnie na szesnastym metrze, zostałem tam, po bardzo dobrym podaniu nieźle uderzyłem i piłka znalazła się w bramce. Pozostał niedosyt, bo zaraz po bramce na 1:0 mogłem podwyższyć wynik. Miałem bardzo dobrą sytuację, ale nie udało mi się ponownie strzelić.