Sebastian Kerk
Jordi Sanchez
Bartek Pawłowski
I Drużyna
Daniel Myśliwiec
WIDZEW - CRACOVIA
Ekstraklasa
Wypowiedzi po meczu Widzewa Łódź z Cracovią
Jacek Zieliński:
Jadąc do Łodzi liczyliśmy, że przedłużymy serię meczów bez porażki i zapunktujemy za trzy po trzech ostatnich remisach. Boisko to jednak szybko zweryfikowało, a z naszych planów nic nie wyszło.
Przegraliśmy spotkanie, którego wcale nie musieliśmy przegrać. Widzew trafił nas dwa razy z sytuacji, na które się uczulaliśmy, przy obecności Jordiego Sancheza i Bartka Pawłowskiego w polu karnym. Gol na 0:2 była szczególnie kuriozalny, bo strzeliliśmy go sobie sami, w dodatku w momencie, gdy mecz zaczął układać się po naszej myśli, zaczęliśmy stwarzać zalążki okazji. Liczyliśmy, że w końcówce uda się nam doprowadzić do wyrównania, jednak daliśmy się łapać na kontry, po których mnóstwo pracy miał Sebastian Madejski.
Daniel Myśliwiec:
Dobrze jest dobrze zacząć - myślę, że to jest wystarczający komentarz do tego meczu. To jednak piłkarze są najważniejsi, oni znajdują się na pierwszej linii frontu i będą nam dawać dużo radości. Cieszę się z tego, że zawodnicy byli w stanie wdrożyć się w pracę, jaką z nimi zacząłem. Choć to nie był mecz na miarę naszego potencjału, jestem zadowolony z tego, że wszyscy zagrali bardzo ambitnie, a popełnione błędy to kwestia czasu i pracy.
W drugiej połowie Cracovia przycisnęła mocniej, nie miała nic do stracenia. Przed przerwą kontrolowaliśmy grę, później pojawiły się odruchy, które wynikały z tego, że byliśmy zmęczeni, graliśmy trochę inaczej niż do tej pory, a ja zawsze wymagam dużego wysiłku zarówno fizycznego, jak i intelektualnego. Wierzę, że wszyscy potrzebują czasu, żeby te mecze jeszcze lepiej kontrolować, jednak chwała zawodnikom za to, że byli konsekwentni i dali z siebie maksa.
Bartłomiej Pawłowski:
To był dość szybki mecz w naszym wykonaniu. Może w pierwszej połowie nie było za dużo sytuacji, ale coś się działo, a po przerwie spotkanie zrobiło się jeszcze bardziej otwarte. Kreowaliśmy swoje okazje, Cracovia swoje i mogło paść więcej bramek, choć ze wskazaniem na nas.
Cieszę się, że strzelaliśmy gole i nic nie straciliśmy. Czy to byłyby trafienia z dystansu, czy piętą tyłem do bramki, to nie ma rożnicy. Generalnie spotkanie kosztowało nas wiele sił, bo przeszliśmy na inny system gry. W kilku momentach było trudno, zwłaszcza połatać te przestrzenie w środku, ale chłopaki sobie poradzili. Zmieniliśmy trochę ustawienie, pojawiły się zmiany w składzie.
Na pewno nie da się ocenić pracy nowego trenera po dwóch tygodniach. Na to potrzeba o wiele więcej czasu. Tak samo trener nie będzie nas oceniał po tak krótkim czasie, tylko będzie potrzebował go więcej, żeby przygotować się pod konkretnego przeciwnika.
Jordi Sanchez:
Zawsze mówię, że jeżeli napastnik nie ma liczb w meczu, to według niektórych zagrał słabo. Ale tutaj akurat była wykonana tak zwana brudna robota przy drugim golu, który nie był mój.
Podanie od Sebastiana Kerka było świetne, dlatego powiedziałem do niego Kerkinho, gdyż ma dobre predyspozycje do ostatniego zagrania i zmiany jego kierunku przy jednoczesnej zmianie pozycji. Jest nowym, zupełnie innym graczem w naszej drużynie. Potrzebował grać w Ekstraklasie, a my potrzebowaliśmy jego.
Zdobywanie bramek zależy do wielu rzeczy. Oczywiście, teraz były dobre akcje z naszej strony. Może mam świeże siły, może mój uraz dobrze się zagoił i ogólnie wszystko idzie lepiej dla mnie.
Sebasian Kerk:
Atmosfera na stadionie była wspaniała. W Niemczech zazwyczaj angażują się dwie trybuny, na Widzewie jest to cały stadion. To było szalone, a ja jestem tym mocniej zadowolony z mojego pierwszego występu.
Kocham grać w piłkę nożną. Lubie zarówno krótkie, jak i długie podania, ale najważniejsze jest to, że mogłem pomóc drużynie. Z kibicami wszystko idzie łatwiej. Wygrywamy dla nich i to oni są jednym z najważniejszych elementów tego widowiska.
Wszyscy przywitali mnie bardzo dobrze w drużynie. Czuję się dobrze w zespole, razem mocno pracujemy i mam nadzieję, że będzie to przekładało się na korzystne wyniki.