Ekstraklasa
Wypowiedzi po meczu Lech Poznań - Widzew Łódź
Janusz Niedźwiedź (trener Widzewa Łódź):
Powiem to, co powiedziałem drużynie: dzisiaj zobaczyliśmy, jak cienka granica jest pomiędzy zwycięstwem a porażką. W przekroju meczu, stworzyliśmy kilka możliwości do tego, żeby zdobyć bramkę, a jeżeli przyjeżdża się na teren obecnego mistrza Polski i ma te sytuacje, to trzeba być bardzo skutecznym, żeby strzelić chociaż jednego gola i wygrać. W drugą stronę, musimy być bardzo konsekwentni w obronie. Pomimo kilku błędów i dobrej gry Lecha, wydawało się, że jesteśmy w stanie tu przynajmniej zremisować, ale te dwie minuty to odwróciły. Nawet tracąc jedną bramkę, można wierzyć do końca, jednak my bardzo szybko dostaliśmy drugą, po której było nam trudno. Drużyna jeszcze spróbowała, chciała przynajmniej złapać kontakt, lecz dzisiaj wyjeżdżamy stąd bez punktów.
Bartek ma lekki uraz mięśniowy. Przypuszczam, że dopiero jutro poznamy, jaka jest skala tego obrażenia, ale w pierwszych słowach Bartek powiedział, że to raczej nic groźnego. Czekamy na badania, które to potwierdzą.
John van den Brom (trener Lecha Poznań):
Jestem szczęśliwy z tego, jak to spotkanie się potoczyło – z rezultatu, ale też z tego, jak go osiągnęliśmy. Celowaliśmy w trzecią wygraną z rzędu i udało nam się to uzyskać. Ponownie nie straciliśmy gola, a co najważniejsze, było to zwycięstwo zasłużone, bo przez dziewięćdziesiąt minut kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Musieliśmy chwilę poczekać na bramki, ale kiedy one padły, to zostały zdobyte przez zmienników. W szatni zawsze mówię, że wszyscy zawodnicy są ważni, wszyscy się nawzajem potrzebujemy i to było dzisiaj widać. Jestem bardzo zadowolony z wyniku, ale też z kontroli i sposobu, w jaki tę wygraną osiągnęliśmy.
Dominik Kun:
Graliśmy wyrównany mecz do 80 minuty, a potem straciliśmy dwie szybkie bramki. Szkoda, bo nie do końca zachowaliśmy czujność i nie wywieźliśmy chociaż punktu. Nie nazwałbym tego brakiem koncentracji, tylko po prostu błędem w naszym rozegraniu po stracie pierwszego gola. Chcieliśmy zaskoczyć rywala, ale tutaj nas „rozczytał”, nie wyszło nam to i straciliśmy drugą bramkę. Próbowaliśmy potem coś stworzyć, ale nie było za wiele szans na zmianę wyniku.
Wszedłem na drugą połowę i próbowaliśmy coś odmienić w naszej grze i mieliśmy kilka sytuacji, ale to Lech dominował na boisku. Mecz w Kaliszu nie miał wpływu na naszą formę, bo w każdym spotkaniu biegamy po 120 kilometrów jako zespół.
Mateusz Żyro:
Odgryzaliśmy się Lechowi kontrami i mieliśmy jedną sytuację sam na sam oraz kilka akcji po kontrach, w których mogliśmy pokusić się o strzelenie gola. Nie wpadło i znowu jakość indywidualna przeciwnika okazała się kluczowa i po tych dwóch bramkach było po meczu. Na pewno skądś to się bierze, że w kolejnym meczu szybko tracimy gol po golu.
My mieliśmy kilka okazji po stałych fragmentach gry, ale zawsze nam niewiele brakowało. Ostatnio w Kaliszu po takim zagraniu zdobyliśmy bramkę, jednak to nadal jest w naszej grze element do poprawy. Na ten mecz mieliśmy plan grać kontrami na Lecha. Skoncentrowani i czekający na swoje okazje. Takie mieliśmy, ale ich nie wykorzystaliśmy.
O sytuacji z moim zagraniem ręką nie chcę się wypowiadać, bo to sędziowie gwiżdżą i podejmują decyzje na boisku.
Jordi Sanchez:
Oczywiście jestem rozczarowany. Walczyłem dziś przez cały mecz, tak jak i cała drużyna, ale wystarczyły dwie akcje i dwa gole żeby dziś wygrać. Był to wyrównany mecz, bo nie zawsze drużyna, która jest częściej przy piłce jest też jakoś wyraźne lepsza. Myślę, że w naszym zasięgu była dziś zdobycz punktowa i szkoda tych dwóch szybkich bramek.
Przed tym mecze graliśmy spotkanie pucharowe, ale nie byliśmy po nim jakoś wyraźnie zmęczeni. Nasza forma fizyczna na pewno nie będzie problemem w następnym meczu, choć gramy już w piątek.
Jakub Sypek:
Mecz zacząłem na ławce, a jak wszedłem na boisko to wynik był jeszcze remisowy. Niestety, w drużynie Lecha pojawili się na boisku jakościowi zawodnicy, jak Ishak czy Amaral, i tak naprawdę oni, jako indywidualności, rozstrzygnęli to spotkanie. Też mieliśmy swoje sytuacje i mecz mógł potoczyć się pozytywnie w naszym kierunku, ale piłka jest taka, że raz się wygrywa, a raz przegrywa.
Dzisiaj to Lech ma trzy punkty i trzeba z tym się pogodzić. Nad tym rozegraniem po stracie gola pracowaliśmy na treningach, ale rywale mocno zamknęli środek, co pokrzyżowało nam plany tego rozegrania i popełniliśmy taki "juniorski błąd". Teraz czekamy na następny mecz żeby coś udowodnić.