Wiosna mówi "sprawdzam"
Ładowanie...

I Drużyna

WIDZEW - JAGIELLONIA

Ekstraklasa

11 February 2024 09:02

Wiosna mówi "sprawdzam"

W kalendarzu jeszcze zima, za oknami raczej jesień, ale od drugiego weekendu lutego na boiskach PKO Bank Polski Ekstraklasy zagościła już piłkarska wiosna.

I w tym momecnie chciałoby się zanucić piosenkę Marka Grechuty "Wiosna, ach to ty", ale po poprzedniej ligowej wiośnie chyba takie nastroje są raczej stonowane wśród symaptyków łódzkiego Widzewa. A może, skoro już jesteśmy przy muzycznych akcentach, to "Nic dwa razy się nie zdarza" i czerwono-biało-czerwoni pomni poprzedniej, mocno nerwowej rundy rewanżowej, tym razem zagrają o wiele lepiej?

 

O szczegółach przygotowań Widzewiaków do wiosennej fazy relacjonowaliśmy na bieżąco przez całą zimę, a tutaj zajmijmy się już tym, co nas czeka w inaugurującej wiosenną rundę kolejce, jak i w następnych dniach bieżącego miesiąca.

 

Bo ta lutowa część rodzimej piłkarskiej wiosny będzie dla drużyny trenera Daniela Myśliwca trochę jak hasło "sprawdzam" w pokerze. Może nie tym, który zwłaszcza starsze pokolenie kibiców w Polsce pamięta z pewnego kultowego filmu z sędzią Laguną w głównej roli i udziałem między innymi drużyny Kokonu… Łódź.

 

Jak pisali wtedy, jak i później krytycy i kibice w "Piłkarskim pokerze" rzekoma fikcja była bardziej realna niż bieżąca rzeczywistość w naszej ligowej piłce, ale nie o fikcyjnych grach i klubach chcemy mówić w tym kontekście. Po prostu skończyło się zimowe życie transferowym spekulacjami, ogłaszaniem nowych zawodników w drużynie czy też zastępcze emocjonowanie się meczami kontrolnymi zamiast tymi o punkty.

 

Teraz piłkarzy Widzewa Łódź czeka już ten prawdziwy sprawdzian, który w lutym będzie miał cztery odsłony w ciągu raptem siedemnastu dni. Najpierw domowe spotkanie z Jagiellonią, potem wyjazdowe derby z ŁKS-em, następnie znowu u siebie mecz z Górnikiem Zabrze, a na koniec wizyta w Krakowie i gra z Wisłą o półfinał Pucharu Polski.

 

Jak w pokerze - cztery rozdania, w których Widzewiacy mogą dużo zyskać, ale też dużo stracić. Nie tylko w punktach liczonych w ligowej tabeli czy też w profitach wynikających z kolejnego pucharowego awansu, ale przede wszystkim w oczach kibiców.

 

Już na początek przed drużyną z alei Piłsudskiego nie lada wyzwanie. Wizyta w Sercu Łodzi obecnego wicelidera PKO BP Ekstraklasy, rewelacji rundy wiosennej i zarazem najbardziej ofensywnie grającej obecnie drużyny w lidze.

 

To nie jest laurka na wyrost, bo przecież Jagiellonia jesienią grała zarazem bardzo efektownie, jak i efektywnie. Rzadko w meczach z udziałem ekipy trenera Adriana Siemieńca padało mało bramek, o czym przekonaliśmy się choćby na sam koniec przedłużonej rundy jesienniej. Najpierw robiące wrażenie zwycięstwo 4:2 u siebie nad Rakowem, a zaraz potem remis 3:3 z Puszczą na wyjeździe. Mimo że to goście z Białegostoku po niespełna pół godzinie prowadzili 3:0…

 

Jak widać, Jagiellonia ma też swoje słabe strony, o czym Widzewiacy na pewno wiedzą. Włodarze ich najbliższego rywala próbowali temu zaradzić, ściągając zimą, podobnie jak łodzianie, obrońcę mającego kosowskie korzenie.

 

Drużynę RTS-u wzmocnił boczny obrońca Lirim Kastrati, za to Jagę zasilił środkowy defensor Jetmir Haliti, który dotąd grał w szwedzkiej lidze. Łączy ich to, że obaj wywodzą się z rodzin pochodzących z Kosowa, ale na przykład Kastrati zaliczył dotąd 14 występów w reprezentacji tego kraju, a jego krajan z Jagiellonii tylko raz posmakował gry w narodowej drużynie.

 

Jakby tego było, zimą zespół ze stolicy Podlasia w jednym ze sparingów rozegranych podczas, a jakże, zgrupowania w Turcji, zmierzył się z zespołem Ballkani Suhareke - aktualnym mistrzem i zarazem liderem kosowskiej ekstraklasy.

 

W tym spotkaniu białostocczanie przegrali jednak 1:2, a jedyną bramkę zdobył dla nich drugi zimowy nabytek - napastnik Kaan Calisker. W tym przypadku również mamy bałkański akcent, bo Calisker to napastnik urodzony w Niemczech, ale mający tureckie korzenie. Jesienią zaliczył 11 gier na zapleczu Bundesligi, ale ani razu nie zdołał pokonać bramkarzy rywali.

 

W rubryce kadrowych ubytków rywala Widzewa widnieje tylko jedno nazwisko. To młody obrońca Miłosz Matysik, który wyjechał grać na Cyprze, w zespole Aris Limassol.

 

Do dzisiejszego meczu obie drużyny nie przystąpią w optymalnych składach. Wśród gości zabraknie kapitana zespołu, pomocnika Tarasa Romanczuka, który pauzuje za kartki. Od dłuższego czasu z powodu kontuzji wykluczony z gry jest obrońca Bojan Nastić.

 

W łódzkiej ekipie ta lista jest dłuższa, bo na razie nad formą i powrotem po kontuzjach do zespołu pracują bramkarz Ivan Krajcirik, obrońca Mato Milos i pomocnik Sebastian Kerk. Podczas jednego z ostatnich treningów przed meczem z Jagiellonią urazu doznał Ernest Terpiłowski i jego występ też jest w niedzielę wykluczony. Z kolei Luis da Silva nie zagra z powodu kartek. Obrońca ma na koncie cztery żółtka, co oznacza przymusową pauzę.

 

Na koniec wróćmy do ostatnich bezpośrednich meczów obu drużyn. Po powrocie do Ekstraklasy graliśmy z Jagą dotąd trzy razy i za każdym razem to czerwono-biało-czerwoni obejmowali prowadzenie. Najpierw wygrali 2:0 w Białymstoku, potem u siebie pechowo zremisowali 1:1 (ach, ten samobój Kreuzrieglera…), a jesienią ubiegłego roku przegrali 1:2, mimo że do 79. minuty prowadzili.

 

Czas odwrócić tę złą białostocką kartę i jak w pokerze krzyknąć do gości z Podlasia "Sprawdzam!". A na boisku zaserwować sobie oraz kibicom pozytywne otwarcie decydującej, wiosennej rozgrywki w Ekstraklasie.

 

Widzew Łódź - Jagiellonia Białystok / niedziela / 11 lutego / 15:00 / transmisja telewizyjna: Canal+ Sport / relacja radiowa i studio przedmeczowe: WidzewTV