Wywiady i konferencje
I Drużyna
Ekstraklasa
Tomasz Wichniarek: Ta drużyna może rywalizować z każdym w Ekstraklasie
Widzew.com: Przyszedł czas, żeby odsapnąć po intensywnym lecie?
Tomasz Wichniarek: Rzeczywiście w trakcie letniego okienka nie można było narzekać na nudę, chociaż muszę podkreślić, że praca działu skautingu i całego pionu sportowego nie zaczęła się w czerwcu lub lipcu, ale trwała dużo dłużej, bo tego wymaga przygotowana przez nas procedura transferowa. Ściągnięcie do Klubu piłkarzy pokroju Sebastiana Kerka wymagało od nas wielomiesięcznych obserwacji i negocjacji. Wszystko zaczyna się na etapie selekcji, która dotyczy bardzo szerokiego grona piłkarzy.
Jak pan ocenia letnie okienko transferowe?
- W trakcie przerwy pomiędzy sezonami pozyskaliśmy do Klubu podobną liczbę zawodników, co przy okazji awansu do Ekstraklasy. Jest ich aż dziewięciu. Cele transferowe były postawione na podstawy analizy w trakcie minionej edycji rozgrywek i potrzeb pierwszej drużyny. Dla przykładu, pozyskanie Luisa da Silvy wynikało z rezygnacji z usług Martina Kreuzrieglera, z kolei transfer Sebastiana Kerka czy Frana Alvareza wykonaliśmy, by zwiększyć rywalizację w środku pola. Dlatego nie można pozyskanych piłkarzy traktować tak samo, bo każdy z nich dołączył do drużyny na innym etapie swojego rozwoju i z innymi zadaniami. Nie każdy przychodzący zawodnik będzie z miejsca miał status gwiazdy, część z nich przyszła do Klubu w innej roli. Zawsze wychodzę z założenia, że z ocenami warto się wstrzymać. Dobry piłkarz od razu da jakość drużynie, ale czasami trzeba poczekać, bo na formę zawodnika wpływa wiele czynników. Dajmy chłopakom grać. Ten zespół może rywalizować z każdym w Ekstraklasie.
Jak przebiega aklimatyzacja zagranicznych zawodników?
- Drużyna przyjęła ich dobrze, a jeśli chodzi o kwestie organizacyjne piłkarze mają pełne wsparcie Klubu - mieszkaniowe, medyczne, podatkowe czy językowe. Klub podpisał umowę ze szkołą językową, na mocy której zawodnicy mają lekcje języka polskiego, a część z nich również angielskiego. Dzięki temu mogą skupić się wyłącznie na graniu w piłkę. Na ten moment pozytywnie oceniamy ich boiskowe postępy. Fran Alvarez szybko wskoczył do składu i pokazał się jako wyróżniający piłkarz na tle ligi. Luis da Silva i Juan Ibiza wzmocnili rywalizację w defensywie, a Sebastian Kerk czeka na debiut w pierwszym składzie, chociaż już widać, że to zawodnik o dużych umiejętnościach.
Kibice są zaniepokojeni liczbą minut rozegranych przez młodzieżowców. Czy Klub wypełni niezbędny limit minut młodych zawodników?
- Celem Klubu jest wypełnić niezbędny limit. Nie chcemy w tym roku płacić kary, a na ten moment jesteśmy "pod kreską", co nas nie satysfakcjonuje. Nie unikniemy sytuacji, w której będziemy musieli zagrać więcej niż dwa mecze z dwoma młodzieżowcem na boisku. Od wymogów nie uciekniemy i sztab szkoleniowy zdaje sobie z tego sprawę. Niezbędne minimum to trzy tysiące minut, a obecnie mamy ich rozegrane 561 przy wymaganych ponad 700. Wynikało to również z tego, że Dawid Tkacz nabawił się kontuzji pod koniec poprzedniego sezonu i potrzebował czasu, aby dojść do pełnej dyspozycji, co trochę zmniejszyło możliwości rywalizacji w początkowym etapie sezonu, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to problem.
Czy Klub został zabezpieczony w temacie obowiązującego przepisu o młodzieżowcu?
- Udało nam się przygotować i szybko zrealizować transfery Antoniego Klimka i Dawida Tkacza, którzy byli wyróżniającymi się graczami na poziomie zaplecza Ekstraklasy. Musimy pamiętać, że przeskok pomiędzy tymi ligami jest duży, a nawet bardzo dobrzy piłkarze pierwszoligowi potrzebują czasu, by grać jak równy z równym ligę wyżej. Do tego możemy dodać pozyskanie Jana Krzywańskiego, który zdobywa doświadczenie pod okiem trenera Woźniaka i rywalizuje o miejsce numer dwa w hierarchii bramkarzy. Nie możemy zapominać o Akademii Widzewa, w której dział skautingu młodzieżowego stale monitoruje rynek, ściąga do Łodzi zdolnych chłopaków, a ci po czasie mogą być brani pod uwagę przy budowaniu kadry pierwszej drużyny, jak chociażby Filip Przybułek w tym sezonie. Nie będą to od razu postaci wiodące, ale pracujemy, by z czasem liczba minut rozgrywanych przez młodzieżowców i wychowanków była coraz większa. Zdaję sobie sprawę, że kibice chcieliby od razu widzieć młodych Polaków, którzy notują gole i asysty, ale na wszystko potrzeba czasu.
Jak ocenia pan kadrę zbudowaną na obecny sezon? Często w mediach pojawia się określenie "narzędzi dla trenera". Czy widzewscy szkoleniowcy je otrzymują?
- Takim pytaniem można bardzo łatwo zaszufladkować się i pozornie łatwo nim znaleźć odpowiedź na bolączki drużyny, gorszą passę lub sytuację w tabeli. Sytuacja jest bardziej złożona. Tworzenie kadry drużyny piłkarskiej to operacja na żywym organiźmie i nigdy nie ma się wpływu na wszystkie czynniki, zmienne, takie jak chociażby kontuzje czy kartki. Staramy się patrzeć szerzej - budować zespół na kilka kroków do przodu i stopniowo podnosząc poziom poszczególnych formacji. Dodatkowo tworzony jest ranking zawodników na danych pozycjach, który jest poddany ocenie trenera. Widzew zakończył etap reaktywacji, ale dalej jest w budowie. Uważam, że na moment, w którym się znajdujemy, drużyna posiada stabilną kadrę, która gwarantuje możliwość rywalizacji z każdym zespołem w lidze. Tego wymagamy od zespołu i tego oczekują kibice.
W ostatnim czasie Widzew pozyskał wielu piłkarzy zagranicznych. Jak wygląda proces transferowy przez który musiał przejść chociażby wspomniany Sebastian Kerk?
- Na początku, głównie dzięki pracy skautów, zbierana jest baza zawodników na podstawie obszarów, które wymagają zwiększonej rywalizacji. Profile, statystyki oraz materiał wideo. Z tego grona selekcjonowani są piłkarze, którzy po wstępnej analizie wydają się być ciekawi. Wtedy nasi skauci ruszają w teren, dokonują wywiadu środowiskowego i oglądają zawodnika z perspektywy trybun. Liczba kilometrów wyjeżdżonych i wylatanych przez etatowych skautów Widzewa, których w tym momencie jest czterech jest już naprawdę duża. A należy do tego dodać jeszcze tych współpracujących z Akademią i wspierających nas w innych zakresach. Przy każdym z etapów pion sportowy, w tym pierwszy trener, muszą zaakceptować potencjalnych zawodników. Decyzja jest podejmowana przez zarząd, dyrektora i trenera na podstawie rekomendacji działu skautingu oraz po analizie porównawczej działu analiz i ocenie osobowości, co wprowadziliśmy od tego okienka. Wszystkie te działania, które może wydają się skomplikowane, ale mają na celu optymalizację wyboru i zminimalizowanie ryzyka nieudanego transferu. Chociaż takich nie da się uniknąć, bo nie jest możliwe, by mieć stuprocentową skuteczność przy pozyskiwaniu zawodników. Zbyt wiele czynników ma na to wpływ. Konkurencja na rynku jest ogromna. Musimy pamiętać, że Widzewa na poziomie centralnym nie było 8 lat. Każdy klub w Ekstraklasie ma swoje struktury i wykonuje swoją pracę.
Wspomniał pan o roli trenera w procesie pozyskiwania zawodników. Jaki wpływ mają szkoleniowcy Widzewa na transfery przychodzące?
- Szkoleniowiec ma prawo veta. Bez jego zgody i akceptacji zawodnik nie może podpisać kontraktu. I taki przypadek skorzystania z tej reguły mieliśmy choćby w tym okienku transferowym. To sztab szkoleniowy wskazuje również pola do rozwoju, na co dzień pracuje z drużyną i sam rekomenduje formacje i pozycje, które wymagają zwiększenia rywalizacji. Nie ukrywam, że wyskautowanie zawodnika według ustalonego profilu i oczekiwań trenera to jedno, ale wprowadzenie go do zespołu, jego aklimatyzacja i wykorzystanie atutów to równie ważna kwestia. Myślę, że tutaj mamy jeszcze pole do rozwoju względem poprzednich lat.
Dyrektor sportowy jest odpowiedzialny również za umowy zawodników już obecnych w kadrze, a prawda jest taka, że wielu z nich kończą się kontrakty wraz z końcem sezonu. Czy pion sportowy pracuje nad ich przedłużeniem?
- Za nami wiele cyklicznych spotkań, podczas których na bieżąco ocenialiśmy pracę poszczególnych piłkarzy, osiągane przez nich wyniki i zwyczajną przydatność dla drużyny, teraz, ale i w przyszłości. To naturalne w klubie sportowym, który chce się rozwijać. Prowadzimy już rozmowy z wybranymi zawodnikami i przedstawiamy im naszą wizję na ich rolę w zespole. Każdemu z nich trzeba poświęcić czas, a sama rozmowa i ewentualna propozycja kontaktu jest poprzedzona analizą tworzoną przeze mnie, trenera i wiceprezesa Macieja Szymańskiego. Dokonujemy cyklicznej oceny zawodników zarówno pod kątem ich obecnego poziomu gry, jak i potencjału. Jest to pewien punkt wyjścia do rozmów z zawodnikami na temat przedłużenia kontraktów.
Kibice oczekują przedłużenia umowy z Bartłomiejem Pawłowskim. Czy Klub przedstawi zawodnikowi ofertę pozostania przy Piłsudskiego?
- Przedstawiliśmy już naszą pierwszą ofertę. Bartek jest zawodnikiem, który podjął pewne ryzyko schodząc jeszcze do I ligi, ale ostatecznie ta decyzja mu się opłaciła. Od chwili powrotu do Klubu odbudował swoją pozycję ligową, a jednocześnie dał drużynie dużo jakości. Jego cechy charakteru były tym, czego potrzebowaliśmy na boisku oraz w szatni. Bartek to również ważna postać dla społeczności kibiców i otrzymał propozycję pozostania w Klubie przez kolejne lata, ale poruszamy się w określonych realiach, którym musimy sprostać. Będziemy prowadzić rozmowy, ale nie można oczekiwać, że zakończą się od razu, na wszystko potrzeba czasu.
Czy po dziewięciu kolejkach cel dla drużyny uległ zmianie?
- Cel dla drużyny się nie zmienił, chcemy zdobyć więcej punktów niż w zeszłym sezonie, powalczyć w Pucharze Polski i spokojnie budować kadrę. Mamy świadomość, że w końcówce okienka transferowego jeszcze wzmocniliśmy zespół. Tak, jak mówiłem wcześniej - tę drużynę stać na to, by rywalizować z każdym w lidze.