I Drużyna
KORONA - WIDZEW
Puchar Polski
Szansa na rewanż
Kolejny raz można sięgnąć po starą, wyśmiechtaną prawdę, że Puchar rządzi się swoimi prawami, no ale… rzeczywiście tak jest. Gdy u jednych budzi pewne obawy, że o powinięcie nogi w Turnieju Tysiąca Drużyn wcale nie tak trudno, drudzy w nieprzewidywalności tych rozgrywek widzą dla siebie szansę.
- Waga Pucharu Polski od początku jest taka sama. Margines błędu jest żaden - albo wygrywasz i przechodzisz dalej, albo odpadasz. Ten mecz będzie równie ważny jak każdy poprzedni w tych rozgrywkach - mówił przed tą potyczką trener Daniel Myśliwiec. Jego piłkarze pierwszy raz w tegorocznej edycji zagrają przeciw rywalowi z PKO BP Ekstraklasy. Wcześniejsze wyjazdowe mecze z Elaną Toruń i Lechią Zielona Góra pokazały, jak wiele krwi mogą napsuć przeciwnicy z niższych lig.
Teraz Widzew zmierzy się z Koroną, z którą w ostatnich latach regularnie spotykał się najpierw w I lidze, a następnie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Co ciekawe, czerwono-biało-czerwonym o wiele lepiej z tym zespołem gra się ostatnio w Kielcach niż u siebie.
W poprzednim sezonie zanotowali tam remis 1:1, a wcześniej dwa zwycięstwa po 1:0 po golach Mato Milosa (2022/23) i Mattii Montiniego (2021/22). Natomiast na początku października tego roku po trafieniu Shumy Nagamatsu w 80. minucie to podopieczni trenera Jacka Zielińskiego wygrali w Sercu Łodzi 1:0, oddalając się wówczas nieco od strefy spadkowej.
Z drugiej jednak strony dzisiejsi rywale mają ogromne problemy z występami przed własną publicznością. Ostatnie zwycięstwo w roli gospodarza Korona zanotowała - i to dopiero po rzutach karnych - 25 września, gdy wyeliminowała Stal Mielec w pierwszej rundzie Pucharu Polski.
Od tego czasu grając u siebie kielczanie zdobyli punkt, a czterokrotnie musieli uznać wyższość przeciwnika. Tak było również w niedzielę, gdy przegrali 2:4 z Górnikiem Zabrze. Oba trafienia dla gospodarzy padły w końcowych minutach i na pewno jest to sygnał dla Widzewiaków, by dzisiaj zachować czujność naprawdę do ostatniej chwili na boisku.
- Kilka tygodni temu Korona przyjechała tutaj pressować, ale potem dużo większą korzyść miała z tego, że się wycofała i próbowała kontrować. Teraz, patrząc na kontekst jej meczu ligowego i tego, że zagra u siebie, to zakładam, że będziemy musieli funkcjonować więcej w pressingu i kontrpressingu - dodał trener.
Jacek Zieliński przyznał za to, że ma przed rywalizacją z Widzewem problemy kadrowe. - Zmiany będą, bo muszą być. Po meczu z Górnikiem mamy kilka urazów. Puchar to także okazja dla zawodników grających mniej, ale wystawimy najsilniejszy skład, na jaki nas stać w tym momencie - powiedział szkoleniowiec.
W drużynie Widzewa na pewno nie zobaczymy Samuela Kozlovskiego, który pauzuje za kartki. Wystąpi za to od pierwszej minuty, co trener zapowiedział na briefingu, Rafał Gikiewicz. Do tej pory z reguły podstawowy bramkarz w pucharowych grach się nie pojawiał. Były jednak pewne wyjątki.
W zeszłym sezonie w 1/8 finału między słupkami stał Henrich Ravas, a czerwono-biało-czerwoni po golach Imada Rondicia i Jordiego Sancheza awansowali do ćwierćfinału. Liczymy, że dzisiaj dojdzie do powtórki.
W Pucharze Polski Widzew z Koroną spotkał się tylko raz. Wydarzyło się to na początku sezonu 2004/05, gdy łodzianie po spadku z Ekstraklasy dopiero budowali drużynę na grę w ówczesnej II lidze i w pierwszej rundzie pucharowej rywalizacji przegrali w Kielcach 0:3 po dogrywce.
Niech dzisiejszy mecz będzie udanym rewanżem za porażkę nie tylko sprzed dwudziestu lat, ale również za październikową wpadkę w Łodzi. Byłby to nie najgorszy prezent na mikołajki, prawda?
Korona Kielce - Widzew Łódź / środa / 4 grudnia / 18:00 / transmisja telewizyjna: TVP Sport / relacja radiowa i studio przedmeczowe: WidzewTV