I Drużyna
WIDZEW - ŚLĄSK
Ekstraklasa
Remis po walce
Niedzielne starcie łodzianie rozpoczęli z dwoma zmianami w składzie w porównaniu z ostatnim ligowym spotkaniem w Krakowie. Na boku obrony Marcela Krajewskiego zastąpił Lirim Kastrati, a na lewym skrzydle za Kamila Cybulskiego wyszedł Antoni Klimek.
Wrocławianie przyjechali do Łodzi po pucharowym meczu z FC Sankt Gallen, z którym przegrali w Szwajcarii 0:2. Trener Jacek Magiera zdecydował się na kilka roszad w pierwszym składzie po tej porażce. Na ławce rezerwowych zasiedli między innymi byli piłkarze Widzewa - Piotr Samiec-Talar i Serafin Szota.
Widzewiacy od samego początku ruszyli do ataku. W pierwszej akcji Jakub Sypek zagrał dobrze do Jakuba Łukowskiego, a ten uderzył na bramkę WKS-u. Jego strzał został zablokowany i gospodarze mieli rzut rożny, jednak Fran Alvarez źle dośrodkował i nic z tego stałego fragmentu nie wyszło.
W trzeciej minucie akcję rozpoczął Marek Hanousek. Czech podał do Łukowskiego, który wyłożył piłkę Alvarezowi. Hiszpan uderzył z półwoleja, ale zrobił to niecelnie. Goście od razu starali się odpowiedzieć, a błąd w defensywie popełnił Kastrati. Nahuel Leiva wypracował sobie okazję do strzału na bramkę Rafała Gikiewicza, na szczęście Mateusz Żyro był na posterunku.
To była jedyna ofensywna próba gości w pierwszych dziesięciu minutach meczu. To łodzianie dominowali nad rywalem, czego potwierdzeniem była sytuacja z dziewiątej minuty, gdy po dośrodkowaniu Alvareza z wolnego do strzału głową doszedł Żyro. Minimalnie chybił, a sędzia i tak odgwizdał spalonego.
Obrońca Widzewa pokazał się też trzy minuty później, gdy po otrzymaniu długiego podania Sebastian Musiolik wychodził na sytuację sam na sam z Gikiewiczem, ale Żyro wybił piłkę na róg. W szesnastej minucie ponownie zaatakowali wrocławianie. Środkiem boiska popędził Marcin Cebula, którego asekurował Kastrati. Ostatecznie to jednak Żyro wślizgiem wybił rywala z rytmu i skończyło się na niegroźnym strzale.
O ile pierwsze dziesięć minut należało zdecydowanie do Widzewa, to kolejne dzięsięć przyniosło już większą aktywność zespołu Śląska. Potwierdziła to akcja z 22. minuty, gdy błąd przy wybiciu piłki głową pod własną bramką popełnił Kastrati. Goście z niczego mogli strzelić gola. Ostatecznie dobrze interweniował Gikiewicz i skończyło się na dużym szczęściu oraz rzucie rożnym.
Dwie minuty później to łodzianie spróbowali zaskoczyć rywali. Długie podanie Żyry do Imada Rondicia, który niemal z zerowego kąta próbował strzelać na bramkę Leszczyńskiego. Skończyło się starciem z obrońcą Śląska i wybiciem na róg. Po jego rozegraniu do strzału przewrotką doszedł Sypek, ale nic to nie dało.
W kolejnych minutach gra była wyrównana. Oba zespoły próbowały nawzajem przerywać swoje akcje, ale bez konkretów w przejściu do ataku. W 33. minucie Kastrati ograł Tommaso Guercio, lecz jego wrzutka została zablokowana. Piłkę przejął Hanousek i zagrywał do Rondicia, którego uprzedził Aleks Petkow.
W następnej akcji Klimek posłał dośrodkowanie pod bramkę WKS-u, ale Widzewiacy sami przeszkodzili sobie przy tym zagraniu i nikt nie oddał strzału. Po tej sytuacji gra przeniosła się na połowę gospodarzy, gdzie po złym wybiciu przez jednego z łódzkich obrońców do piłki doszedł aktywny w pierwszej połowie Cebula. Od razu uderzył na bramkę Widzewa, na szczęście bardzo niecelnie.
Potem kilka razy Widzewiacy przerywali próby rywali dobrym odbiorem i starali się wykreować ofensywne sytuacje, ale bez konkretnych efektów. Dominowała niedokładność w podaniach między piłkarzami RTS-u. Zresztą podobnie to wyglądało w zespole Śląska. Na koniec pierwszej części sędzia Karol Arys gwizdkiem na przerwę nagle zakończył… akcję czerwono-biało-czerwonych po rozegraniu rzutu rożnego.
Druga część spotkania zaczęła się bez zmian w składach obu drużyn. W pierwszych minutach po przerwie łodzianie próbowali zrobić coś w ofensywie, ale to goście wyszli w 51. minucie z kontrą, która zakończyła się groźnym strzałem Petra Schwarza sparowanym przez Gikiewicza na róg.
W 56. minucie ponownie zrobiło się niebezpiecznie pod bramką Widzewa. Wszystko zaczęło się od straty Kastratiego w środku boiska, a skończyło na strzale Cebuli, który zmierzał do bramki, ale po rykoszecie wylądował na rogu. Po jego rozegraniu goście ponownie mogli zdobyć bramkę, lecz tym razem to Kozlovsky zablokował uderzenie i piłka tuż obok słupka ponownie powędrowała na korner. Po kolejnym stałym fragmencie znów zakotłowało się w polu bramkowym RTS-u. Łodzianie wybili futbolówkę, doszło też do spięcia między piłkarzami Widzewa a jednym z zawodników Śląska.
Przepychankę szybko zakończył arbiter i na tym skończyły się główne wydarzenia pierwszego kwadransa gry po przerwie. W 64. minucie doszło do trzech zmian w zespole łodzian. Z boiska zeszli Łukowski, Sypek i Klimek, a za nich na murawie pojawili się Sebastian Kerk, Hilary Gong i Kamil Cybulski.
Nie minęła minuta, gdy po tych zmianach na boisku pozostało już tylko dziesięciu Widzewiaków. Kozlovsky bardzo ostro sfaulował przy linii bocznej Buraka Ince i… ujrzał czerwoną kartkę. To zmusiło trenera Daniela Myśliwca do kolejnej roszady i wprowadzenia Luisa da Silvy w miejsce Rondicia.
Mimo liczebnego osłabienia czerwono-biało-czerwoni próbowali atakować bramkę rywali. W kilku akcjach aktywny był między innymi Gong, ale ostatecznie nie przełożyło się to na większe zagrożenie.
W 78. minucie agresywnym pressingiem łodzianie zmusili golkipera Śląska do szybkiego wybicia, co zakończyło się przejęciem piłki przez Widzew i strzałem głową Cybulskiego, jednak wyraźnie obok bramki gości. W kolejnej akcji zza pola karnego strzelał Da Silva, ale został zablokowany.
Nie minęła minuta, a po przejęciu piłki przez Kerka gospodarze wyszli z kontratakiem sześciu na czterech. Po podaniu od Hanouska futbolówka wyszła jednak na róg. Po jego rozegraniu mocno dośrodkował Gong, a potem ponownie łodzianie mieli korner. Tym razem wrzutka Kerka trafiło na głowę Żyry, ale strzał obrońcy nie trafił do bramki rywali. Gospodarze mogli żałować, że żadna z tych okazji nie skończyła się golem.
Po tych sytuacjach trener Jacek Magiera zareagował dwoma kolejnymi zmianami w swoim zespole. Na boisku pojawili się Mateusz Żukowski i Jakub Jezierski, a niedługo po tych roszadach goście znowu zagrozili bramce Gikiewicza, ale ich strzał został zablokowany przez jednego z Widziewiaków.
W 87. minucie w narożniku pola karnego Arnau Ortiz przewrócił się w starciu z Kastratim i wydawało się, że sędzia podyktuje karnego dla gości. Najpierw pokazał jednak żółtą kartkę zawodnikowi z Wrocławia, a potem po analizie VAR upewnił się w swojej decyzji.
Na ostatnie minuty na boisku pojawił się jeszcze jeden Widzewiak - Juljan Shehu wszedł za Alvareza. Po tej zmianie rozpoczęło się pięć dodatkowych minut gry. Najpierw goście mieli rożnego, ale łodzianie dobrze wybili piłkę. W kolejnej akcji wrocławian Gikiewicz obronił strzał i wyekspediował futbolówkę na korner. Po jego rozegraniu to gospodarze wyszli z kontrą, jednak Gong pogubił się w ataku.
Goście jeszcze raz próbowali zaatakować, ale już bez skutku. Widzewiacy po ambitnej walce zremisowali z grającym w przewadze Śląskiem i zachowali miano jednej z trzech niepokonanych drużyn w PKO Bank Polski Ekstraklasie w sezonie 2024/25 oraz pozycję wicelidera. Teraz przed ekipą trenera Myśliwca wyjazdowy mecz z Pogonią w Szczecinie, który odbędzie się w przyszłą sobotę o godz. 20:15.
4. kolejka PKO Bank Polski Ekstraklasy
Widzew Łódź - Śląsk Wrocław 0:0
Widzew: Rafał Gikiewicz - Lirim Kastrati, Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Samuel Kozlovsky - Fran Alvarez (Juljan Shehu 89'), Marek Hanousek, Jakub Łukowski (Sebastian Kerk 64') - Jakub Sypek (Hilary Gong 64'), Imad Rondić (Luis da Silva 67'), Antoni Klimek (Kamil Cybulski 64')
Śląsk: Rafał Leszczyński - Jehor Macenko (Mateusz Żukowski 83'), Simeon Petrow, Aleks Petkow, Tommaso Guercio - Peter Pokorny - Burak Ince (Piotr Samiec-Talar 66'), Marcin Cebula (Jakub Jezierski 83'), Petr Schwarz, Nahuel Leiva (Arnau Ortiz 66') - Sebastian Musiolik
Żółta kartka: Arnau Ortiz (Śląsk)
Czerwona kartka: Samuel Kozlovsky (65. minuta, za faul)
Sędziował: Karol Arys (Szczecin)
Widzów: 17 663