WIDZEW - GÓRNIK
Historia
Piękny gol wojskowego banity
Tak na łamach niedawno wydanej książki „Mój Widzew. 100 wyjątkowych piłkarzy RTS” jej autor, Bogusław Kukuć, wspomina sytuację z wyjazdu jesienią 1984 roku drużyny Widzewa na pucharowy mecz do Danii z zespołem Aaarhus GF. Wtedy autokar z drużyną zatrzymał patrol Wojskowej Służby Wewnętrznej (WSW), który szukał konkretnej osoby. Obywatela Wijasa. Jerzego Wijasa.
Wojskowa łapanka na powołanego w kamasze Wijasa nie była przypadkowa. Tego piłkarza chciała mieć u siebie Legia Warszawa, wojskowy klub ze stolicy. Tymczasem Widzew Łódź z prezesem Ludwikiem Sobolewskim zagrał generałom na nosie i ściągnął utalentowanego zawodnika z GKS-u Katowice.
„Miał pewne miejsce w składzie, był jednym z najlepszych defensywnych piłkarzy w kraju. Po jakimś czasie przesunięto go do środka pomocy, choć zaczynał jako stoper. Imponował szybkimi wyjściami do ataku, czym potrafił, niczym kiedyś Boniek, odmienić sytuację na boisku” – charakteryzował Jerzego Wijasa jako piłkarza Marek Wawrzynowski w swojej książce „Wielki Widzew”.
W tej laurce nie było przesady, bo Wijas naprawdę należał wtedy (pierwsza połowa lat 80. XX wieku) do najlepiej rokujących piłkarzy w polskiej lidze. Nie dość, że był podstawowym graczem w czołowym klubie, to jeszcze otrzymywał powołania do kadry narodowej od selekcjonera Antoniego Piechniczka.
Wijas bardzo dobrze wprowadził się do drużyny Widzewa, w której w sezonie 1983/1984 od razu został podstawowym zawodnikiem. Wystąpił wtedy we wszystkich czterech meczach europejskich pucharów, chociaż już wtedy wojsko rzucało kłody pod nogi, o czym wspomnieliśmy we wstępie.
W kolejnym sezonie (1984/1985) młody obrońca został przesunięty przez trenera Władysława Żmudę do pomocy, co przyniosło jeszcze lepsze efekty. Potwierdzeniem dobrej decyzji szkoleniowca był pierwszy półfinałowy mecz Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze, rozegrany 3 kwietnia 1985 roku.
Przez ponad 50 minut gry łodzianie nie potrafili znaleźć sposobu na solidną drużynę zabrzan, aż wreszcie w 53 minucie wspomniany Wijas popisał się ładnym uderzeniem z dystansu tuż zza pola karnego. Widzew objął prowadzenie, a wkrótce zdobył dwie kolejne bramki i wygrał 3:0 z Górnikiem. W rewanżu przegrał wprawdzie 1:3, ale to wystarczyło do awansu do finału Pucharu Polski, w którym zespół RTS po karnych pokonał były klub Jerzego Wijasa – katowicki GKS.
Jednak sam Wijas przeciwko byłym kolegom już nie zagrał. Z racji coraz większego zamieszania związanego z unikaniem powołania do wojska przeżywał wahania formy. Gdy wreszcie formalnie stawił się na wojskową komisję, na której wszystko miało być „załatwione”, okazało się, że armia użyła podstępu. Piłkarz naprawdę trafił do jednostki wojskowej w miejscowości Czarne na Pomorzu, gdzie miał wypełnić „konstytucyjny obowiązek służby wojskowej”.
Wojsko odegrało się na Jerzym Wijasie i Widzewie po całości. Odmówiono mu gry w innych wojskowych i "mundurowych" klubach, a gdy zaczął kopać piłkę w LZS Czarne, to… otrzymał zakaz opuszczania jednostki. Na tej sprawie stracili wszyscy. Najwięcej Jerzy Wijas, któremu złamano sportową karierę. Stracił też Widzew i reprezentacja Polski, bo utalentowany zawodnik mundial w Meksyku i występy kolegów z kadry oglądał tylko w telewizji.
Bilans meczów Widzew Łódź – Górnik Zabrze:
Ekstraklasa: 69 (27-19-23) 84-84*
I liga: 2 (2-0-0) 4-0
Puchar Polski: 5 (1-0-4) 4-8
Ogółem: 76 (30-19-27) 92-92
* podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.