POGOŃ - WIDZEW
Historia
Odrzutowcem po lidera do Szczecina
Tak było między innymi we wrześniu 1984 roku, gdy łodzianie po męczącym wyjeździe do Małopolski na mecz Pucharu Polski z Jadowniczanką Jadowniki zakończony pamiętnym zwycięstwem 7:1 trzy dni później mieli już grać w Szczecinie z Pogonią o ligowe punkty i… pozycję lidera tabeli.
Obie drużyny zaczęły wtedy bardzo dobrze sezon. Widzewiacy w pierwszych pięciu kolejkach zanotowali trzy zwycięstwa i dwa remisy, w tym wyjazdową wygraną w derbach Łodzi po golu strzelonym bezpośrednio z rzutu rożnego przez Włodzimierza Smolarka!
Z kolei Portowcy mieli na koncie cztery wygrane i jeden podział punktów, po drodze pokonując między innymi Ruch Chorzów oraz Wisłę Kraków. Nic dziwnego, że włodarze i sztab szkoleniowy łódzkiej drużyny chcieli, żeby piłkarze byli jak najbardziej wypoczęci przed wizytą w Szczecinie.
Prezes Ludwik Sobolewski (na zdjęciu powyżej trzeci od lewej wraz z klubowymi działaczami) długo się nie zastanawiał i zespół RTS-u niemal prosto z Jadownik udał się na warszawskie Okęcie, gdzie wsiadł do 24-osobowego odrzutowego Jaka, który szybko przewiózł czerwono-biało-czerwonych nad Jezioro Dąbskie.
Przyjazd Widzewa wywołał duże zainteresowanie w Szczecinie. Miejscowy stadion już na ponad godzinę przed pierwszym gwizdkiem wypełnił się kibicami w liczbie ponad trzydziestu tysięcy.
Przed rozpoczęciem spotkania trener Władysław Żmuda miał dylemat odnośnie obsady widzewskiej bramki. Henryk Bolesta narzekał na ból mięśnia dwugłowego, a jego potencjalny zmiennik Jerzy Klepczyński miał duże zaległości w treningach oraz ligowych grach. Ostatecznie sam szkoleniowiec poprowadził rozgrzewkę i zdecydował, że między słupkami stanie Bolesta.
Golkiper nie zawiódł oczekiwań szkoleniowca i w meczu na szczycie zachował czyste konto, mimo że Pogoń miała swoje sytuacje i mogła strzelić kilka goli. Gospodarzom jednak nic nie wychodziło, za to łodzianie w drugiej połowie zdobyli dwie bramki.
Wynik na 2:0 ustalił wspomniany już Smolarek, wcześniej na 1:0 trafił Mirosław Jaworski. To dzisiaj trochę zapomniany zawodnik w historii Widzewa, a przecież swego czasu z racji stylu gry nazywano go "polskim Schusterem", mając na myśli słynnego niemieckiego piłkarza - Bernda Schustera.
Jaworski miał momenty w drużynie RTS-u, tak jak właśnie podczas spotkania w Szczecinie, ale ostatecznie nie zakotwiczył w Widzewie na dłużej. Jeszcze na koniec sezonu 1984/85 świętował z kolegami zdobycie Pucharu Polski, jednak kolejny był jego ostatnim w widzewskich barwach.
A Widzew po pokonaniu 2:0 Pogoni wracał do domu jako lider. Oczywiście wynajętym odrzutowym Jakiem, który zabrał łodzian również w powrotną podróż.
Bilans meczów Widzew Łódź - Pogoń Szczecin:
Ekstraklasa: 52 (23-12-17) 71-59*
I liga: 4 (2-1-1) 4-3
Puchar Polski: 1 (0-0-1) 2-3
Ogółem: 57 (25-13-19) 77-65
* podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.