Odrzutowcem po lidera do Szczecina
Ładowanie...

POGOŃ - WIDZEW

Historia

16 August 2024 21:08

Odrzutowcem po lidera do Szczecina

W historii Widzewa Łódź nie brakowało wielu zaskakujących decyzji i działań ze strony klubowych władz, które na tym tle wyprzedzały pomysłami kierownictwa innych klubów Ekstraklasy.

Tak było między innymi we wrześniu 1984 roku, gdy łodzianie po męczącym wyjeździe do Małopolski na mecz Pucharu Polski z Jadowniczanką Jadowniki zakończony pamiętnym zwycięstwem 7:1 trzy dni później mieli już grać w Szczecinie z Pogonią o ligowe punkty i… pozycję lidera tabeli.

 

Obie drużyny zaczęły wtedy bardzo dobrze sezon. Widzewiacy w pierwszych pięciu kolejkach zanotowali trzy zwycięstwa i dwa remisy, w tym wyjazdową wygraną w derbach Łodzi po golu strzelonym bezpośrednio z rzutu rożnego przez Włodzimierza Smolarka!

 

Z kolei Portowcy mieli na koncie cztery wygrane i jeden podział punktów, po drodze pokonując między innymi Ruch Chorzów oraz Wisłę Kraków. Nic dziwnego, że włodarze i sztab szkoleniowy łódzkiej drużyny chcieli, żeby piłkarze byli jak najbardziej wypoczęci przed wizytą w Szczecinie.

 

Prezes Ludwik Sobolewski (na zdjęciu powyżej trzeci od lewej wraz z klubowymi działaczami) długo się nie zastanawiał i zespół RTS-u niemal prosto z Jadownik udał się na warszawskie Okęcie, gdzie wsiadł do 24-osobowego odrzutowego Jaka, który szybko przewiózł czerwono-biało-czerwonych nad Jezioro Dąbskie.

 

Przyjazd Widzewa wywołał duże zainteresowanie w Szczecinie. Miejscowy stadion już na ponad godzinę przed pierwszym gwizdkiem wypełnił się kibicami w liczbie ponad trzydziestu tysięcy.

 

Przed rozpoczęciem spotkania trener Władysław Żmuda miał dylemat odnośnie obsady widzewskiej bramki. Henryk Bolesta narzekał na ból mięśnia dwugłowego, a jego potencjalny zmiennik Jerzy Klepczyński miał duże zaległości w treningach oraz ligowych grach. Ostatecznie sam szkoleniowiec poprowadził rozgrzewkę i zdecydował, że między słupkami stanie Bolesta.

 

Golkiper nie zawiódł oczekiwań szkoleniowca i w meczu na szczycie zachował czyste konto, mimo że Pogoń miała swoje sytuacje i mogła strzelić kilka goli. Gospodarzom jednak nic nie wychodziło, za to łodzianie w drugiej połowie zdobyli dwie bramki.

 

Wynik na 2:0 ustalił wspomniany już Smolarek, wcześniej na 1:0 trafił Mirosław Jaworski. To dzisiaj trochę zapomniany zawodnik w historii Widzewa, a przecież swego czasu z racji stylu gry nazywano go "polskim Schusterem", mając na myśli słynnego niemieckiego piłkarza - Bernda Schustera.

 

Jaworski miał momenty w drużynie RTS-u, tak jak właśnie podczas spotkania w Szczecinie, ale ostatecznie nie zakotwiczył w Widzewie na dłużej. Jeszcze na koniec sezonu 1984/85 świętował z kolegami zdobycie Pucharu Polski, jednak kolejny był jego ostatnim w widzewskich barwach.

 

A Widzew po pokonaniu 2:0 Pogoni wracał do domu jako lider. Oczywiście wynajętym odrzutowym Jakiem, który zabrał łodzian również w powrotną podróż.

 

Bilans meczów Widzew Łódź - Pogoń Szczecin:

Ekstraklasa: 52 (23-12-17) 71-59*

I liga: 4 (2-1-1) 4-3

Puchar Polski: 1 (0-0-1) 2-3

Ogółem: 57 (25-13-19) 77-65

 

* podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.