Dla Widzewa to już piąty obóz w Turcji, choć w hotelu Miracle Resort zespół nigdy nie był. - Jest łatwiej pod kątem logistyki, pierwszy wyjazd to dla każdego była nowość. Teraz także było trochę nowych rzeczy, bo pierwszy raz lecieliśmy z Warszawy, ale sama wyprawa przebiegła dużo sprawniej. Warto też wspomnieć o tym, że jesteśmy w nowym miejscu, w którym jeszcze ani razu nie byliśmy - mówił kierownik drużyny.

Choć łodzianie zaczęli zgrupowanie stosunkowo późno, na miejscu mają do dyspozycji boiska w znakomitym stanie. - W tym roku jesteśmy w Turcji prawie ostatni, spotykamy wiele drużyn z krajów wschodnich, które późno zaczynają ligę. Boiska są jednak w znakomitym stanie, z wysiewu, a nie z rolki, więc nie wyrywa się trwa i kompletnie nic się z nimi nie dzieje - zdradził Marcin Pipczyński. - Boiska są też w przyzwoitej odległości od hotelu, około 16-20 minut drogi - dodał.

Warunki do treningu chwalił również Mateusz Żyro. - Różnica względem sztucznej nawierzchni jest ogromna, piłka zachowuje się zupełnie inaczej. Boiska są w dobrym stanie, pogoda też sprzyja, mamy świetne warunki do treningu. Początek pierwszych zajęć był średni pod względem jakości, głównie ze względu na adaptację, ale w końcówce i dzisiaj było już dużo lepiej. Fajnie dla naszego zdrowia, że w końcu trenujemy na naturalnych murawach - przyznał obrońca.

Defensor zapytany został też o powrót do treningów Juana Ibizy i Serafina Szoty, czyli jego konkurentów do gry w pierwszym składzie. - Bardzo się cieszę, że Juan i Serek wrócili, mam nadzieję, że szybko wrócą też pozostali zawodnicy, bo są nam potrzebni. Większa jakość na treningu przekłada się na to, że każdy rozwija się indywidualnie, wskakuje na wyższy poziom. Przy takiej zdrowej rywalizacji każdy z nas będzie mógł się stać lepszym zawodnikiem - podsumował piłkarz.

O czym jeszcze w rozmowie z Jakubem Dyktyńskim mówili Marcin Pipczyński i Mateusz Żyro? Sprawdźcie sami w pierwszym odcinku "Kącika Kawowego" od WidzewTV!