Kto zachowa chłodną głowę, ten wygra - rozmowa z Piotrem Szarpakiem
Ładowanie...

Global categories

16 May 2017 09:05

Kto zachowa chłodną głowę, ten wygra - rozmowa z Piotrem Szarpakiem

Do meczu pomiędzy Widzewem a ŁKS-em pozostało coraz mniej czasu. Derbowego spotkania nie może doczekać się też były piłkarz Widzewa, a obecnie trener młodych adeptów Piotr Szarpak.

Bartosz Koczorowicz: Czy derby Łodzi wciąż wywołują w panu dreszczyk emocji, czy jest to po prostu jeden z ligowych meczów, w którym przede wszystkim należy zdobyć punkty?

Piotr Szarpak: Już tak długo nie widziałem derbów, że adrenalina związana z tym meczem działa też na mnie. Zespoły, które zazwyczaj walczyły ze sobą na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, spotykają się teraz przy Piłsudskiego po latach. Szkoda, że w trzeciej lidze, ale otoczka wokół tego spotkania była, jest i będzie - niezależnie od tego, na jakim poziomie będzie on rozgrywany. Łódź jest miastem o innej specyfice, niż pozostałe. W kategorii derbów jest ponad wszystkimi innymi.

Otoczki dodaje też fakt, że będą to pierwsze derby na nowym obiekcie przy al. Piłsudskiego 138. Na stadion przychodzi regularnie ponad 15 tysięcy ludzi.

- Rozmawiałem z innymi byłymi piłkarzami, którzy chodzą na mecze i doszliśmy wspólnie po kilku rozmowach do wniosku, że tu się w ogóle nie odczuwa faktu, że Widzew gra w trzeciej lidze. Stadion jest zapełniony. Gdyby przyjechała dziś Legia Warszawa, Lech Poznań czy Wisła Kraków, to szczerze uważam, że mecze z tymi ekipami niewiele różniłyby się od tych, jakie Widzew rozgrywa teraz. To, co na trybunach robią kibice, powoduje, że ma się wrażenie, jakby już oglądało się spotkania ekstraklasowe. To jest ewenement, żeby na mecze trzeciej ligi od początku rundy regularnie przychodziło tyle ludzi - nie tylko na skalę krajową, ale i międzynarodową.

Atmosfera stadionu udziela się też drużynie. Widzew na nowym obiekcie przy Piłsudskiego nie stracił jeszcze żadnych punktów, a przecież rozegrał już siedem meczów wiosną jako gospodarz. Taka sytuacja w kontekście derbowego meczu to pana zdaniem bagaż psychiczny czy jednak motywator?

- Bez wątpienia ważna w środę będzie głowa. Ten mecz będzie inny, niż wszystkie. Nie ma sensu patrzeć w statystyki, bo derby rządzą się swoimi prawami. Mimo, że Widzew wygrał u siebie wszystkie mecze wiosną, to nie będzie to miało większego znaczenia. Oczywiście chciałbym, żeby ta seria trwała jak najdłużej. Zmierzą się jednak dwa zespoły, które mają ambicje awansu. Nie spodziewam się aż tak dobrego meczu pod względem piłkarskim. Kto pierwszy poukłada sobie wszystko w głowie, ten rozstrzygnie to spotkanie na swoją korzyść.

Oglądając Widzew z tej rundy oraz biorąc pod uwagę poczynania ŁKS wiosną, jak wyobraża sobie pan rozpoczęcie derbowego meczu przez obie ekipy?

- Myślę, że zarówno jeden, jak i drugi zespół powstrzyma się na początku od szarż. Wydaje mi się, że obie ekipy będą próbowały zaskoczyć się pojedynczymi akcjami. Wiadomo, jaka jest sytuacja - jeżeli Widzew przegra to spotkanie, to znacząco zredukuje swoje szanse awansu. Wygrana jeszcze bardziej zaostrzy rywalizację w górze tabeli. To będzie starcie gladiatorów. Remis dałby cień nadziei w kontekście następnych kolejek.

Wracając do otoczki spotkania, co jest takiego, pana zdaniem, w derbach Łodzi? W gruncie rzeczy w środę będziemy świadkami pierwszych derbów przy Piłsudskiego na czwartym poziomie rozgrywkowym, a zainteresowanie mediów jest ogromne.

- Cieszmy się z tego, co mamy. Jeszcze niedawno oba kluby potrzebowały pomocy ŁZPN i PZPN, żeby zaczynać od IV ligi. Żeby wejść na szczyt, trzeba przejść wszystkie szczeble. Cieszę się, że te derby, mimo, że rozgrywane są na czwartym poziomie rozgrywkowym, przyciągają różnego rodzaju media z całego kraju. Dawno nie było takiego meczu przy Piłsudskiego. Uważam, że będzie to spotkanie szczególne. Dla łodzian jest to przeżycie, motywacja do rywalizacji wewnątrz miasta. Każdy chce rządzić przynajmniej przez pół roku na swoim terenie. Grunt, żeby ta walka była zdrowa, zgodna z zasadami i z duchem sportu. Życzyłbym sobie obejrzeć dobre piłkarskie widowisko, bez przepychanek, godne starcia dwóch drużyn z poważnymi aspiracjami.

Nieprzypadkowo poprosiłem o rozwinięcie tematu otoczki, bo w jednym z wywiadów z panem, jakie znalazłem, przeczytałem wypowiedź, w której określił pan derby jako "nadmuchany przez media balon", a wówczas obie drużyny grały w ekstraklasie. Wygląda na to, że długa przerwa zmieniła pana podejście.

- Zgadza się. Każdy z nas wyczekiwał tego spotkania. Poziom rozgrywkowy nie odgrywał w tej sytuacji większego znaczenia. Powiedziałbym, że dziennikarze nieco "szprycują" zawodników przed tym meczem, bo oni na ogół czytają przecież, co się o nich pisze. Uważam jednak, że derby bronią się bez nadmuchiwania. Same w sobie mają taką otoczkę, że po prostu się na nie czeka. Weryfikacja na boisku bywa odmienna od przedmeczowych przewidywań.

Derby Łodzi będą starciem dwóch najsilniejszych "żądeł" tej ligi. Jeżeli oba kluby wystawią swoje najsilniejsze składy, to naprzeciw najlepszego aktualnie strzelca ligi - Jewhena Radionowa (17 zdobytych bramek), staną drugi w tym rankingu Daniel Mąka (16 trafień) wsparty przez Mateusza Michalskiego (13 goli).

- Widzew dysponuje świetnymi skrzydłami - obaj zawodnicy zdecydowanie zachwycają skutecznością. Dobrze by było, żeby Mąka i Michalski mieli z przodu kogoś w tym meczu, kto wykończy ich akcje, a kandydaci są. Może do środy zdąży Marcin Krzywicki? W razie czego, jest też Piotrek Okuniewicz. Jeśli chodzi o ŁKS, to bez wątpienia widać było, jak różni się ten zespół w zależności od tego, czy Radionow jest w składzie czy nie. Brak goli tego piłkarza przekładał się na straty punktowe. Radionow to zawodnik świetnie grający tyłem do bramki, potrafiący strzelać głową, wykonujący pewnie rzuty karne. Myślę jednak, że to nie będzie mecz indywidualności, bo na to przygotują się obaj trenerzy. Podejrzewam, że końcowy rezultat będzie raczej wynikiem pracy całego zespołu niż błysku któregoś z zawodników. Chyba, że trafi się dla któregoś ze wspomnianych znakomita okazja. Wówczas wracamy do tematu chłodnej głowy. Kto ją zachowa, ten zgarnie zwycięstwo.