WIDZEW - CRACOVIA
Historia
Koszmary bramkarza Koczwary
Rekordowy triumf na ekstraklasowych boiskach czerwono-biało-czerwoni zaliczyli z innym rywalem, wiosną 1983 roku. Sezon 1982/83 przebudowany kadrowo zespół Widzewa (m.in. odejście Zbigniewa Bońka i Władysława Żmudy) zaczął od dwóch remisów i to stało się "znakiem firmowym" tej drużyny jesienią 1982 roku. Na półmetku ligowych rozgrywek łodzianie mieli na koncie aż osiem remisów na piętnaście meczów (5-8-2).
Jednak nie tylko obrońcy mistrzowskiego tytułu gubili wtedy punkty, bo z takim bilansem Widzewiacy spędzili zimową przerwę na pozycji… wicelidera, tracąc jedynie oczko do prowadzącego Śląska Wrocław. Ścisk w czołówce był niesamowity, gdyż zajmujące szóstą i siódmą lokatę zespoły Lecha Poznań i Legii Warszawa traciły do lidera z Wrocławia raptem po trzy punkty.
Wiosna 1983 roku zapowiadała się więc w lidze na wyjątkowo emocjonującą, co szybko znalazło potwierdzenie na boiskach Ekstraklasy. Na cztery kolejki przed końcem sezonu, po wygranej 1:0 z Pogonią w Szczecinie, to Widzew zajmował pierwsze miejsce w tabeli, z punktem przewagi nad Ruchem i Lechem. Wtedy jednak przytrafił się piłkarzom trenera Władysława Żmudy słabszy mecz, w dodatku z rywalami z Chorzowa, zakończony porażką 0:1. Teraz to chorzowianie i poznaniacy mieli oczko przewagi nad nimi.
Do końca sezonu zostały trzy kolejki, a na stadion Widzewa zawitała Cracovia, wtedy beniaminek ligi. "Krakowianie wyszli na łódzkie boisko z widocznym respektem wobec gospodarzy. Zdawali sobie bowiem sprawę, że obrońcy tytułu wykorzystają okazję, by ubiegać się o kolejne dwa punkty, które będą potrzebne w ostatecznym ligowym rozrachunku. Grali nieśmiało w ataku, starając się przede wszystkim zabezpieczyć przedpole własnej bramki poprzez zagęszczenie linii defensywnej…" - tak w łódzkiej prasie przedstawiono pomysł zespołu Cracovii na grę z Widzewem.
Defensywna taktyka okazała się dla gości spod Wawelu zabójcza. Już w szóstej minucie stracili pierwszego gola po celnym strzale Piotra Romke. Potem w 35. minucie Smolarek w swoim stylu ograł trzech obrońców Cracovii i strzałem z lewej nogi pod poprzeczkę zdobył drugą bramkę dla łodzian.
"Smolar" wkrótce doznał kontuzji, a jego miejsce zajął Marek Filipczak, który wraz z kolegami z drużyny po przerwie ruszył do ataku na rywali. Już w 47. minucie zaliczył asystę przy celnej główce Mirosława Tłokińskiego. Widzew prowadził 3:0, a niespełna dziesięć minut później wynik brzmiał 5:0 po golach Andrzeja Grębosza i ponownie Tłokińskiego.
Ten ostatni wykazał się wyjątkową czujnością, dobijając strzał w poprzeczkę Krzysztofa Kajrysa. Identycznie wyglądała sytuacja przy strzale na 6:0, gdy w to samo miejsce trafił Krzysztof Surlit, ale "Tłoczek" znowu był na miejsce. Na koniec tej strzelaniny sam Surlit przymierzył celnie i Widzewiacy rozgromili Cracovię 7:0.
W bramce Pasów stał wtedy Adam Koczwara. 26-letni golkiper nie mógł nic poradzić na niemoc kolegów z pola i przyszło mu siedem razy wyciągać piłkę z siatki. A był już doświadczonym bramkarzem, który od 1975 roku przeszedł z Cracovią drogę od Klasy A (czwarty poziom rozgrywek) aż do Ekstraklasy, notując w ciągu sześciu lat trzy awanse.
Niespełna rok później krakowska drużyna ponownie zagościła na stadionie RTS-u, ale pomna wcześniejszego pogromu tym razem uległa Widzewiakom tylko 0:1. W bramce Pasów ponownie stał Koczwara, który tym razem nie miał koszmarnych wspomnień z meczu w Łodzi, a w przerwie schodząc do szatni uciął sobie pogawędkę z ówczesnym mistrzem w tym fachu - Józefem Młynarczykiem - co zostało uwiecznione na zdjęciu powyżej (Adam Koczwara po lewej).
Wracając do wysokiej wygranej z 1983 roku, to pisano, że Widzew wyrównał "rachunki krzywd" rewanżując się krakowskiej drużynie za przegraną 0:7 w lidze w… 1948 roku. Pokonując tak wysoko Cracovię i zarazem odnosząc rekordowe zwycięstwo w lidze, łodzianie pokazali swój prawdziwy potencjał, ale to nie zdeprymowało rywali.
Wprawdzie Ruch przegrał z Wisłą i odpadł z walki o tytuł, ale poznański Lech nadal wygrywał i Widzewowi nie pomogły zwycięstwa w dwóch ostatnich kolejkach. Mimo, że to zespół RTS-u zdobył zdecydowanie najwięcej bramek w sezonie (50 w 30 meczach), to na koniec miał o punkt mniej od poznaniaków i to oni przejęli mistrzowską koronę.
Bilans meczów Widzew Łódź - Cracovia:
Ekstraklasa: 19 (7-6-6) 27-25*
Puchar Polski: 2 (1-0-1) 2-3
Puchar Ekstraklasy: 4 (2-1-1) 9-5
Ogółem: 25 (10-7-8) 38-33
* podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.