Kamil Cybulski: Chcę, żeby kibice mieli ze mnie pociechę
Ładowanie...

Kamil Cybulski

Wywiady i konferencje

I Drużyna

03 December 2024 16:12

Kamil Cybulski: Chcę, żeby kibice mieli ze mnie pociechę

Po krótkiej przerwie wraca nasz cykl rozmów z piłkarzami Widzewa Łódź. Tym razem pod gradobiciem pytań znalazł się Kamil Cybulski, który opowiedział o wejściu do pierwszego zespołu, wspomnieniach z Akademii i wielu innych kwestiach. Zapraszamy do przeczytania!

Przypomnijcie sobie też poprzednie wywiady z Widzewiakami!

 

Fran Alvarez: Drużyna musi mieć ambicję [PRZECZYTAJ WYWIAD]

Imad Rondić: Cały czas się rozwijamy [PRZECZYTAJ WYWIAD]

Antoni Klimek: Chcę pokazać jeszcze więcej [PRZECZYTAJ WYWIAD]

Juan Ibiza: Takie wsparcie jest elektryzujące [PRZECZYTAJ WYWIAD]

Sebastian Kerk: Chcę odpłacić Widzewowi za zaufanie [PRZECZYTAJ WYWIAD]

Juljan Shehu: Najważniejsze jest zachowanie stabilnej formy [PRZECZYTAJ WYWIAD]

 

Mateusz Jabłoński: Nie da się ukryć, że obecna forma Widzewa jest niezadowalająca. Co twoim zdaniem jest powodem takiego stanu rzeczy? Jak planujecie wyjść z tej sytuacji?

Kamil Cybulski: Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Musimy pracować jeszcze ciężej i nie rozpamiętywać nieudanych meczów. Nie możemy tracić punktów z zespołami ze strefy spadkowej, bo w tych spotkaniach jesteśmy faworytami.

 

Jak oceniasz swoją formę w tej rundzie?

- Z Puszczą zdecydowanie nie zaprezentowałem się z najlepszej strony. Kilka wcześniejszych spotkań było bardziej udanych, choć jestem świadomy, że także na początku sezonu spisywałem się poniżej oczekiwań. Nie patrzę wstecz. Teraz jedyne, co mogę zrobić, to pracować, aby z każdą kolejką wyglądać coraz lepiej. Nie narzucam sobie przy tym żadnych konkretnych celów, po prostu chcę się rozwijać.

 

Niedawno uczestniczyłeś w spotkaniu z kibicami w klubowym sklepie. Jak wrażenia?

- Bardzo mi się podobało. Wszyscy byli uśmiechnięci, chcieli sobie zrobić zdjęcie czy wziąć autograf. To niezwykle miłe. Wsparcie fanów niesamowicie mnie motywuje.

 

IMG_5809

 

Czytasz komentarze w mediach społecznościowych?

- Staram się tego nie robić.

 

Na pewno odczuwasz jednak presję. Chociażby wynikającą z faktu, że na meczach trybuny są wypełnione po brzegi.

- Każdy piłkarz musi umieć sobie z nią radzić. Do niedawna w Widzewie pracował trener mentalny, ale tej osoby nie ma już w Klubie, a nie myślałem o nawiązaniu takiej współpracy na własną rękę.

 

Czujesz się piłkarzem pełną gębą? Zadomowiłeś się w pierwszym składzie.

- Może i tak, ale wiem, że muszę poprawić mnóstwo rzeczy. Cały czas się rozwijam zarówno pod względem motorycznym, jak i czysto piłkarskim. Trochę jeszcze mi brakuje.

 

Miałeś jakiś moment, gdy czułeś, że uderza ci do głowy woda sodowa? Ktoś musiał sprowadzać cię na ziemię?

- Zastanawiałem się, jak tego uniknąć. Jestem poukładanym człowiekiem i myślę, że awans sportowy nic we mnie nie zmienił. Jestem taki sam, jaki byłem w IV lidze.

 

W Klubie mówią, że masz już przygotowaną cieszynkę na wypadek pierwszego gola w PKO Bank Polski Ekstraklasie. Zdradzisz, co zaplanowałeś?

- Niech to pozostanie tajemnicą.

 

Pierwsze oficjalne trafienie dla Widzewa masz już za sobą.

- Nie była to może jakaś spektakularna bramka, ale debiutancki gol dla tak wielkiego Klubu zawsze będzie niesamowitym uczuciem. Może nie było tego po mnie widać od razu, jednak to trafienie dało mi kopa do jeszcze cięższej pracy, było pozytywnym bodźcem.

 

IMG_2261

 

Wpisałeś się na listę strzelców także w towarzyskim meczu z Legią.

- Ten strzał był ładniejszy od tego w Zielonej Górze, ale jednak w sparingu emocje są znacznie mniejsze. Chciałem to powtórzyć przy Łazienkowskiej, nie udało się. Czekam na wiosenne starcie w Sercu Łodzi.

 

Wojskowi byli w naszym zasięgu w tym niedawnym pojedynku?

- Każdy zespół jest. Jechaliśmy tam po zwycięstwo i zrealizowanie tego celu było naprawdę możliwe. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem. Przed nami jeszcze wiele ważnych meczów.

 

Zmieńmy temat. Czujesz się wzorem dla chłopaków z Akademii? Przebyłeś kilka szczebli młodzieżowych, grałeś w rezerwach, dziś jesteś członkiem pierwszego zespołu.

- Każdy może otrzymać swoją szansę, jeśli na nią zapracuje. W piłce wszystko jest możliwe. Chodzi przede wszystkim o zaangażowanie, determinację i wyrzeczenia. Ja od początku mojego pobytu w Widzewie miałem takie nastawienie i to doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem. Nie chcę mówić, że mogę być wzorem, bo nie lubię tego określenia, ale jeśli moja historia kogoś zainspiruje, bardzo mnie to ucieszy.

 

Razem z tobą lub trochę wcześniej do drzwi pierwszej drużyny pukało kilku młodych zawodników. Z tego grona jednak tylko ty zagrzałeś miejsce na dłużej.

- Zostałem obdarzony zaufaniem przez trenera, za co jestem wdzięczny. W przypadku Ignacego Dawida i Adama Dębińskiego decydujące było również to, że umowy obu z nich wygasły. Mnie z kolei zaproponowano nowy kontrakt, co jest dowodem na zaufanie Klubu wobec mojej osoby. Ja także odpłacam się wielkim zaufaniem do Widzewa.

 

To musiało być dla ciebie ważne wydarzenie.

- Cieszę się z tego powodu. Będę robił wszystko, żeby się odwdzięczyć. To dobrze, że moja ścieżka rozwoju w Widzewie jeszcze nie dobiega końca.

 

IMG_8449-2

 

Jak długo trwały rozmowy w tej sprawie?

- Zaczęliśmy rozmawiać po meczu z Lechem.

 

Część piłkarzy swoją pierwszą wypłatę wydaje na coś szczególnego. Coś, co będzie symbolem pewnego etapu w ich sportowej drodze. Jak to wyglądało u ciebie?

- Jestem człowiekiem, który dużo oszczędza. Nie miałem więc w ogóle takiej myśli.

 

Gabri Veiga po świetnym sezonie w barwach Celty Vigo odszedł do Arabii Saudyjskiej mimo wielu ofert z najlepszych lig europejskich. Miał wówczas zaledwie 21 lat. Gdyby do ciebie dotarła teraz taka egzotyczna propozycja, oczywiście z zachowaniem proporcji finansowych, byłbyś nią jakkolwiek zainteresowany?

- To nie jest ten moment. Obecnie kluczowy jest dla mnie rozwój. Odcinanie kuponów w wieku 21 lat to nie jest najlepsza rzecz, jaką mógłbym zrobić.

 

Jak scharakteryzowałbyś Daniela Myśliwca jako szkoleniowca?

- Spokojny, ale przy tym szalenie ambitny. Jest bardzo pracowity i ma indywidualne podejście do każdego zawodnika. Chce wygrać każdy mecz. Nigdy nie uważa, że jesteśmy spisani na straty. Rozmawialiśmy o spotkaniu przy Łazienkowskiej. Trener naprawdę mocno wierzył, że możemy tam zwyciężyć.

 

Jaka jest jedna rzecz, na którą szczególnie zwraca ci uwagę?

- Cały czas doskonalę odpowiedni timing ataków przestrzeni. Mam jeszcze dużo do poprawy w tym zakresie, ale rozwinąłem się od początku sezonu. Coraz lepiej diagnozuję właściwe momenty na taki atak.

 

Wspomnieliśmy o trenerze pierwszej drużyny, ale teraz chciałbym zapytać cię o szkoleniowców, z którymi pracowałeś w Akademii. Kilku ich było. Który z nich miał największy wpływ na twoją karierę?

- Każdemu coś zawdzięczam, od każdego z nich coś także zaczerpnąłem. Z trenerem Łukaszem Jonczykiem świetnie nam się współpracowało. W Centralnej Lidze Juniorów U-17 praktycznie przez cały sezon byłem podstawowym zawodnikiem. Najwięcej dał mi jednak trener Patryk Czubak. To wymagający szkoleniowiec, który na treningach jasno dawał do zrozumienia, czego oczekuje. Pod jego wodzą poczyniłem duży progres w grze obronnej i grze bez piłki w fazie atakowania.

 

IMG_0362

 

Myślisz, że jego obecność w sztabie szkoleniowym pierwszej drużyny ma duży wpływ na twoje poczynania?

- Nadal mi pomaga i daje konkretne wskazówki. Pokazuje mi fragmenty, w których mogłem zachować się lepiej. Tak jak zresztą każdy w sztabie, wszyscy jego członkowie chcą nam pomóc.

 

Przez pewien okres w czasach juniorskich porównywano cię do słynnego Portugalczyka Ricardo Quaresmy. Czy mógłbyś nam coś więcej o tym opowiedzieć?

- To były uskrzydlające słowa, ponieważ miałem wtedy trochę problem z pewnością siebie na boisku. Taka pochwała była dla mnie pozytywnym bodźcem, a moja postawa uległa poprawie. Niby małe słowa, ale dla mnie znaczyły bardzo dużo.

 

Obecny sztab też używa takich narzędzi?

- Dostaję przykłady wielu zawodników z najwyższych lig, którymi mogę się inspirować. Często wśród nich przewija się postać Bukayo Saki grającego dla Arsenalu. Podpatruję jego zachowania co do atakowania przestrzeni. Czasem dostajemy także fragmenty występów graczy PKO BP Ekstraklasy.

 

Dużo rozmawiamy o drużynie, treningach, trenerach. Zastanawia mnie, czy jest taka jedna rzecz, która najbardziej zaskoczyła cię w funkcjonowaniu pierwszego zespołu na co dzień?

- Wiedziałem, że drużyna z najwyższej ligi funkcjonuje na najwyższym poziomie, ale jednak skala tego profesjonalizmu i tak zrobiła na mnie wrażenie. Właściwie codziennie mamy analizy, czasem nawet dotyczą one tylko skrzydłowych. Przed każdym treningiem mamy przygotowanie w salce motorycznej, fizjoterapeuci zawsze stoją na straży, można się do nich zwrócić z każdą dolegliwością.

 

Dużym przeskokiem jest także dla ciebie zwiększona obecność w mediach. Takie obowiązki w kategoriach juniorskich są marginalne.

- Może na początku wiązało się to z pewną presją, ale teraz już się przyzwyczaiłem. Takie jest życie piłkarza na wysokim poziomie.

 

IMG_0525

 

Postrzegasz media społecznościowe jako sposób na budowanie swojego wizerunku w przyszłości?

- W tym momencie zbytnio mi na tym nie zależy, ale nie wykluczam, że w przyszłości ulegnie to zmianie. Na razie jednak aktywność na tych portalach jest dla mnie kwestią drugorzędną.

 

Z kim w szatni trzymasz się najbliżej?

- Z młodzieżowcami - Pawłem Kwiatkowskim i Marcelem Krajewskim.

 

Jak duży wysiłek we wprowadzenie was do drużyny wkładają najstarsi piłkarze? Czujecie wsparcie z ich strony?

- Nikt nie chce nam zaszkodzić, wręcz przeciwnie - każdy chce nam pomóc. Nie chodzi mi tylko o boisko, ale także życiowo dostajemy dużo rad. Trudno mi wyróżnić jedną konkretną osobę, jednak doświadczeni gracze są dla nas bardzo pomocni.

 

Wymienię teraz kilku takich zawodników i poproszę cię, abyś wskazał, jakie cechy czerpiesz od każdego z nich. Na pierwszy ogień - Rafał Gikiewicz.

- Mentalność zwycięzcy. Chce pokonać każdego, kaliber rywala nie ma znaczenia. To mi w nim imponuje.

 

Marek Hanousek.

- Zaangażowanie w pracę w defensywie, spokój z piłką przy nodze.

 

Sebastian Kerk.

- Wizja i podania prostopadłe. W zasadzie wszystkie jego zagrania stoją na wysokim poziomie, ale na mnie największe wrażenie robią wrzutki, podania prostopadłe i przerzuty.

 

IMG_3756

 

Fran Alvarez.

- Wyszkolenie techniczne i kreatywność na boisku. Pod względem techniki jest najlepszym piłkarzem w naszym zespole.

 

Bartłomiej Pawłowski.

- Doświadczenie. Zawsze wie, gdzie się ustawić. Poza tym jest świetny w pojedynkach jeden na jeden. Nie wiem, jak to robi, ale wygrywa większość z nich.

 

Miałeś tremę przed kontaktem z takimi graczami, gdy dopiero pukałeś do drzwi pierwszego zespołu?

- Może na samym początku wejście w nowe środowisko może być niekomfortowe, ale starsi zawodnicy chcą nam przede wszystkim pomóc, tak jak już mówiłem.

 

Jaki zawodnik Widzewa jest w twojej opinii najbardziej niedoceniany?

- Imad Rondić wykonuje tytaniczną pracę w pressingu. Ustawia się na boisku nie tylko dla siebie, ale także z myślą o kolegach z drużyny, żeby stworzyć im miejsce. Robi dla nas niezwykle dużo.

 

- Niektórzy z wymienionych graczy, na przykład Bartłomiej Pawłowski, otwarcie krytykowali przepis o młodzieżowcu, którego niewątpliwie jesteś beneficjentem. Jak zapatrujesz się na tę kwestię?

- Ich negatywne opinie mnie nie dziwią. Pytano mnie o to już dwa razy w tym sezonie i mój pogląd się nie zmienia - kluby powinny być nagradzane za grę młodzieżowcami, a nie karane.

 

Obecny kształt przepisu daje pole do lekceważenia go.

- Nie można zabronić klubom niegrania młodzieżowcami, więc jeśli kogoś stać, to po prostu płaci karę.

 

Najtrudniejszy obrońca, przeciwko któremu grałeś w PKO BP Ekstraklasie?

- Paweł Wszołek. Bardzo doświadczony zawodnik. Zawsze wiedział, jak się ustawić względem mojej pozycji na boisku, ale wydaje mi się, że nie najgorzej sobie z nim poradziłem.

 

Jaki mecz w Widzewie uznałbyś za najlepszy w swoim wykonaniu?

- Oba spotkania z Lechem Poznań. Nie czuję złej krwi względem tego klubu, ale dobry występ przeciwko byłemu zespołowi zawsze smakuje nieco lepiej.

 

Widzew_Lech (59)

 

Kolejorz zrezygnował z twoich usług. Nie masz ochoty udowodnić, że się mylili?

- Nie mam żalu, ale zawsze takie starcia wiążą się z ciut większą motywacją. Nie chcę niczego udowadniać, po prostu gram dla siebie.

 

Jak porównałbyś akademię zespołu z Poznania do tej widzewskiej?

- Największą różnicą jest fakt, że Lech ma własne obiekty. W innych aspektach jest dość podobnie.

 

Myślisz, że brak ośrodka jest główną barierą rozwoju sportowego Klubu?

- Nie można powiedzieć, że to byłby gwarant gry w pucharach, ale na pewno wielki krok do przodu. Widzew Training Center jest zaplanowany i mam nadzieję, że doczekam czasów, w których będę mógł tam trenować.

 

Wróćmy jeszcze na chwilę do twoich początków w barwach czerwono-biało-czerwonych. Jak wspominasz swój debiut przeciwko Jagiellonii?

- Już siedząc na ławce i mając przed sobą wizję występu przechodziła przeze mnie chyba każda pozytywna emocja. Wejście na boisko było fantastycznym uczuciem.

 

Kilka tygodni później pojawiłeś się na murawie w meczu z Wisłą. Po twoim faulu sędzia odgwizdał rzut wolny, z którego padła bramka wyrównująca. Jak to przeżyłeś?

- Byliśmy rozczarowani, bo nie awansowaliśmy do następnej rundy. Mój faul był niefortunny, ale szybko się z tego otrząsnąłem.

 

Nie zdziwiła cię bezkarność sędziego po tak znaczącym błędzie?

- Piłka zawsze tak była. Nie mamy wpływu na decyzje arbitrów. Suma szczęścia zawsze jest równa zeru. Raz ktoś podyktuje coś na naszą korzyść, innym razem na korzyść kogoś innego. My powinniśmy skupić się na grze w piłkę.

 

Czy masz jakieś wymarzone ligi, w których kiedyś chciałbyś zagrać?

- La Liga i Premier League. Kibicuję Realowi Madryt i Manchesterowi United.

 

Zakładam, że te dwa kluby w twoim przypadku łączy postać Cristiano Ronaldo.

- Zawsze byłem jego wielkim fanem, ale nie można niczego umniejszać Leo Messiemu. Mogę powiedzieć, że podziwiam obu tych piłkarzy, jednak bliższy mojemu sercu jest właśnie Portugalczyk.

 

Teraz występujesz na pozycji, na której spędził on dużą część swojej kariery.

- To prawda.

 

Jesteś przedstawicielem pokolenia, o którym mówi się, że nie ma czasu i ochoty na oglądanie całych meczów. Jak to wygląda u ciebie?

- Szczerze mówiąc, to zależy. Często oglądam całe mecze. Gdy jest spotkanie, które mnie interesuje, jestem na nim skupiony od deski do deski. Czasami wybieram jednak skróty. To głównie zależy od tego, ile mam czasu. Najuważniej śledzę wcześniej wymienione ligi.

 

WIDRCZ-078

 

Jak zaadaptowałeś się w Łodzi? Przyjechałeś tu jako młody chłopak. Czy udało ci się znaleźć znajomych wśród ludzi niezwiązanych z piłką?

- Mieszkam tu ponad cztery lata i faktycznie mam trochę takich osób. Moje ulubione miejsca to Piotrkowska i Manufaktura. Co prawda moim zdaniem Poznań jest lepszym miastem do mieszkania, ale na pewno nie będę narzekał. Dobrze mi się tu żyje.

 

Sebastian Kerk powiedział, że jesteś jedną z najzabawniejszych osób w szatni. Czym zapracowałeś sobie na to miano?

- Naprawdę tak sądzi? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Jeśli tak uważa, to jest mi przemiło.

 

W takim razie kogo ty byś tak określił?

- Juan Ibiza. Ma bardzo bogate poczucie humoru.

 

Obaj zawodnicy w jednym z materiałów telewizji klubowej mieli okazję podzielić się z kibicami swoimi ulubionymi piosenkami. Co ty mógłbyś polecić?

- Jest wiele takich utworów, to właściwie zmienia się cały czas. Sprawdzam bardzo dużo nowych kawałków z amerykańskiego czy ogólnie rzecz biorąc zagranicznego rapu. Lubię twórczość Pop Smoke'a, Luciano, 21 Savage. To jednak nie znaczy, że w ogóle nie słucham polskich wykonawców. Z nich najbliżej mi do Palucha.

 

Muzyka to jak mniemam jedna z twoich pasji. Czym jeszcze się interesujesz?

- Lubię spotykać się ze znajomymi. Od czasu do czasu oglądam jakieś filmy czy seriale. Ostatnio widziałem "Snowfall" i kilka horrorów. Chętnie zagram też na konsoli. Głównie FIFA, tryb Ultimate.

 

2 grudnia obchodziłeś urodziny. Czego sobie życzyłeś z tej okazji?

- Zdrowia oraz tego, abym pokazał pełnię swojego potencjału. Chcę, żeby kibice mieli ze mnie pociechę.