I Drużyna
LECH - WIDZEW
Ekstraklasa
KHBGOPSD (Klub Hejterów Bojaźliwej Gry Obronnej Przeciwko Silnym Drużynom)
W pamięci mamy ostatni mecz w Poznaniu, gdzie Widzew pokazywał się z niezłej strony, by w samej końcówce nagle stracić koncentrację i dać się rozjechać gospodarzom. Grało się tam naprawdę nieźle, wręcz zaskakująco dobrze. Czemu zatem nie miałoby tak być i tym razem? Tak naprawdę, to nikt nie mówi, że nie będzie. Ba, może być, bo skoro punkt w Warszawie zdobywa Warta, trzy oczka w Szczecinie zgarnia Stal, a na dodatek Cracovia gra dobre zawody i kradnie punkty mistrzowi Polski w Częstochowie, to znaczy, że i Widzew w Poznaniu może się pokusić o niespodziankę.
Wszystko pewnie zależy od tego, jak duże ryzyko podejmą czerwono-biało-czerwoni. Okazuje się, że gra z teoretycznie najlepszymi drużynami w lidze nie może opierać się na strachu przed rywalem. Zwykle im bardziej się cofasz, tym gorzej na tym wychodzisz. To też casus Widzewa z Częstochowy, gdzie naciskany Raków grał kiepskie zawody, podczas gdy pod niewielką lub zerową presją potrafił pokazać pełnię swoich umiejętności. Warto zauważyć, że tym najlepszym po prostu nie można odpuszczać - tylko tyle i aż tyle.
Dociśnięcie Lecha może jednak obudzić w gospodarzach instynkt przetrwania. Możliwe, że najlepiej nie zdobywać bramki w pierwszym kwadransie. Tak, dobrze czytacie, nie zdobywać. Znów można odwołać się do meczu z Rakowem - kiedy ukłujesz za szybko takiego uśpionego tygrysa, ma on zdecydowanie za dużo czasu, żeby się na tobie odegrać. A Lech, wobec straty punktów drużyn z czołówki ubiegłego sezonu, wietrzy szansę na zwycięstwo i punktowy zysk względem rywali.
Siła rażenia Lecha jest teoretycznie imponująca. Jest Velde, Marchwiński, ten, no, Ishak. Po drugiej stronie… na pewno będzie Żyro z Ravasem. Cała reszta pozycji daje kilka możliwości, ale tu dyskusji nie ma - środek obrony z Żyrą na czele to ostatnio jak stempelek dzielny pacjent dla najmłodszych smyków w przychodni lekarzy rodzinnych. Musi być i koniec. Bez niego ani rusz. Sam Żyro jednak nie wystarczy do zatrzymania Kolejorza, w dodatku przy Bułgarskiej. Tu muszą pomóc koledzy, którzy, zamiast skupiać się na obronie, dadzą linii defensywnej trochę wytchnienia i sami zaatakują bramkę rywali.
Bo atakować trzeba - punkt byłby fajny, jasne, ale czasem droga do punktu wiedzie przez punkty trzy. Czy to zatem całkiem możliwe, by Widzew dziś był lepszy od Lecha? Jasne, to nawet całkiem proste! Nie można się bać, nie można pozwolić Lechowi na zbyt wiele i przede wszystkim trzeba zagrać jak równy z równym. Na pewno nie można się okopywać we własnym polu karnym i liczyć na… cud to za mocne słowo. Ale nie samą obroną żyje człowiek, po prostu. Rywal na pewno nie jest taki straszny, jak go malują.
Lech Poznań - Widzew Łódź niedziela / 26 listopada / 17:30 / transmisja telewizyjna: Canal+ Premium / studio przedmeczowe i transmisja radiowa: WidzewTV