Jakub Łukowski
WidzewTV
Transfery
I Drużyna
Jakub Łukowski: Pełen stadion to dla mnie bodziec
widzew.com: Dlaczego zdecydowałeś się na transfer do Widzewa Łódź?
Jakub Łukowski: Wybrałem Widzew, bo przedstawiono mi konkretny plan na rozwój mój i całej drużyny, który zakłada nawiązanie do najlepszych lat z przeszłości Klubu. To mi się bardzo spodobało. Widzew to wielki Klub, ma piękną historię i to miało duże znaczenie, ale podobała mi się również determinacja władz, aby mnie ściągnąć. Odbyliśmy rozmowy z dyrektorem sportowym Tomaszem Wichniarkiem i wiem, że trener Daniel Myśliwiec bardzo chciał, żebym dołączył do drużyny. Z obu stron było to mocne zainteresowanie.
Jak byś się przedstawił kibicom z Serca Łodzi jako piłkarz? Jakim jesteś zawodnikiem na boisku?
- Jestem ofensywnym graczem i najlepiej czuję się na skrzydle, ale grałem też często jako drugi napastnik. Jako ten jeden także, lecz najlepiej czuję się w dwójce napastników. Najczęściej występowałem na lewej stronie. Prawa również nie jest mi obca. Jestem zawodnikiem przebojowym i nie unikam brania ciężaru gry na siebie. Lubię decydować o wynikach meczów i mam nadzieję, że tutaj też się to przełoży na rezultaty.
A jak odnajdujesz się w grze w defensywie?
- Nie będę ukrywał, że jak każdy zawodnik ofensywny wolę grę do przodu. Jednak w ostatnich latach wyraźnie poprawiłem swoją grę w obronie, co było w przeszłości moim dużym mankamentem. Teraz jest ona na o wiele wyższym poziomie. Od pracy w defensywie podczas meczu nie będę uciekał.
Grałeś już na stadionie Widzewa przeciwko swojej nowej drużynie i znasz klimat tego miejsca. Nie odstraszyła cię presja, z jaką możesz tu się spotkać ze strony kibiców?
- Nie nazwałbym tego presją. Bardziej pozytywnym bodźcem, bo wiem, że na każdym meczu jest tutaj pełen stadion. To motywuje, żeby dla tych kibiców dawać z siebie sto procent i wygrywać. Grałem tutaj dwa razy z Koroną. W pierwszej lidze dwa sezony temu i rok później w Ekstraklasie. Poczułem już tę atmosferę. Dużo lepiej mi się gra przy pełnych trybunach i to będzie tylko pozytywnie na mnie działało.
Czego mogą się po tobie spodziewać koledzy w szatni? Wybuchowego charakteru czy raczej kogoś stonowanego i wyciszonego?
- Bardziej ta druga opcja. Jeśli młodzi zawodnicy będą potrzebowali pomocy, to na pewno mogą się do mnie zgłosić. Będę "nowym" w szatni i mam nadzieję, że wejście do niej będzie pozytywne. Jestem osobą bardzo kontaktową i bezkonflitkową, więc myślę, że będzie super.
Patrząc na twoją dotychczasową karierę sportową można zauważyć, że dotąd bardzo ciężko pracowałeś, żeby poziom po poziomie budować pozycję w ligowej piłce i rosnąć w niej. Czym dla ciebie jest kolejny krok i przyjście do Widzewa?
- Staram się prowadzić moją boiskową karierę tak, żeby cały czas iść do przodu. Lepiej robić to małymi kroczkami niż od razu rzucać się na głęboką wodę. Z sezonu na sezon byłem coraz lepszym zawodnikiem, co było też widać po statystykach. Czy to w liczbie bramek, czy pod względem brania odpowiedzialności na siebie. Oby w kolejnych sezonach ta tendencja była nadal wzrostowa.
Nie jest tajemnicą, że to twoje drugie podejście do Widzewa Łódź. Tym razem udane.
- Odchodząc z Wisły Płock byłem bardzo bliski podpisania kontraktu z Widzewem, wtedy drugoligowym. Ostatecznie to się nie udało, bo coś stanęło na przeszkodzie. Trudno powiedzieć, co dokładnie. Widocznie tak musiało być. Może tamten moment nie było dobry na to, żebym dołączył do drużyny Widzewa, ale teraz wracam tutaj i jestem.
Masz swoje piłkarskie marzenie? A może jakiś cel, który stawiasz sobie krótkoterminowo?
- Cele i marzenia to dwie zupełnie inne sprawy. Jeśli chodzi o marzenia, to jak u każdego chłopca, który w wieku pięciu-sześciu lat idzie na pierwszy trening, to żeby zagrać kiedyś z orzełkiem na piersi. Miałem taką możliwość występów w reprezentacjach młodzieżowych, więc po części wiem, jak to jest. Wiadomo, że jednak ta pierwsza reprezentacja to jest marzenie każdego chłopca. A co do celów, to staram się nie wybiegać tak daleko w przyszłość, bo już nie raz życie pokazało, że można sobie coś zakładać, a wychodzi jak wychodzi… Dlatego staram się nie myśleć o celach długoterminowych. Wolę stawiać sobie głównie te krótkoterminowe, odhaczać je i dążyć do kolejnych.
Obejrzyj rozmowę z Jakubem Łukowskim na antenie WidzewTV: