Imad Rondić
Wywiady i konferencje
I Drużyna
Imad Rondić: Cały czas się rozwijamy
Mateusz Jabłoński: Z Koroną strzeliłeś swojego pierwszego gola w Sercu Łodzi. Jak czułeś się po tym trafieniu?
Imad Rondić: To niesamowite uczucie, nie do opisania. Nie mogłem doczekać się tego momentu. Byłem bardzo szczęśliwy, że udało mi się strzelić przed naszymi kibicami. Szczególnie że wygraliśmy tamten mecz. To zawsze jest najważniejsze.
Wcześniej kilka razy zdarzyło się, że twoje gole były anulowane. Frustrowało cię to?
- Szczególnie w meczu z Wisłą Kraków czułem wielkie rozczarowanie, bo mogliśmy osiągnąć ogromny sukces. W lidze też tak bywało, nie jest to przyjemne uczucie.
Masz jakiś cel bramkowy, który chcesz osiągnąć w tym sezonie?
- Myślę, że jedenaście goli byłoby satysfakcjonujące. W pucharze mam dwa, w lidze cztery. Zostało więc jeszcze pięć. Ogólnie to chcę strzelać w każdym meczu, ale myślę, że taka liczba jest w moim zasięgu. Może się nawet okazać, że będę miał więcej.
Rywalizujesz z Jordim o miejsce w składzie, ale poza boiskiem jesteście przyjaciółmi. Opowiedz nam o tym coś więcej.
- Mamy bardzo dobrą relację. Można powiedzieć, że od razu zaczeliśmy nadawać na podobnych falach. Na boisku także dobrze się rozumiemy. Spędzamy ze sobą dużo wolnego czasu. Mieszkamy blisko siebie i razem jeździmy na treningi.
Jaką czysto piłkarską cechę Jordiego chętnie dodałbyś do swojej gry i odwrotnie - co on przejąłby od ciebie?
- Jordi jest piekielnie szybki jak na swój wzrost. To zdecydowanie mi u niego imponuje. Ode mnie być może wziąłby grę tyłem do bramki. To absolutnie nie znaczy, że jest słaby w tym elemencie gry, ale myślę, że te dwie rzeczy podobają nam się u siebie nawzajem.
Jak po czasie oceniasz swoją decyzję o dołączeniu do Widzewa?
- Jestem zadowolony. To mój pierwszy sezon, a już mam sześć goli i trzy asysty. To niezły wynik, choć oczywiście może być lepszy. Bardzo cieszę się, że tu jestem. Walka dla Widzewa, Klubu z wielką historią, to niesamowite uczucie. Zaszczyt. Jako zespół możemy być jeszcze lepsi, cały czas się rozwijamy.
Pod jakim kątem najbardziej rozwinąłeś swoją grę?
- Na pewno czuję się pewniej, bo coraz lepiej rozumiem swoich kolegów i wiem, czego mogę się po nich spodziewać. Również lepiej i mądrzej poruszam się na boisku. Dużo nad tym pracujemy z trenerem i sztabem. Rozwinąłem się w zakresie pressingu. Odnoszę też wrażenie, że jestem coraz lepszy fizycznie, także pod kątem kondycyjnym.
Jak oceniasz polską ligę? Czy coś cię w niej zaskoczyło?
- Już wcześniej słyszałem o niej dobre rzeczy, ale naprawdę pozytywnie się zaskoczyłem. Kibice i otoczka medialna są na bardzo wysokim poziomie. Stadiony są imponujące. Jestem pod dużym wrażeniem.
Jak porównałbyś ją do ligi czeskiej?
- Pod kątem piłkarskim są podobne. Tu także dużą rolę odgrywa fizyczność. Jest dużo biegania i różnych starć. Jakość piłkarska jest większa, do tego Ekstraklasa jest bardzo wyrównana, a walka o mistrzostwo - zacięta. Polskę zdecydowanie wyróżnia też atmosfera wokół ligi. Tego w ogóle nie da się porównywać.
Grałeś w Slovanie Liberec, między innymi w Lidze Europy. Jak porównałbyś klimat wokół tego klubu do Widzewa?
- Widzew jest znacznie większy. Stadion jest wypełniony na każdym meczu. Mało który klub może się czymś takim pochwalić. Czas w Slovanie wspominam bardzo dobrze. To odpowiednie miejsce dla młodego zawodnika, aby grać i się rozwijać. Doświadczenie europejskich pucharów było czymś szczególnym.
A jak wspominasz pobyt w Akademii Slavii?
- To wielki klub. Mam bardzo dobre wspomnienia. Trenowałem z seniorami w sezonie, gdy grali w Lidze Mistrzów z Barceloną, Borussią Dortmund i Interem. Wśród tych graczy byli między innymi Coufal i Soucek. To było dla mnie ważne doświadczenie.
Wspomniałeś piłkarzy, którzy grają w wielkich ligach. A czy ty śledzisz światową piłkę? Wielu zawodników tego nie robi, woli odciąć się od niej poza boiskiem.
- Lubię oglądać szczególnie Premier League i Bundesligę. Moim marzeniem jest, aby kiedyś zagrać w jednej z pięciu topowych lig.
Jacy gracze z tej najwyższej półki najbardziej cię inspirują?
- W młodości moimi idolami byli Cristiano Ronaldo i Zlatan Ibrahimović. Obecnie staram się coś podpatrywać u każdego napastnika, którego oglądam. Haaland jest maszyną do strzelania goli, a każdy ofensywny piłkarz chciałby taką być. Oczywiście Lewandowski także jest niesamowity. Lubię też Oliviera Giroud, myślę, że nasz styl gry jest trochę podobny. Obaj jesteśmy lewonożni i wysocy, nie unikamy pojedynków fizycznych, do tego dużo gramy głową.
Spytam też o piłkarza będącego idolem w twojej ojczyźnie. Edin Dzeko w reprezentacji Bośni zagrał ponad 130 razy.
- On także był dla mnie wzorem. Co ciekawe, chodziliśmy do tej samej szkoły podstawowej. Kiedyś nawet ją odwiedził jako znany absolwent. Zamieniliśmy kilka słów, ale to było tak dawno, że już niestety nie pamiętam, o czym. Myślę, że też jest piłkarzem o podobnej charakterystyce. Jego kariera również zaczęła się od transferu z Bośni do Czech. Jest absolutną legendą naszej piłki.
A jak zareklamowałbyś Bośnię polskim kibicom, którzy być może chcieliby się tam wybrać?
- To przepiękny kraj, który naprawdę warto odwiedzić. Jest tu wiele ciekawych rzeczy do zobaczenia, zarówno pod kątem zabytków, jak i cudów natury. W Sarajewie masz na przykład bardzo wiele atrakcji, więc serdecznie zapraszam. Z pewnością nie pożałujecie! Jesteśmy bardzo gościnni.
Urodziłeś się po wojnie w Jugosławii, ale zastanawiam się, w jaki sposób wpłynęło to na twoją rodzinę.
- Wojna nigdy nie jest dobrą rzeczą. Najgorsze jest to, że życie traci wielu niewinnych ludzi. Tak było również i w moim kraju. Moja babcia zginęła od wybuchu granatu. W Sarajewie zabitych zostało wiele osób, w tym dzieci. To wszystko działo się przed moim urodzeniem, ale nadal łamie to moje serce. Rzeczy, które wtedy się wydarzyły, są straszne. Nikomu nie życzę, aby musiał przechodzić przez piekło wojny, przez które musiała przejść moja rodzina.
Zostawmy przeszłość. Jak radzisz sobie z naszym językiem?
- Rozumiem praktycznie wszystko. Potrafię rozmawiać po czesku i słowacku, dzięki czemu aklimatyzacja była dla mnie dużo prostsza. Te trzy języki są do siebie podobne, choć mam wrażenie, że polski jest nieco trudniejszy. Najważniejsze, że nie mam problemu z komunikacją. Razem z innymi zagranicznymi piłkarzami mamy lekcje języka polskiego, które prowadzi Milan. Jest świetnym nauczycielem i bardzo nam pomaga. Z opowiedzeniem obszerniejszej historii mam problem, ale w codziennych rozmowach radzę sobie świetnie.
Z kim w szatni trzymasz się najbliżej?
- Nie chcę mówić o konkretnych osobach, bo boję się, że mógłbym kogoś pominąć. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Spędzamy ze sobą dużo czasu, regularnie jemy na mieście we wspólnym gronie.
Często zdarza się, że podczas takich wypadów podchodzą do was kibice?
- Zdecydowanie. Ludzie życzą nam powodzenia lub dziękują za poprzedni mecz. To bardzo miłe uczucie. Czuć, że fani żyją tym klubem. Tworzymy jedną wielką rodzinę. Ludzie podchodzą zrobić sobie zdjęcie lub zamienić kilka słów. To zawsze jest bardzo miłe.
Jakie są twoje ulubione miejsca w Łodzi?
- Oczywiście Serce Łodzi. Odchodząc jednak od piłki, to OFF Piotrkowska i sama główna ulica. Galeria Łódzka jest blisko mojego mieszkania, więc dość często tam przychodzę. Czasem odwiedzam także Manufakturę, ale nie wiem, czy powinienem to mówić, bo to w dzielnicy drugiego klubu (śmiech).
Jak podoba ci się miasto?
- Bardzo. Jest wszystko, czego potrzeba. To ładne miasto z wieloma parkami, po których chętnie spaceruję. Z każdym dniem coraz bardziej je lubię. Cały czas odkrywam i doceniam nowe rzeczy.
Miałeś okazję, aby zobaczyć inne miejsca w Polsce?
- Koledzy z szatni mówili mi, że wybrzeże jest bardzo ładne, ale jego akurat jeszcze nie widziałem. Byłem za to we Wrocławiu, w Warszawie i Krakowie. Polska to piękny kraj z wieloma różnymi atrakcjami. Ludzie są bardzo przyjaźni i gościnni.
Co lubisz robić w wolnym czasie? W jaki sposób odpoczywasz?
- Zawsze po treningu lubię coś zjeść i może zrobić sobie drzemkę. Interesuję się sztukami walki. Lubię je oglądać. Czasem mamy nawet podobne zajęcia z trenerem Andrzejem. Chadzam też do kina. Jak jest dobra pogoda, lubię wyjść na kawę albo spacer, popatrzeć na ludzi, cieszyć się słońcem. W domu oglądam mecze i Netflixa. Ostatnio widziałem serial dokumentalny o Manchesterze City oraz "Blacklist". Mój gust filmowy jest różnorodny, ale ulubiona produkcja wszech czasów to zdecydowanie "Mission Impossible". Czasem gram na konsoli, choć nie jestem jakimś wielkim fanem tej formy rozrywki. Z gier najbardziej lubię "Call of Duty: Warzone". W FIFĘ gram z przyjaciółmi, sam nie robię tego zbyt często. Powód jest prosty - parę razy ze złości zniszczyłem pada!
A kto w szatni najlepiej gra w FIFĘ?
- Wiem, że Żyrko i Mato są w nią dobrzy. Może też Antek Klimek. No i Lirim. Muszę o nim wspomnieć, bo mówił mi, że ma umiejętności. Nie miałem jednak jeszcze okazji ich sprawdzić.
Porozmawiajmy na temat, który poruszaliśmy już w tym cyklu. Kto jest DJ-em w waszej szatni?
- Cigi najczęściej puszcza muzykę, ale ja najbardziej lubię piosenki wybierane przez Dominika Kuna. Puszcza bardzo różnorodne rytmy. Z polskich wykonawców, których słychać u nas wyjątkowo często, mogę wyróżnić Sentino. Lubię polską muzykę. Nie znam jakichś klasyków, ale rap mi się podoba.
Spróbowałeś polskiej muzyki, więc zapytam, czy spróbowałeś też coś innego - polskiego jedzenia?
- Próbowałem, bo było serwowane podczas jednego z naszych posiłków. Nic jednak nie może równać się bośniackiej kuchni. Co nie oznacza, że polskie jedzenie nie jest pyszne.
Jakie danie twojej rodzimej kuchni lubisz najbardziej?
- Moje ulubione to burek i cevapi.
Na koniec wróćmy jeszcze raz do piłki. Czy z jakimiś zawodnikami polskiej ligi miałeś styczność przed transferem do Widzewa?
- Muris Mesanović, który występował w Puszczy. Alen Mustafić ze Śląska jest moim bliskim przyjacielem. Graliśmy razem w juniorach FK Sarajevo i w reprezentacjach młodzieżowych. Inny piłkarz, którego kojarzę, to Jasmin Burić. Podobnie Dino Hotić z Lecha, choć jego nie znam osobiście. W Libercu grałem też z Jakubem Jugasem i mierzyłem się z Srdjanem Plavsiciem z Rakowa.
Na co stać RTS w najbliższych kilku sezonach?
- Trzeba być gotowym do walki o trofea, bo kibice Widzewa po prostu na to zasługują. Trener chce nam wpoić mentalność zwycięzców, co bardzo mi się podoba. W przyszłości chcemy walczyć o mistrzostwo i europejskie puchary. Trener zawsze nam powtarza, że chce piłkarzy, których ambicje nie kończą się na miejscu w środku tabeli. Miejsce Widzewa jest na szczycie.
A jak często myślisz o ewentualnym powołaniu do kadry?
- Myślę, że to może się zdarzyć, bo polska liga jest bardzo mocna. Reprezentacja jest marzeniem każdego piłkarza od samego początku kariery. Ekstraklasa nie jest za słaba na to, aby selekcjoner mnie zauważył. To wszystko zależy tylko ode mnie. Jeśli będę grał regularnie, zdobywał bramki i wygrywał, osiągnę ten cel.