Gdy ateński wirus zaszkodził Legii
Ładowanie...

LEGIA - WIDZEW

Historia

01 September 2023 21:09

Gdy ateński wirus zaszkodził Legii

"Panowie, o co mamy pytać? Ateny dały całkowicie odpowiedź" - tak jeden z pamiętnych meczów Legii Warszawa z Widzewem Łódź skomentował aktor Bohdan Łazuka, prywatnie zagorzały kibic piłki nożnej.

Te słowa padły z ust artysty, który wtedy był też felietonistą popularnej gazety "Szpilki", na początku maja 1987 roku. Wątek związany ze stolicą Grecji miał swój początek kilka dni wcześniej, gdy pod koniec kwietnia wspomnianego roku reprezentacja Polski prowadzona przez selekcjonera Wojciecha Łazarka rozgrywała bardzo ważny mecz z Grekami w kwalifikacjach do Mistrzostw Europy.

 

Polacy nie mogli tego spotkania przegrać, a jednak doznali porażki 0:1 pod Akropolem po błędzie bramkarza Legii, Jacka Kazimierskiego (na zdjęciu powyżej), który wtedy miał status golkipera numer 1 w kadrze narodowej. Miał, bo potem okazało się, że już więcej razy w bluzie bramkarskiej z białym orłem nie wystąpił.

 

Kilka dni poźniej, 2 maja 1987 roku, Kazimierski stanął między słupkami w ligowym klasyku Legia - Widzew, rozgrywanym na stadionie przy ul. Łazienkowskiej. Dla ekspertów faworytem tego spotkania byli Wojskowi, którzy w tabeli byli o lokatę wyżej od łodzian i mieli tylko trzy punkty straty do ligowego podium.

 

Poza tym, miejscowi kibice pamiętali dobrze wizytę Widzewa z poprzedniego sezonu, gdy zespół RTS-u wyraźnie uległ Legii 0:3, między innymi dzięki bardzo dobrej grze Dariusza Dziekanowskiego, byłego piłkarza łódzkiej drużyny.

 

Tym razem Dziekanowski był niewidoczny bo, jak napisano w jednej z prasowych relacji, "czapką-niewidką" nakrył go Adam Walczak. Obrońca Widzewa przez całe spotkanie skutecznie pilnował i powstrzymywał próby ataków napastnika Legii, a pozostali legioniści również nie potrafili znaleźć sposobu na strzelenie gola dobrze dysponowanemu Henrykowi Boleście.

 

Za to po drugiej stronie boiska w 79. minucie nie popisał się wspomniany już Jacek Kazimierski. "Iwanicki przechwycił piłkę i strzelił z 20 metrów. Bramkarz Legii zademonstrował w tym momencie ateńską formę. Wybił piłkę przed siebie, do której doskoczył, sprawiający niemało kłopotu obrońcom Legii, Chałaśkiewicz i dał już żadnej szansy pierwszemu golkiperowi Rzeczypospolitej" - jak barwnie to opisano w "Dzienniku Łódzkim".

 

Gospodarze już nic nie wskórali w końcówce meczu i po raz pierwszy w historii, ale nie ostatni, Widzew pokonał Legię w ligowym spotkaniu na jej stadionie. Kibice RTS-u się radowali, a co bardziej krewcy fani z Łazienkowskiej domagali się wtedy od władz klubu skierowania piłkarzy do… wojskowych jednostek.

 

Później łodzianie jeszcze dwa razy wygrywali z Legią w Warszawie, w pamiętnych dla Widzewa latach 90. ubiegłego wieku. Co ciekawe, wszystkie zwycięstwa i większość remisów przy Łazienkowskiej czerwono-biało-czerwoni zanotowali w meczach rozgrywanych wiosną.

 

Bo jesienne wyjazdy Widzewiaków na Legię nie obfitują już w pozytywne akcenty. Na 18 spotkań tylko cztery zakończyły się remisami, a pozostałe to zwycięstwa gospodarzy. Po raz ostatni jesienią Widzew zdobył punkt na stadionie Wojskowych w 1983 roku. Czyli 40 lat temu…

 

Bilans meczów Widzew Łódź - Legia Warszawa:

Ekstraklasa: 70 (18-20-32) 64-107*

Eliminacje do ligi: 2 (0-1-1) 3-5

Puchar Polski: 8 (0-0-8) 5-16

Puchar Ligi: 1 (1-0-0) 1-0

Superpuchar Polski: 1 (0-0-1) 1-2

Ogółem: 82 (19-21-42) 74-130

 

* podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.