Efektowny powrót króla
Ładowanie...

WIDZEW - ŚLĄSK

Historia

23 August 2023 21:08

Efektowny powrót króla

„Dziękuję trenerowi Kretkowi za zaufanie. Postawił na mnie po trzech miesiącach nieobecności i do tego wyznaczył mnie do wykonywania rzutu karnego” - to słowa Marcina Robaka wypowiedziane po jednym z ligowych meczów we wrześniu 2010 roku. Ale za to jakim! Zarówno w wykonaniu napastnika Widzewa, jak i całej drużyny.

Widzewiacy rundę jesienną 2010 roku rozpoczęli w Ekstraklasie jako beniaminek i mistrz… dwóch poprzednich sezonów I ligi. Po spadku z elity, sezon 2008/09 zakończyli na pierwszym miejscu zaplecza Ekstraklasy, ale z powodu kary za udział w aferze korpucyjnej klub musiał na kolejny sezon pozostać w I lidze.

 

W tym pierwszym mistrzowskim sezonie najlepszym strzelcem zespołu RTS-u był wspomniany Marcin Robak. Zdobył wtedy 20 bramek, lecz nie sięgnął po koronę najlepszego snajpera pierwszoligowców, bo jeszcze więcej goli nastrzelał Ilijan Micanski z Zagłębia Lubin.

 

Następny sezon (2009/10) w I lidze należał już do napastnika łodzian. 18 goli zapewniło mu laur króla strzelców, a jego łączny dorobek z dwóch sezonów (38 bramek) robił wrażenie. Nic dziwnego, że kibice oczekiwali dobrych występów tego piłkarza na boiskach Ekstraklasy.

 

Niestety, podczas letniej przerwy Marcin Robak doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry w pierwszych pięciu kolejkach Ekstraklasy. Na boisko napastnik wrócił w połowie września w meczu Widzewa z Arką Gdynia w… Młodej Ekstraklasie. Strzelił w nim dwa gole i to był sygnał dla trenera Andrzeja Kretka do wystawienia go w składzie na mecz ze Śląskiem Wrocław.

 

Widzewiacy mieli już wtedy za sobą trzy domowe spotkania, ale żadnego z nich nie wygrali. Kibice RTS-u czekali na przełamanie swojej drużyny i tak się stało właśnie w meczu z WKS-em, głównie za sprawą Marcina Robaka.

 

To był efektowny powrót króla strzelców I ligi na boiska Ekstraklasy. Robak strzelił Śląskowi trzy gole, dwukrotnie dając swojemu zespołowi prowadzenie. Do 70. minuty łodzianie prowadzili 2:1, by w ciągu kolejnych sześciu minut zdobyć trzy bramki! Najpierw dwukrotnie Mariana Kelemena pokonał Litwin Darvydas Sernas, a na 5:1 po raz trzeci w meczu trafił Marcin Robak.

 

Ostatecznie Widzew wygrał 5:2, chociaż zwycięstwo mogło być jeszcze wyższe, bo w 90. minucie przed szansą strzelenia szóstego gola dla gospodarzy stanął Paul Grischok, ale nie potrafił trafić do siatki z dwunastu metrów.

 

Przypominamy postać Grischoka nieprzypadkowo, bo teraz jest menadżerem piłkarskim prężnie działającym między innymi na rynku niemieckim i ten były Widzewiak stoi już za kilkoma transferami zawodników do drużyny z alei Piłsudskiego. Między innymi za podpisaniem umowy z Sebastianem Kerkiem. Oby ten transfer okazał się dla Paula Grischoka i Widzewa strzałem w dziesiątkę.

 

Wracając do meczu sprzed blisko 13 lat, był to jeden z najlepszych występów Widzewiaków w tamtym sezonie. O dziwo, porażka 2:5 okazała się dobra dla wrocławian. Wkrótce po meczu w Łodzi posadę trenera stracił Ryszard Tarasiewicz. Zespół WKS-u przejął Orest Lenczyk, który wiosną 2011 świętował z drużyną wicemistrzostwo Polski, a rok później już mistrzowski tytuł.

 

Bilans meczów Widzew Łódź - Śląsk Wrocław:

Ekstraklasa: 53 (21-19-13) 74-53*

I liga: 4 (0-0-4) 1-7

Puchar Polski: 6 (3-0-3) 6-6

Ogółem: 63 (24-19-20) 81-66

 

* podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.