I Drużyna
RADOMIAK - WIDZEW
Ekstraklasa
Czy Archimedes znał się na piłce?
Kiedy myślisz, że nic Cię nie może zdziwić, nic już nie może się wydarzyć, Widzew jest pewny ligowego bytu i gra o pietruszkę doprawioną szczyptą pieniędzy - nagle pojawia się odrobina zamętu. Z cichego beniaminka ukrywającego się przed światem ze swoimi wiosennymi wynikami, Widzew nagle znów trafia na nagłówki, choć w nie do końca piłkarskim ujęciu. Klub sportowy to jednak niesamowity system naczyń połączonych, które w archimedejskim prawie są ze sobą w ciągłej interakcji. W systemie greckiego uczonego jest tak, że gdy z jednego naczynia ubędzie trochę wody, obniży się również poziom cieczy w drugim naczyniu, jednak piłka nożna bywa dużo bardziej przewrotna. Umyka nawet czasem, a może przede wszystkim, bo to przecież PKO BP Ekstraklasa, zasadom fizyki.
Każdy na spotkanie z Radomiakiem będzie patrzył dziś wyjątkowo uważnie. Piłkarze Widzewa w ostatnim mikrocyklu przyciągali mniejszą uwagę opinii publicznej niż do tej pory - schowani gdzieś we mgle, w tle gabinetowych wydarzeń mieli kolejnych kilka treningów, by znaleźć remedium na kiepską wiosenną część sezonu. Dziś wyjdą z tego mimowolnego ukrycia wprost na boisko w Radomiu, gdzie podejmie ich sąsiad w ligowej tabeli.
Ekipą z Mazowsza od niedawna dowodzi nowy szkoleniowiec, Constantin Galca. Rumun jak na reali polskiej piłki ligowej ma naprawdę ciekawe CV i w Radomiu mają prawo oczekiwać od niego czegoś więcej niż od kolejnego szkoleniowca z dobrze znanej i lubianej rodzimej karuzeli. Po to też był ten zagraniczny ruch włodarzy Radomiaka, nadal szukających dróg potencjalnego progresu dla swojej drużyny.
Z ławki dowodzi Galca, z boiska istne mrowie Portugalczyków, którzy w Radomiu pojawiają się niemal hurtowo. W życiu, śmiało można powiedzieć, są pewne tylko trzy rzeczy - śmierć, podatki i to, że w okienku transferowym do Radomiaka przyjdzie zawodnik komunikujący się w języku portugalskim. Zanim jednak Polskę ogarnie transferowy amok, trener Galca będzie musiał dobrze zastąpić kontuzjowanego Leonardo Rochę. Dwumetrowy dwudziestopięciolatek nie był tak potrzebny w niedawnym wygranym meczu z Wartą Poznań, jednak brak zdobywcy 6 goli w tym sezonie jest na boisku wyraźnie widoczny. W Grodzisku Wielkopolskim lukę po ogromnym napastniku wypełnić miał Jean Franco Sarmiento, jednak odpowiedzialność za zdobywanie bramek wzięli na swoje barki jego koledzy.
Wśród mniejszych (ekhm) problemów ekipy z Radomia wskazać należy również pauzę kartkową Damiana Jakubika - doswiadczonego ligowca grającego na co dzień na prawej obronie. Może to właśnie w tym miejscu na boisku swojej szansy powinni szukać Widzewiacy? Trudno jednak zgadnąć, którzy - na lewym wahadle może dziś od pierwszej minuty zagrać Andrejs Ciganiks, zamiast Łotysza Janusz Niedźwiedź może postawić na Mato Milosa, a nie jest wykluczone, że zobaczymy też wreszcie wracającego po kontuzji Fabio Nunesa... Właściwie wiele jest niewiadomych w kwestii osobowego zestawienia czerwono-biało-czerwonych na dzisiejsze spotkanie. Czy namieszać w linii obrony? Co z pozycją numer dziewięć? Czy mamy problem z środkiem pola? Przed sztabem szkoleniowym Widzewa stoi wiele pytań, na które odpowiedzi nie przychodzą łatwo.
Skoro już stawiamy sobie takie trudne pytania, przejdźmy do jednego, na które odpowie nam dziewięćdziesiąt minut rywalizacji Widzewa z Radomiakiem. Bowiem cała rzecz w tym, że system naczyń połączonych Widzewa zdaje się czasem stać na głowie, a mimo to działać. Mniej czy bardziej sprawnie, ale jednak. Czy zatem Archimedes znał się na futbolu? I, a niech będzie, pytanie bonusowe - czy trzymałby dziś kciuki za Widzew?
Radomiak Radom - Widzew Łódź / niedziela / 21 maja / 15:00 / transmisja telewizyjna: Canal+ Sport / transmisja radiowa: WidzewTV