Andrejs Ciganiks
Wywiady i konferencje
Transfery
Piłkarze
Andrejs Ciganiks: Jestem przekonany, że to będzie dobry krok
Kamil Pycio: Mamy początek stycznia, pierwsze dni nowego roku, więc można powiedzieć, że jesteś noworocznym prezentem dla kibiców Widzewa. Co sprawiło, że zdecydowałeś się przenieść do Łodzi?
Andrejs Ciganiks: Powiem szczerze, że byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się o zainteresowaniu ze strony Widzewa. Sprawdziłem wszystkie informacje o Klubie, o kibicach, o atmosferze na stadionie. Jeżeli chcesz być piłkarzem, to chcesz też grać w takich warunkach. Nie mogłem odmówić, bo wtedy nie poczułbym tego, co mnie tutaj czeka. Oczywiście, ważne były także inne kwestie, jak możliwości rozwoju czy podejście do mojej osoby.
- Czyli negocjacje nie były zbyt długie?
- Rozmowy zajęły trochę czasu, zarówno od strony Widzewa, jak i mojej. W dzisiejszych czasach piłka nożna jest częścią wielkiego biznesu i wykracza daleko poza sport. Na koniec dnia, najważniejszy jest jednak właśnie sport, a ta ekscytacja czysto sportowa była niesamowita. Jestem przekonany, że to będzie dobry krok dla mnie i mojej kariery. Dlatego tutaj jestem.
- Nawet po twojej twarzy widać, że jesteś naprawdę bardzo podekscytowany.
- Siedzimy teraz w pokoju z widokiem na ten piękny stadion. Patrząc na niego, nie da się nie być podekscytowanym!
- Przez ostatnie półtora sezonu grałeś na Słowacji, więc miałeś okazję występować przeciwko Henrichowi Ravasowi. Utrzymywaliście jakiś kontakt?
- Nie, do tej pory nie poznaliśmy się bliżej. Oczywiście znam Henricha jako zawodnika, graliśmy w tej samej lidze, ale żadnego większego kontaktu nie mieliśmy. Na pewno nawiążemy go teraz, już po moim przejściu do Widzewa. Nie miałem też wcześniej styczności z żadnym innym piłkarzem pierwszej drużyny, jednak nie mam z tym problemu. To jest część futbolu. Idziesz do nowego zespołu, jesteś sobą i dzięki temu się integrujesz.
- Przychodzisz do Widzewa z DAC Dunajska Streda. Pierwszy sezon w barwach tego zespołu był dla ciebie udany - grałeś regularnie, a do tego pomogłeś drużynie w zajęciu czwartego miejsca w lidze i awansie do Ligi Konferencji Europy. Jesień już tak dobra nie była, bo na boisku pojawiłeś się jedynie siedem razy. Co było tego przyczyną?
- Piłka nożna jest grą wzlotów i upadków. Gdy przychodziłem do Dunajskiej Stredy, wszystko było w porządku. Trenerem był Portugalczyk Joao Janeiro, którego mogę opisać jako świetnego człowieka. Za jego kadencji grałem bardzo dużo. Później nastąpiła jednak zmiana na tym stanowisku. Czasem jest tak, że dla jednego trenera jesteś odpowiednim zawodnikiem, a dla drugiego już nie. Musisz to zaakceptować i iść do przodu. Nie mam do nikogo pretensji, po prostu tak czasem bywa. Teraz skupiam się na tym, że jestem w Widzewie i jestem tutaj bardzo szczęśliwy.
- Ostatni ligowy mecz rozegrałeś we wrześniu. Nie mogę więc nie zapytać o twoje przygotowanie fizyczne.
- Wszyscy o to pytają, ale mogę powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Jestem profesjonalnym piłkarzem, więc doskonale wiem, że muszę regularnie dbać o moją formę. Tak było przez cały ten okres. Wiem, że liga rusza już pod koniec stycznia, przez co będę musiał nadrobić trochę czasu z drużyną. Zobaczymy, jak będzie w treningach czy grach kontrolnych.
- Można stwierdzić, że jesteś obieżyświatem. Łotwę opuściłeś już jako nastolatek i przeniosłeś się do Niemiec. To był dobry ruch?
- Na Łotwie to jest naprawdę rzadkość, że tak młody zawodnik wyjeżdża w kraju. Mogę powiedzieć, że zrobiłem to w pogoni za moimi marzeniami. Jako nastolatek trafiłem do obcego kraju, w którym nikt nie mówił w moim języku, byłem bez rodziny i przyjaciół. Musiałem nauczyć się języka, zaadaptować w nowym środowisku. To były dla mnie trudne lata i teraz na pewno zrobiłbym kilka rzeczy inaczej. Wtedy miałem jednak szesnaście lat, a nie dwadzieścia pięć (śmiech). Nie żałuję, bo dostałem świetną okazję, żeby pokazać swoje umiejętności i z niej skorzystałem.
- Grałeś już w Niemczech, w Holandii, na Ukrainie i na Słowacji. Który okres wspominasz najlepiej?
- Bez wahania odpowiem, że okres gry w ukraińskiej Zorii Ługańsk. Występowaliśmy w Lidze Europy, pokonaliśmy u siebie Leicester City. Do tego regularnie mierzyliśmy się z Szachtarem Donieck czy Dynamem Kijów, które prezentowały bardzo wysoki poziom. To był numer jeden, ale każda zagraniczna przygoda była świetna, nie tylko dla mojej kariery, ale też dla mnie jako człowieka. Wszędzie mogłem poznać nową kulturę, przeżyć coś nowego, zawiązać nowe przyjaźnie.
- W trakcie swojej kariery występowałeś na naprawdę wielu pozycjach: na obu bokach obrony i skrzydłach, jako środkowy pomocnik czy nawet jako napastnik. Gdzie czujesz się najlepiej?
- Najlepsza pozycja jest po prostu na boisku (śmiech). Wszystko zależy od trenera i od tego, gdzie chce wykorzystać moje umiejętności. Gdy przyszedłem do Zorii, nigdy nie grałem jako lewy obrońca, tylko jako lewy pomocnik. Byliśmy jednak ustawieni w systemie 4-4-2 w diamencie, gdzie takiej pozycji zwyczajnie nie było. Trener Wiktor Skrypnyk postanowił cofnąć mnie na bok obrony i po pół roku to zaczęło przynosić efekty. Oczywiście musiałem się do tego zaadaptować. Mogę grać na wielu pozycjach, chcę przede wszystkim pomagać drużynie, strzelać gole, zaliczać asysty i zawsze dawać z siebie na boisku dwieście procent.
- W Widzewie też czeka się pewna adaptacja, bo chyba nigdy do tej pory nie grałeś w systemie z trzema środkowymi obrońcami.
- Piłka nożna nie polega tylko na systemach. Miałem sporo rozmów z trenerem Niedźwiedziem, oglądałem mecze Widzewa. Widziałem, jak drużyna buduje akcje, jak zachowuje się przy pressingu. Trzeba się do tego zaadaptować. Piłkarz musi być jak Spongebob, musi umieć wycisnąć jak najwięcej z informacji, które przekazuje mu trener.
- Co możesz dać Widzewowi na boisku?
- Na pewno dużo energii, bo jestem typem energetycznego zawodnika. Mam dobrą lewą nogę, to zawsze było moją mocną stroną. Potrafię też dobrze dośrodkować. Dużo biegam, jestem pozytywnie nastawiony.
- Już za kilka tygodni będziesz mógł zagrać na tym stadionie, spotkać się z kibicami. Co chcesz im przekazać?
- Nie mogę się doczekać tego momentu, czekam na pierwszy mecz po zimowej przerwie. Mam nadzieję, że zobaczymy się jak najszybciej. Życzę też wam wszystkiego najlepszego na najbliższy czas!