Global categories
Adrian Budka: Rywale wybiegali ten mecz
Wracający po kontuzji Adrian Budka, wytrwale pracował na prawej stronie przez cale spotkanie. Gospodarze rozpoczęli mecz zdecydowanie i odważnie, jednak z punktami do domu wrócił PGE GKS II Bełchatów. - Szkoda, że prowadząc w tym meczu nie potrafiliśmy wygrać. Daliśmy sobie strzelić dwie bramki, bo zespół z Bełchatowa lepiej grał w piłkę, lepiej nią operował, stworzył sobie więcej sytuacji i dlatego nas pokonał. Ciężko jest mi coś powiedzieć, ułożyć nawet kilka zdań, to po porostu boli - powiedział po spotkaniu doświadczony pomocnik.
Mecz z liderem różnił się od poprzednich spotkań, tym razem przeciwnik Widzewa postawił na otwartą grę. - Po każdym zagraniu zawodnicy z Bełchatowa wychodzili na pozycję, dobrze grali piłką i przede wszystkim wybiegali ten mecz. Po prostu dużo więcej biegali od nas, to wystarczyło. Ważne jest to, że kiedy ktoś z PGE GKS dostał pikę do nogi, od razu miał kilka opcji do rozegrania. - analizował Budka.
Wydawało się, że po objęciu prowadzenia zawodnicy Widzewa muszą tylko mądrze się bronić i czekać na okazję do kontrataku.- Jestem bardzo zły, bo prowadząc 1-0, musimy kontrolować mecz. Trzeba było spokojnie ustawić się z tylu i czekać na swoje sytuacje, które musiały przyjść. Pomimo tego, że mamy okazje do strzelenia bramki, to znowu ich nie wykorzystujemy. W pewnym momencie mogliśmy podwyższyć rezultat, gdybyśmy strzelili drugiego gola, było by po meczu. Trzeba zaznaczyć, że dziś tych okazji było mniej niż w poprzednich spotkaniach, bo po stracie zespół z Bełchatowa szybko organizował się w obronie - tłumaczył piłkarz Widzewa.
Zespół lidera IV ligi przewyższał łodzian organizacją gry. - PGE GKS był bardzo dobrze poukładany, jeden za drugiego odpowiadał. Jeśli zawodnik pobiegł gdzieś za wysoko, nawet kilka metrów, od razu dostawał z tyłu podpowiedź i korygował swoje ustawienie. Niby młodzi chłopcy, ale pokazali nam duże zaawansowanie taktyczne - wyjaśnił.
W pierwszej połowie zadrżały serca miejscowych kibiców. wracający po kontuzji Budka, z grymasem bólu na twarzy, złapał się za nogę. Chwile wcześniej został ostro zaatakowany wślizgiem przez jednego z zawodników rywali. - Bardzo się cieszę, że wytrzymałem cały mecz. Na ten moment nic mi nie dolega. W trakcie spotkania też nie poczułem nic niepokojącego. Mogę trenować dalej, by wracać do formy. Na pewno jeszcze dużo mi brakuje do pełni dyspozycji - podsumował.