Global categories
Żona Henrika Ojamy górą. Ale "jaja"!
Henrik Ojamaa, podobnie jak drugi widzewski „stranieri”, Christopher Mandiangu, mimo przerwania treningów drużynowych, pozostał z najbliższymi w Łodzi. 28-letni pomocnik wyczekuje wznowienia boiskowej rywalizacji na drugoligowym froncie i robi wszystko, by być gotowym na walkę o kolejne zwycięstwa w drodze do awansu.
- Staram się w tym trudnym czasie zachować pozytywne nastawienie. Skupiam się na tym, na co mam wpływ, czyli w sferze piłkarskiej przede wszystkim na utrzymanie dobrej formy fizycznej, zgodnie z zaleceniami i wytycznymi naszego sztabu szkoleniowego, ale też w oparciu o otrzymane materiały wideo dotyczące odpowiednich zachowań i rozwiązań taktycznych. Ważne, żebyśmy byli gotowi na wznowienie walki o awans, co może się stać w każdej chwili - podkreśla Ojamaa.
Na szczęście w tym trudnym czasie doświadczony Estończyk może liczyć na wsparcie żony i nowego członka rodziny. Wszyscy razem w nietypowych dla siebie okolicznościach wyczekują powrotu do normalności i urozmaicają sobie kolejne dni między innymi snuciem planów na przyszłość.
- Cieszę się, że żona jest ze mną. Dołączył do nas wspaniały młody psiak, mamy więc sporo czasu, żeby zająć się jego wychowaniem. Czekamy też na pozytywne zakończenie zmagań z epidemią, dlatego wyszukujemy już ciekawych, wartych zobaczenia miejsc w Łodzi i okolicy, które będzie mogli odwiedzić po wyjściu z domu, poznając jeszcze lepiej to wspaniałe miasto - zdradza zawodnik.
Czas Wielkanocy to wyjątkowy okres, spędzany zwykle w szerszym gronie rodzinnym. Ojamaa zdaje sobie jednak sprawę, że tym razem, dla dobra wszystkich, musi być inaczej. - Pozostaję w kontakcie z rodziną i przyjaciółmi z Estonii. A poza tym staram się być cały czas zajętym, czytam, poszerzam wiedzę, ciągle coś robię - wyjaśnia nasz rozmówca.
Tradycja wielkanocna w Estonii nie różni się od polskiej. Jej charakterystycznym elementem jest chociażby przyozdabianie jaj różnymi ciekawymi wzorami. Pomocnik Widzewa od dziecka szczególnie upodobał sobie jeden zwyczaj.
- Zawsze bardzo lubiłem pojedynki na jajka. Każdy z domowników wybierał sobie swojej jajo i zderzał je końcówkami z pozostałymi uczestnikami zabawy, w emocjonujących pojedynkach. Przegrywał ten, kogo jajko stłukło się w czasie uderzenia - opisuje. - Niestety, tym razem wygrała żona… - dodaje z uśmiechem, ale też nutą rozczarowania ambitny skrzydłowy.
- Życzę wszystkim kibicom Widzewa udanych Świąt Wielkanocnych i przede wszystkim dużo zdrowia - kończy rozmowę Ojamaa, który ma nadzieję, że już wkrótce będzie mógł spotkać się z fanami w Sercu Łodzi.