Żółta kartka za… złamanie nogi
Ładowanie...

klub

Historia

26 November 2021 12:11

Żółta kartka za… złamanie nogi

Czy można w starciu z rywalem w polu karnym złamać nogę i zostać za to ukaranym przez sędziego? Tego typu scenariusz wydaje się niemożliwy, a jednak miał miejsce na stadionie Widzewa podczas meczu z Zagłębiem Sosnowiec.

13 sierpnia 1983 r. okazał się wyjątkowo pechowym dniem dla Janusza Koterwy - doświadczonego obrońcy drużyny z Sosnowca. Jego Zagłębie przyjechało na mecz z Widzewem w 2. kolejce sezonu 1983/1984 ekstraklasy. Łodzianie zaczęli rozgrywki od zwycięstwa 2:0 z Bałtykiem w Gdyni i mieli chrapkę na kolejną wygraną. Goście na inaugurację sezonu zremisowali bezbramkowo u siebie z Szombierkami Bytom.

Na boisku Widzewa taki wynik zdołali utrzymać tylko do przerwy. Gdy sędzia Janusz Eksztajn wznowił grę, zespół RTS-u od razu wywalczył rzut rożny, po którym Dariusz Dziekanowski strzałem głową dał prowadzenie gospodarzom.

Sześć minut później "Dziekan" został wraz ze wspomnianym Koterwą głównym bohaterem najbardziej kontrowersyjnej sytuacji w tym meczu. Oto po wygraniu przez Dziekanowskiego pojedynku jeden na jeden w narożniku pola karnego, obrońca Zagłębia bezpardonowo sfaulował napastnika Widzewa. Obaj zawodnicy padli na murawę i zaczęli wić się z bólu. "Zderzenie obu piłkarzy przypominało starcie czołgów" - napisano po spotkaniu w "Dzienniku Łódzkim".

Pierwszy podniósł się Dziekanowski i choć utykał, to pozostał na boisku. Z kolei Koterwa przy pomocy kolegów opuścił murawę, by od razu wsiąść do karetki i pojechać do szpitala, gdzie usłyszał diagnozę: złamana noga, gips i rozbrat z piłką przynajmniej do końca roku. Przed tym wszystkim defensor Zagłębia został jeszcze ukarany przez arbitra Eksztajna żółtą kartką!

"Jak długo żyję, nie widziałem czegoś podobnego. Zawodnik po starciu ma złamaną nogę i… dostaje żółtą kartkę. W głowie się nie mieści. Dlaczego Dziekanowski, który wcześniej sfaulował Woźnicę i wyłączył mi tego zawodnika z gry na trzy tygodnie, nie otrzymał żadnej kary? Tak to jest, gdy ktoś w wieku 17 lat lat zostaje arbitrem nie będąc poprzednio piłkarzem" - nie przebierał w słowach po meczu trener sosnowiczan Hubert Kostka.

Jego podopieczni przegrali wtedy 0:3, tracąc trzy gole w ciągu 30. minut drugiej połowy. Widzewiacy byli wyjątkowo skuteczni, bo rywale też mieli swoje okazje na zdobycie bramek. Jednak na przeszkodzie stanął im Józef Młynarczyk, który wtedy rozegrał kapitalne zawody. "Powiem krótko - Józek był najlepszym zawodnikiem na boisku. To ogromna klasa" - przyznał po spotkaniu wspomniany Kostka, było nie było, jeden z najlepszych golkiperów w historii polskiej piłki.

Dziennikarze pisali wtedy o "imponującej kociej zręczności" Młynarczyka, który wygrał cztery pojedynki sam na sam z piłkarzami Zagłębia Sosnowiec - ci po jego interwencjach "rwali sobie włosy z głowy". W najbliższą niedzielę liczymy na podobne "kocie ruchy" w wykonaniu Jakuba Wrąbla i "łysienie" napastników gości.

Bilans meczów Widzew - Zagłębie Sosnowiec:

Ekstraklasa: 28 (12-10-6) 34-25*

I liga: 9 (6-1-2) 17-12

Puchar Polski: 1 (0-1-0) 1-1

Ogółem: 38 (18-12-8) 52-38

*podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.

Foto: kadr z meczu Widzew - Zagłębie Sosnowiec z września 1984 roku (źródło: archiwum Klubu)