Global categories
Zemsta niewykorzystanych okazji - relacja z meczu z Ursusem Warszawa
Łodzianie rozpoczęli spotkanie ustawieniem z jednym napastnikiem. Stało się tak za sprawą decyzji kadrowej trenera Franciszka Smudy, który w miejsce Michała Millera postanowił dać szansę od pierwszej minuty Aleksandrowi Kwiekowi. Roszada w składzie spowodowana była urazem pleców, który napastnik Widzewa zgłosił w dniu meczu.
Widzew tradycyjnie ruszył do ataków w Sercu Łodzi jako pierwszy. Czerwono-biało-czerwoni starali się jak najczęściej utrzymywać na połowie Ursusa, szukając atakiem pozycyjnym luki w szykach obronnych zespołu trenera Ariela Jakubowskiego. W 4. minucie Daniel Mąka prostopadłym podaniem obsłużył Daniela Świderskiego, ale ten nie opanował piłki w polu karnym. Minutę później łodzianie otworzyli wynik meczu. Dośrodkowanie z rzutu rożnego przedłużył Sebastian Zieleniecki, a Radosławowi Sylwestrzakowi nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do siatki.
Goście chcieli odpowiedzieć jak najszybciej na stratę gola. Tuż po wznowieniu gry na strzał sprzed szesnastu metrów zdecydował się Patryk Kamiński. Jego imiennik w bramce Widzewa, Wolański, wyciągnął się jak struna, ale ostatecznie piłka nie poleciała w światło bramki gospodarzy w wyniku rykoszetu od łódzkiej obrony. W 20. minucie zawodnicy trenera Smudy powinni byli podwyższyć prowadzenie. Doskonale w pole karne dośrodkował Mąka, a Świderski w czystej sytuacji posłał piłkę głową obok słupka! Swojej szansy z dystansu próbował Maciej Kazimierowicz, ale Adrian Haluch pewnie interweniował. Czerwono-biało-czerwoni nie ustawali w atakach, a kolejną okazję na gola zmarnował tym razem Zieleniecki, który po podaniu Kwieka uderzył jedynie w boczną siatkę. Obrońca Widzewa nie wykorzystał kolejnej okazji w 38. minucie, kiedy to jego uderzenie ponownie nie znalazło drogi do bramki Halucha. Defensywa gości nie miała w pierwszej połowie chwili wytchnienia – na dwie minuty przed końcem starcie w powietrzu wygrał Świderski, który natychmiast pobiegł w pole karne Ursusa, ale uderzył ponad poprzeczką.
Piłkarze trenera Jakubowskiego mogli zaskoczyć łodzian tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony. Do dośrodkowania z rzutu rożnego wyszedł Piotr Ćwik i ekwilibrystycznym strzałem głową pomylił się nieznacznie. Jeszcze groźniejsze ostrzeżenie do gospodarzy wysłał Kamiński – widzewiaków w 49. minucie od utraty bramki uratowała poprzeczka! Sytuacja ta podziałała na łodzian mobilizująco. W 54. minucie do wybitej piłki po dośrodkowaniu dopadł Kazimierowicz, który postanowił poszukać mierzonym strzałem okienka bramki Ursusa. Ta próba okazała się jednak nieudana – podobnie jak wykończenie Świderskiego z 62. minuty, który doszedł do podania po ziemi Michalskiego, ale skierował piłkę obok słupka.
Kiedy wydawało się, że goście próbują uspokoić grę atakiem pozycyjnym, z kolejną groźną kontrą wyszedł znów Widzew. Adam Radwański opanował wybitą piłkę na połowie przeciwnika i pobiegł w kierunku bramki, uderzając sprzed pola karnego. Futbolówka odbiła się od obrońcy. Dobijał w tej sytuacji Mąka, ale strzelił wprost w Halucha. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 68. minucie. Marcin Pigiel, który chciał przeciąć dośrodkowanie z prawej strony pola karnego, interweniował na tyle niefortunnie, że przelobował Wolańskiego. Bramkarz Widzewa był o włos od sięgnięcia piłki, jednak ostatecznie skapitulował.
Łodzianie, podrażnieni wyrównaniem, ruszyli do ataku i w 73. minucie ulokowali piłkę w siatce. Na nieszczęście gospodarzy, Mąka w chwili podania od Bartłomieja Rakowskiego na przedpole bramki znajdował się na spalonym. Siedem minut później kolejnej okazji nie wykorzystał Świderski, strzelając niecelnie głową. Napastnik Widzewa pomylił się o centymetry także w 88. minucie. Znów bardzo dobrym podaniem w tej sytuacji popisał się Rakowski. Bramka Ursusa pozostawała jak zaczarowana także 60 sekund później. Kacper Falon znalazł w gąszczu Daniela Gołębiewskiego, ale wprowadzony w drugiej połowie napastnik nie uderzył w światło bramki. Kapitalną okazję zmarnował także Bartłomiej Niedziela, który z szesnastu metrów posłał piłkę nad poprzeczką. Pomimo aż pięciu doliczonych minut wynik meczu nie uległ zmianie. Widzew stracił pierwsze punkty w Sercu Łodzi, remisując z Ursusem.
Widzew Łódź - Ursus Warszawa 1:1 (1:0)
1:0 – Radosław Sylwestrzak 5’,
1:1 – Marcin Pigiel 68’ (samobójcza)
Widzew: Patryk Wolański - Marcin Kozłowski, Radosław Sylwestrzak, Sebastian Zieleniecki, Marcin Pigiel - Adam Radwański (85’ Bartłomiej Niedziela), Maciej Kazimierowicz (78’ Kacper Falon) - Mateusz Michalski, Daniel Mąka (78’ Daniel Gołębiewski) - Aleksander Kwiek (67’ Bartłomiej Rakowski) - Daniel Świderski.
Ursus: Artur Haluch, Damian Ślesicki, Adrian Zawadka, Piotr Ćwik, Patryk Kamiński (89’ Michał Ambroziak), Maciej Prusinowski (61’ Mateusz Muszyński), Szymon Kołosowki, Jakub Kabala, Przemysław Sztybrych, Mateusz Baranowski, Paweł Wolski (84’ Maksymilian Volgtman)
Żółte kartki: Ćwik, Kamiński, Haluch, Baranowski (wszyscy Ursus).
Sędzia: Robert Olszewski (Olsztyn).
Widzów: 16 719.