Global categories
Zbigniew Małkowski: Bramkarze muszą być w stanie pomóc drużynie
Marcin Olczyk: Niedawno w z rozmowie z oficjalną stroną Widzewa Konrad Reszka chwalił trenera Małkowskiego podkreślając, że czuje wyraźny postęp techniczny i psychiczny. A jak pan ocenia możliwości tego wciąż bardzo młodego i perspektywicznego zawodnika?
Zbigniew Małkowski: Konrad ma na pewno talent, który potrzebuje jednak sporo dalszej pracy. Wydaje mi się, że gdzieś na początku było to trochę zaniedbane, co po latach pokutuje. Ciężko pracujemy, zwracamy uwagę na błędy, które popełnia i staramy się je korygować. Po przerwie świąteczno-noworocznej będzie na to więcej czasu. Wracamy wszyscy do pracy 15 stycznia, ale ja oczywiście od jakiegoś czasu przygotowuję już plany na ten okres.
Dużo tej pracy przed panem?
- Wiem już, co jest do poprawy. Od początku pracy w Widzewie przede wszystkim starałem się dokładnie obserwować naszych bramkarzy i pewne błędy korygować na bieżąco, ale ważny i potrzebny był materiał do dalszych analiz. Teraz mam odpowiednią wiedzę. Zdaję sobie sprawę, na co trzeba zwracać większą uwagę.
Rozumiem, że minionych miesiącach trudno było coś konkretnie zaplanować czy narzucić? Najpierw musiały się pewne rzeczy wydarzyć, żeby miał pan pełen obraz sytuacji?
- Dokładnie. Wcześniej się nie znaliśmy. Nie przepracowaliśmy razem letniego okresu przygotowawczego, więc poznawaliśmy się z każdym kolejnym treningiem i meczem. Teraz będziemy mieli więcej czasu. Ważne będą dla nas te trzy tygodnie przed wyjazdem na obóz. Mam już swoją koncepcję współpracy z chłopakami i będziemy starali się wspólnie pracować nad tym, by byli coraz lepsi. Czeka nas dużo pracy nad aspektami technicznymi, ale nie tylko. Wszystko oczywiście podporządkowujemy celowi nadrzędnemu, czyli awansowi do II ligi, ale ważne, żeby bramkarze byli w stanie pomagać zespołowi. Wszyscy muszą rozumieć, że choć Widzew jest w III lidze, to jest to wielki klub i nawet jeśli bramkarze nie mają dużo pracy w meczu, to na te 2-3 strzały, które mogą zepsuć wynik, muszą być gotowi. Dlatego ważny jest aspekt techniczny, ale też mentalny.
Na ten ostatni uwagę zwraca często Patryk Wolański, podkreślając przy tym samokrytycznie, że musi nad nim jeszcze dużo pracować. Czy "Wolan" ma papiery na klasowego bramkarza?
- Tak, na pewno. O klasie zawodnika w dużej mierze świadczy poziom, na którym gra, ale w przypadku Patryka wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że bez problemu poradziłby sobie dużo wyżej. Potwierdzam to z pełną odpowiedzialnością. Dlatego w jego wypadku faktycznie największym wyzwaniem jest zmierzenie się ze sferą mentalną. Ten czynnik ma duży wpływ na postawę każdego z naszych piłkarzy, w tym również bramkarzy i nad tym zamierzamy z całym sztabem bardzo mocno pracować.
Mamy jeszcze Macieja Humerskiego. Co on wnosi do zespołu?
- Na pewno jest to ważny członek drużyny. Ma spore doświadczenie wyniesione z pracy w wielu klubach. Występował z powodzeniem na poziomie pierwszej ligi. Taki człowiek jest nam potrzebny, bo jest ograny na wyższych szczeblach, ale też radzi sobie ze sferą mentalną. W tych meczach, w których występował, spisywał się bez zarzutu. Nie można było mieć do niego zastrzeżeń. To też dla nas ważne, więc jego obecność w kadrze odbieramy zdecydowanie pozytywnie.
Swoich podopiecznych cały czas się pan uczy. A jak układa się współpraca wewnątrz sztabu szkoleniowego, którym dowodzi trener Franciszek Smuda?
- Dla mnie praca trenera to ogólnie nowość, bo dotychczas byłem czynnym zawodnikiem. Z Marcinem Broniszewskim znamy się jednak dosyć długo, więc od początku nie było żadnych problemów. Dużo ze sobą rozmawiamy. Poukładaliśmy już odpowiednio najważniejsze klocki i współpraca odbywa się na bardzo dobrym poziomie. Oczywiście każdy ma swoje zdanie i nie obawia się go wyrażać, w związku z czym czasem nawet się spieramy, ale zawsze otwarcie dyskutujemy i wyciągamy z tego najlepsze wnioski dla nas i rozwiązania dla drużyny. Warto pamiętać, że dużo rozmawiają z nami również Tomek Łapiński czy dyrektor Zdzisław Kapka. Każdy ma prawo wygłosić swoje zdanie i wszyscy się z nim liczymy. Ważne, że nasze rozmowy prowadzą i zawsze powinny prowadzić do tego, żeby zespół jak najlepiej prezentował się w każdym kolejnym meczu.
Wydaje się, że bramkarzami Widzew martwić się nie musi. Czy szukacie wzmocnień na tę pozycję?
- Każdy klub penetruje rynek. My też nie jesteśmy w tym względzie inni. Taka też rola sztabu czy jego współpracowników. Gdy trafiają się jacyś ciekawi zawodnicy, często jedziemy zobaczyć ich na własne oczy, sprawdzić, co potrafią. Pozyskujemy informacje. Nie możemy być zamknięci na wzmocnienie żadnej z pozycji. Wszyscy wiemy, że klub myśli długofalowo i najważniejszym punktem planu na przyszłość jest jak najszybszy powrót do ekstraklasy. My też myślimy pod tym kątem, dlatego szukamy i obserwujemy zawodników, którzy mogliby nas wzmocnić chociażby przy kolejnych awansach. Wielkie kluby działają na takiej właśnie zasadzie i nie ustają w poszukiwaniach, niezależnie od osiąganych wyników.
Widzew aktywnie rozwija Akademię, a jej przedstawiciel, Adam Uszyński, trenował już z pierwszym zespołem. Czy warto dalej przyglądać się temu zawodnikowi?
- Na zajęciach u nas Adam prezentował się dobrze, podobnie jak inny zawodnicy z grup młodzieżowych, którzy mieli okazję nam się pokazać. Uszyńskiego potrzebowaliśmy między innymi dlatego, że po ostatnim meczu rundy Patryk Wolański przechodził rehabilitację. Po konsultacjach z innymi trenerami uznaliśmy, że warto dać mu szansę. Jesteśmy otwarci na zawodników z naszej Akademii, w końcu docelowa ma ona służyć pierwszemu zespołowi. Sprawdzanie ich przez nas ma też pokazywać, że młodzież jest obserwowana i jej praca może dawać wymierne efekty. To jasny sygnał dla każdego, że klub nie jest ukierunkowany tylko na pozyskiwanie zawodników z zewnątrz.
Czy w styczniu Uszyński nadal będzie trenować z pierwszą drużyną?
- Na koniec okresu roztrenowania Adam został przeze mnie zaproszony na pierwszy trening po przerwie. Będziemy go dalej obserwować i wspólnie pracować, pamiętając też o tym, że młodzi widzewiacy walczą o awans do Centralnej Ligi Juniorów. Zajęcia z nami mogą mu bardzo pomóc, a z naszej perspektywy czwarty bramkarz na treningu nie jest żadnym problemem. Dla niego zresztą nadchodzi powoli ważny czas podjęcia decyzji co dalej. On sam, ale też my jako sztab, musimy ocenić czy poradzi sobie na poziomie drugiej ligi. Dlatego dobrze by było, żeby ci młodzi zawodnicy, 17-18-latkowie mieli jak najwięcej styczności z piłką seniorską. Warto sprawdzać jak na to zareagują.