Zastrzyk w bramce, bomba w siatce, a na boisku... zające
Ładowanie...

Global categories

13 September 2020 15:09

Zastrzyk w bramce, bomba w siatce, a na boisku... zające

- Młynarczyk nie wiedział, czy złapał piłkę, czy nie. Pod wpływem zastrzyku ta ręka była niczym kawałek drewna. I puścił głupią bramkę, choć w kilkunastu innych sytuacjach zachował się wspaniale.

Tak Zbigniew Boniek wspominał po latach występ swojego klubowego kolegi, bramkarza Widzewa, w meczu Pucharu UEFA ze słynnym Manchesterem United na stadionie Old Trafford. Działo się to we wrześniu 1980 roku, gdy łodzianie jako aktualni wicemistrzowie Polski wylosowali w I rundzie europejskich rozgrywek właśnie rywali z czerwonej części Manchesteru.

Młynarczyk był wtedy w Widzewie dopiero od kilku miesięcy, ale szybko wywalczył sobie pozycję pierwszego golkipera w zespole trenera Jacka Machcińskiego. Jednak tuż przed meczem z United doznał poważnego urazu jednej z rąk. Jak wspominali koledzy, wyglądała tak, jakby nadawała się na złom i wydawało się, że nie ma innego wyjścia i w bramce musi stanąć rezerwowy bramkarz tamtej drużyny RTS-u - Jerzy Klepczyński.

Zdjęcie nr 2: Józef Młynarczyk przeciwko Manchesterowi United na Old Trafford zagrał z kontuzjowaną ręką. Mimo tego był jednym z najlepszych zawodników w tym spotkaniu.

- Wierzyliśmy jednak w Józka i poprosiliśmy, żeby wszedł do bramki. Wziął więc zastrzyk znieczulający i stanął między słupkami - wspominał po latach Boniek. Młynarczyk mecz "na zastrzyku" z United zaczął fatalnie, bo wespół z Andrzejem Gręboszem popełnił błąd i Sammy McIlroy szybko dał prowadzenie gospodarzom.

Jednak równie szybko charakterny zespół Widzewa odpowiedział golem na 1:1. Łodzianie mieli rzut wolny w odległości 35 metrów od bramki Gary'ego Bailey'a. Do piłki podbiegł Krzysztof Surlit i strzelił pięknego gola po bombowym uderzeniu na bramkę gospodarzy. - Jest to bramka, która może być ozdobą największych stadionów. Nasz bramkarz nie miał szans. Ale kto to jest ten piłkarz numer 8?! My go nie znaliśmy... - mówił po meczu mocno zdziwiony Dave Sexton, trener zespołu Manchesteru United.

To nie było jedyne zaskoczenie dla szkoleniowca ekipy z Old Trafford. Trener Machciński zaskoczył też rywali ustawieniem, w którym Zbigniew Boniek, lider zespołu, zagrał jako trzeci stoper ustawiony tuż przed bramkarzem. Również w rewanżu Boniek zagrał jako cofnięty zawodnik, ale tu powodem były kłopoty zdrowotne. Miał po prostu być na boisku i straszyć swoją obecnością Anglików.

Zdjęcie nr 3: Po meczu na Old Trafford trener zespołu United był kompletnie zaskoczony piłkarzem Widzewa "nr 8", czyli Krzysztofem Surlitem. Ten przedstawił się Anglikom piekielnie mocnym i celnym uderzeniem z rzutu wolnego

O awans do II rundy Pucharu UEFA mieli z wyspiarzami walczyć na całego inni. Był wśród nich obrońca Władysław Żmuda, który "poustawiał" na boisku dobrze zbudowanego napastnika gości, Szkota Joe Jordana. - Ten potężny chłop już na początku skoczył na Władka, stłamsił go, staranował. Patrzę, co będzie za chwilę i widzę następne starcie - tym razem górą jest Żmuda. Mierzą się wzrokiem, jednak po chwili widać, że Anglik pasuje. Nie z Władkiem takie sztuczki - wspominał Boniek.

Przez większość rewanżowego meczu w Łodzi dominowała walka, a jak tylko jedna drużyna odpuszczała, to druga zyskiwała przewagę. Widzewiacy przez moment poczuli się zbyt pewnie i o mało nie przegrali tego spotkania. Po kilkunastu minutach impasu wzięli się jednak w garść i już do końcowego gwizdka nie oddali Anglikom "zwycięskiego", bezbramkowego remisu na wagę awansu do II rundy Pucharu UEFA. Po meczu trener Jacek Machciński powiedział, że odetchnął, gdy zobaczył na boisku znowu biegających mężczyzn, a nie... stado spłoszonych zajęcy.

Real Madryt, AC Milan, Sporting Lizbona, Ferencvaros Budapeszt, Partizan Belgrad, Juventus Turyn, FC Porto - tak do jesieni 1980 roku prezentowała się skromna lista drużyn, które zdołały wyeliminować z europejskich pucharów słynny Manchester United. Wtedy do tego grona dołączył Widzew.