Wypowiedzi po meczu z Radomiakiem Radom
Ładowanie...

Paweł Zieliński

Mateusz Żyro

Wywiady i konferencje

WidzewTV

I Drużyna

Daniel Myśliwiec

WIDZEW - RADOMIAK

Ekstraklasa

02 December 2023 20:12

Wypowiedzi po meczu z Radomiakiem Radom

To nie był udany występ piłkarzy Widzewa Łódź. Co po przegranym 0:3 meczu z Radomiakiem Radom powiedzieli trenerzy obu drużyn oraz zawodnicy gospodarzy?

Maciej Kędziorek:

Chciałem wyróżnić największych bohaterów tego dnia, czyli grupę osób odpowiedzialną za reanimację kibica na trybunach. To jest ważna rzecz i prawdziwe bohaterstwo, a nie to, że wygraliśmy 3:0, bo od tego nie zależy niczyje życie. Wielki szacunek od całego naszego klubu.

 

Co do samego meczu - przyjechaliśmy tutaj z konkretnym planem. Uważam, że Widzew to zespół powtarzalny, co jest jego dużym atutem. Trener Myśliwiec przyjął ambitny sposób grania i przed tygodniem w Poznaniu pokazał, jak groźny może być. Chcieliśmy się temu przeciwstawić. Liczyliśmy, że pogramy trochę więcej w piłkę, jednak może przez warunki pogodowe zabrakło nam trochę automatyzmów. Nie wszystko wychodziło, na pewno będziemy chcieli pokazywać więcej akcentów ofensywnych.

 

Daniel Myśliwiec:

Pierwsza kluczowa rzecz to życzenia zdrowia dla naszego kibica. Dostaliśmy informację, że już jest lepiej, dlatego trzymamy kciuki, żeby tak się utrzymało.

 

Jeżeli chodzi o mecz, to gdy przyjmujesz trójkę u siebie, masz w głowie wiele myśli. Gdy jednak postaram się odciąć od wyniku i emocji, to zaczynam się zastanawiać, jak tę piłkę lepiej rozumieć. W głowie mam słowo "momentum", jak lepiej przygotować drużynę na taki przebieg wydarzeń. Wydawało się, że robimy wszystko nieźle, mimo że przeciwnik miał pomysł na ominięcie naszego pressingu. Pod kątem merytorycznym nie mogę mieć uwag do naszych piłkarzy, podobnie jeśli chodzi o ataki pozycyjne.

 

Zabrakło mi natomiast w tym pasji, puszczenia lejców fantazji i pozytywnych emocji, które powodują, że gramy po swojemu, idziemy do przodu. Tu mam największy żal do siebie, że po tej euforii chciałem trochę stonować nastroje i odwrócić uwagę od tego wszystkiego. Moim kluczowym przekazem było, żebyśmy zagrali na zero z tyłu i o to mam do siebie żal. Bo o ile merytorycznie było w porządku, to zabrakło nam podejścia va banque i zdobycia bramki.

 

Radomiak miał cztery sytuacje, z których strzelił trzy gole. Przy dwóch pierwszych niewiele zwiastowało, że to się tak skończy. Jeżeli chodzi o trzecią bramkę, to poszliśmy już do przodu. Mieliśmy swoje sytuacje, próbowaliśmy, ale były też momenty, w których traciliśmy cierpliwość. Trafienie na 0:3 to był gwóźdź do trumny. Najważniejsze jest jednak to, że mam okazję do pracy z piłkarzami w kolejnym trudnym momencie w sensie wyniku. Okazja do rewanżu przyjdzie już niebawem w Mielcu.

 

Paweł Zieliński:

Tak na gorąco, to nie zagraliśmy jakiegoś bardzo złego spotkania, tak jak wynik to pokazuje. Przeciwnik po prostu wykorzystał wszystkie nasze błędy, wypunktował nas. To dobry materiał do analizy.

 

Nie ma co gdybać i myśleć o niewykorzystanych sytuacjach. Ja uderzyłem w słupek, piłka nie wpadła do siatki i przegraliśmy 0:3. Bardzo to boli. Dostałem swoją szansę, ale mecz przegraliśmy i wypada mi tylko przeprosić.

 

Nie można też zwalać na boisko, choć było dzisiaj bardzo śliskie przez ten padający śnieg, ale to nasze błędy techniczne powodowały to, że traciliśmy wiele piłek, a przeciwnik tylko na to czekał, bo był nastawiony na kontrataki.

 

Mateusz Żyro:

Można powiedzieć, że to była kopia meczu sprzed roku, gdy straciliśmy dwie bramki po kontratakach. Trudno na gorąco stwierdzić, co zawiodło w tych sytuacjach, bo to były bliźniacze akcje, podania na skrzydło i wyjścia sam na sam. Musimy to na spokojnie obejrzeć, porozmawiać o tym. Mamy określony sposób swojej gry, chcemy grać ofensywnie, jednak musimy być uważni na fazy przejściowe.

 

Nie chcę absolutnie szukać alibi, jednak warunki nie sprzyjały szybkiej grze. Boisko było mocno nasiąknięte, pierwsze kontakty z piłką były trudne. Można było zakładać, że kto zdobędzie pierwszy bramkę, ten odniesie zwycięstwo. Radomiak po golu się cofnął, kontrolował grę, a nam było trudno coś stworzyć. Mieliśmy okazje po stałych fragmentach gry, lecz ich nie wykorzystaliśmy.

 

Trener cały czas nas uczulał i mówił, że najważniejsza jest powtarzalność. Po meczu w Poznaniu chcieliśmy udowodnić, że dalej idziemy w tym samym kierunku, zwyciężyć po raz trzeci i zacząć wygrywać seriami. Dzisiaj nam tego zabrakło. Taka jest też specyfika tej ligi, że każdy może wygrać z każdym.