Global categories
Wypowiedzi po meczu z Legią II Warszawa
Tomasz Muchiński (RTS Widzew Łódź): Znowu przegrywamy po błędach, które spędzają sen z powiek. Powiem tak: paradoksalnie dobrze, że takie mecze się zdarzają, bo przynajmniej mamy obraz tego, czym obecnie dysponuje Widzew i czego możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości. Dlatego te ostatnie mecze otworzyły nam trochę oczy. Jak sobie przypominam, niewiele było spotkań, nawet licząc te wygrane, po których można było uznać, że byliśmy na boisku panami sytuacji. Remisy czy wygrane przez pryzmat wyniku oceniane były pozytywnie, ale przez ostatnie 8-9 kolejek obserwujemy obraz faktyczny klubu pod kątem personaliów. Nie chcę analizować zbyt głęboko, bo najpierw należałoby usiąść z działaczami i przedstawić raport z tego, co się dzieje i co, według mnie, należałoby przedsięwziąć dalej. Nowy trener też powinien dostać ode mnie informacje i wskazówki odnośnie zespołu. Widzimy od kilku kolejek, że mamy problem z materiałem ludzkim, po prostu nie wszyscy dali radę.
Dzisiejszy mecz też pokazał pewne mankamenty. Zmieniliśmy troszeczkę układ. Chcieliśmy zagrać na trzech napastników, w ustawieniu 4-3-3, bo uznałem, że może nam to otworzyć większe możliwości penetrowania środkiem boiska. Wyszliśmy, wydawało się, odpowiednio, mieliśmy uważać na pierwsze minuty, ale za sprawą naszej niefrasobliwości straciliśmy bramkę. Strzeliliśmy jednak gola do szatni i wyglądało na to, że mamy rywala w garści. Druga połowa zaczęła się nakręcać, pojawił się optymizm i niestety – znowu załatwił nas stały fragment gry i wielbłąd bramkarza. Nie wiem czym to wytłumaczyć. Ostatnia bramka to już pokłosie tego, że musieliśmy się odkryć.
Krzysztof Dębek (Legia II Warszawa): Cieszymy się ze zwycięstwa, bo był to mecz z podtekstami dla nas wszystkich, zarówno dla Legii jak i dla Widzewa. Nieważne czy gra pierwsza drużyna czy druga i na jakim szczeblu ligowym się mierzą - to są mecze podwyższonego ryzyka. Oprawy, kibice - super sprawa. Dzisiaj graliśmy finał jesieni. Cieszymy się, że zwyciężyliśmy - myślę, że chyba zasłużenie. W pierwszej połowie byliśmy lepsi, ale skończyło się remisem. W drugiej części spotkania mecz był bardziej wyrównany, ale to my trafialiśmy do bramki. Jedni się cieszą, drudzy na pewno nie, ale taki jest sport.
Pracujemy profesjonalnie, wywiązujemy się ze swoich obowiązków, analiza rywali to nasz chleb powszedni. Znaliśmy więc zawodników Widzewa, wiedzieliśmy kto nie zagra. Niektóre sprawy w akcjach ofensywnych, które nam wychodziły, były sytuacjami zaplanowanymi, przewidywaliśmy pewne okoliczności. Zdobywanie bramek po stałych fragmentach gry to najlepsza broń dla wszystkich drużyn. Jeśli piłka jest dobrze bita w światło bramki, trudno jest bramkarzowi ją złapać. To, co przydarzyło się Widzewowi w meczu z Sokołem Aleksandrów Łódzki nie powinno może wpaść, ale tak bywa w piłce nożnej.