I Drużyna
WIDZEW - MIEDŹ
Ekstraklasa
Wypowiedzi po meczu Widzew Łódź - Miedź Legnica
Janusz Niedźwiedź (trener Widzewa):
Powtórzę to, co mówiłem po ostatnim meczu – cieszymy się z trzech punktów, bardzo je doceniamy. Wiedzieliśmy, że Miedź posiada określoną wartość, kilku zawodników wyglądało dobrze na tle naszego zespołu. Niedawno rywalizowaliśmy na poziomie I ligi. Pamiętaliśmy, jak te spotkania były wyrównane. Dziś to jednak my cieszymy się z trzech punktów.
Uczulaliśmy się, że gdy zespół zmienia trenera, to pierwszy czy drugi tydzień są na euforii, każdy ma energię, czystą kartę, chce się pokazać. Widzieliśmy, jak Miedź weszła w ten mecz, jak nas zdominowała w pierwszych minutach. Bramka Bartka przyszła w dobrym momencie, dzięki niej uspokoiliśmy grę. Mimo trudniejszych momentów, byliśmy cały czas zwarci.
W drugiej połowie Heniek w fenomenalny sposób obronił główkę, to był kluczowy moment, że po raz ósmy w tym sezonie nie straciliśmy bramki. To był trudny mecz, ale trzeba docenić nasz zespół, że nawet w trudniejszych momentach potrafi przetrwać te chwile i wrócić do swojego grania.
Jedno, czego mi zabrakło, to zamknięcia go w pierwszej połowie drugą czy trzecią bramką, bo sytuacji było bardzo dużo, żeby w 25. minucie mieć 3:0. Wtedy impet Miedzi byłby mniejszy. Ja jednak i tak doceniam nawet 1:0, ponieważ to są kolejne trzy punkty, których nikt nam nie odbierze.
Grzegorz Mokry (trener Miedzi):
Mieliśmy cztery dni na przygotowania się do meczu, odkąd jestem trenerem. Bardzo zależało mi na uszczelnieniu formacji obronnej, chcieliśmy grać odważniej w defensywie. Zrealizowaliśmy to zadanie w pięćdziesięciu procentach. Staraliśmy się zakładać wysoki pressing, kilka razy udało nam się dzięki niemu odebrać piłkę, zwłaszcza w drugiej połowie. Niestety, nie zagraliśmy na zero z tyłu, co bardzo chcieliśmy dzisiaj zrobić.
Jestem bardzo zadowolony z postawy naszej drużyny w drugiej połowie. Wykreowaliśmy kilka sytuacji, zasłużyliśmy na co najmniej jedną bramkę, ale świetnie spisywał się bramkarz Widzewa. Czyste konto to jego zasługa. Dobrze dysponowany był też nasz golkiper, który trzymał nas w meczu, gdy gospodarze mieli swoje okazje.
Mecz ożywiły też nasze dobre zmiany w drugiej połowie. Chcielibyśmy taką Miedź, jak po przerwie, oglądać częściej. To na pewno przyniesie punkty w kolejnych spotkaniach.
Serafin Szota:
Mogliśmy ten mecz zakończyć wcześniej, bo mieliśmy swoje sytuacje, ale chciałbym też podkreślić, że miejsce w tabeli Miedzi nie odzwierciedla tego, jak grają chłopaki z Legnicy. Nie ma co się dziwić, że w drugiej połowie trochę nas zepchnęli, bo Miedź musi ryzykować, żeby zdobywać punkty. My strzeliliśmy bramkę z kontrataku i uważam, że to jest nasza mocna strona. Osobiście bardziej cieszyłem się chyba z piłki wybitej z linii bramkowej, bo jestem stoperem i dla mnie taka sytuacja jest jak strzelony gol. A to był bardzo trudny moment zespołu, więc cieszę się, że mogłem pomóc. Kolejny mecz zagraliśmy na zero z tyłu, rozumiemy się z chłopakami dobrze i nie ma w tym przypadku. To wszystko wynika z treningów, przygotowania i mentalności zespołu. Znamy drogę, którą chcemy podążać.
Henrich Ravas:
Nasza dobra passa to nie tylko moja zasługa, ale całej drużyny. Chcemy mieć jak najwięcej meczów z czystym kontem na koniec gry. Czasami się to udaje, a niekiedy nie. Cały zespół gra dobrze w defensywie. Zaczynając od Jordiego w ataku, a kończąc na obrońcach.
We wcześniejszym meczu prowadziliśmy pod koniec 3:0 i to był dla nas łatwiejszy mecz. Teraz było o wiele trudniej, ale nie w każdym meczu udaje się strzelić dwa lub trzy gole. Dzisiaj mogliśmy tak zrobić zwłaszcza w pierwszej połowie, jednak nie potrafiliśmy zdobyć więcej bramek. A rywale pokazali, że potrafią grać w piłkę i próbowali powalczyć o dobry wynik. Dzisiaj na boisku było tak, że czasami trzeba było utrzymać się przy piłce, przetrzymać trudne momenty. Od moich interwencji ważniejsza była dzisiaj ta Serafina Szoty, gdy dobrze się ustawił i wybił piłkę z linii.
Oczywiście bycie na drugim miejscu w tabeli jest bardzo fajne dla nas, i to jako beniaminek. Ale nie myślimy o tym, tylko skupiamy się na walce o punkty w kolejnym meczu. Najważniejszym celem jest dla nas utrzymanie.
Patryk Stępiński:
Jeśli mamy tak grać i przy tym punktować, to zawsze możemy się tak męczyć, bo były czasy, że graliśmy ładnie, ale nic z tego nie wynikało. Praktycznie w każdym meczu mamy taki moment, że cofniemy się niżej. Dzisiaj tego nie chcieliśmy, ale Miedź wrzucała piłki z boku, co stanowiło zagrożenie. Ten zespół tylko dwa mecze przegrał więcej niż dwoma bramkami, pozostałe były meczami na styku i mimo, że mają tylko 6 punktów, to wcale nie są łatwym rywalem. W dodatku nie mieliśmy pełnych informacji, bo nastąpiła u nich zmiana trenera, więc było kilka znaków zapytania, ale najważniejsze, że zapunktowaliśmy.
Przypominam, że my też jesteśmy beniaminkiem. Nie będziemy zawsze dominować przeciwnika przez cały mecz. Dominowaliśmy w pierwszej połowie i powinniśmy prowadzić wyżej, żeby potem spokojnie to spotkanie kontrolować. Nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, więc w drugiej połowie musieliśmy trochę pocierpieć.
Nemanja Mijusković (piłkarz Miedzi):
Patrząc z perspektywy boiska wydawało się, że zaczęliśmy dobrze. W porównaniu z ostatnim naszym meczem teraz było lepiej, ale gol z siódmej minuty pokrzyżował nam plany. Takich bramek nie powinniśmy tracić. Z nowym trenerem najwięcej pracowaliśmy nad aspektem mentalnym. Widzew ma tych samych zawodników, co w zeszłym sezonie i potrafiliśmy z nimi wygrywać, dlatego uważam, że teraz naszym największym problemem jest mentalne nastawienie. Jest ciężko, ale nie poddajemy się.