Global categories
Wypowiedzi po meczu Sokół KONSPORT Aleksandrów Łódzki - Widzew Łódź
Tomasz Muchiński (trener Widzewa): Znowu wróciły stare demony. Kreowaliśmy sobie dogodne sytuacje, ale znów zawiodła skuteczność pod bramką rywali. Popełniamy też te same błędy w obronie, efektem tego jest taki wynik, jaki jest. Nie mam pretensji jednak do zawodników - są w takim, a nie innym położeniu pod względem zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Jest to wykładnia naszej formy sportowej. Tak to wygląda od jakiegoś czasu, to nie jest wypadkowa nowych czynników, a zaczyna być to normą. Stwarzamy sytuacje, wręcz idealne, ale nie potrafimy ich zamienić na bramki. Nie chcę się jednak pastwić nad zawodnikami, życie już dość ich poniewiera. I nie tylko życie, bo - choć chęci i zaangażowania odmówić im nie można - to w pewnych momencie brakuje umiejętności. Sokół był lepszy, wygrał zasłużenie i mogę tylko pogratulować trenerowi Kupce.
Na rachunek sumienia przyjdzie jeszcze czas. Mamy jeszcze jeden, ważny mecz z Legią - potem będzie można decydować o tym, kto i gdzie zawinił. Mateusz bronił dobrze w poprzedniej rundzie, zbierał niezłe recenzję w Warcie Sieradz. Ale Warta Sieradz to nie Widzew. Najłatwiej znaleźć kozła ofiarnego, ale kozłami ofiarnymi jesteśmy my wszyscy, włączeni ze mną i kibicami.
Nie podejmowałem prawie żadnej decyzji personalnej przed sezonem. Praktycznie żadnej - mogli ze mną coś konsultować, ale decyzje podejmował poprzedni układ, czyli trener, asystent etc. Wlazłowski jest uczciwy w pracy, sumienny, ale tak jak mówię - to jest Widzew, a dla niektórych może to być aż Widzew. Pytałem trenera Kupkę o Mateusza przed sezonem, wtedy - pozwól, że Cię przytoczę Piotrek - powiedział mi ”biorę go ze sobą w ciemno”. Mateusz to fajny chłopak, oddany zespołowi, ale gdzieś psychika - która u bramkarza jest bardzo ważna - zawodzi. Co innego jest grać w Sieradzu czy Poddębicach, a co innego w Widzewie. Nie tylko on ma jednak problem z tym, by udźwignąć ciężar, jaki spoczywa na noszeniu koszulki z herbem RTS.
Został nam jeszcze jeden mecz, nie możemy pojechać na Legię ze spuszczonymi głowami. Musimy wyjść i postawić się tej Legii na miarę naszych możliwości. Jest mi przykro, że wracam z Aleksandrowa - gdzie pracowałem niedawno i miło wspominam ten okres - w takich okolicznościach, bo po prostu nie lubię być bity, a dzisiaj jesteśmy zbici wszyscy. Zresztą, nie tylko dzisiaj, bo remis z Sokołem Ostróda też nie był dla nas żadną frajdą. Podobnie porażka z Finishparkiet Drwęcą, a nawet zwycięstwo z Ełkiem nas nie do końca zadowalało. Proszę jednak o tydzień zwłoki z wszystkimi ocenami.
Piotr Kupka (trener Sokoła KONSPORT): Zwyciężyliśmy zasłużenie, choć sytuację stuprocentowe stwarzały obie drużyny. Oprócz trzech bramek mieliśmy inne dogodne okazje, takowe miał też Widzew, ale je marnował. To jednak problem Widzewa, nie nasz. Moi zawodnicy zagrali bardzo dobry mecz, byli zespołem z wyższą kulturą gry, wyglądaliśmy lepiej pod względem konstruowania i budowania akcji. Taki mecz z Widzewem nieczęsto się zdarza, dla nas było to spotkanie szczególne. Jestem trenerem, który nie wyznaje zasady, że zawsze gra się tylko o trzy punkty. Czasem gra się o coś więcej, bo w grę wchodzi prestiż, czyli o coś więcej, niż tylko zwycięstwo. Udało mi się do tego przekonać zawodników, czego efektem są zdobyte przez nas trzy punkty. Widzewowi życzę udanego meczu z Legią i wywalczenia kompletu punktów, a także skutecznej walki o awans do drugiej ligi na wiosnę. Wszyscy zdajemy sobie bowiem sprawę, że miejsce Widzewa jest w ekstraklasie.
Patryk Strus (piłkarz Widzewa): Tak jak wspomnieli obaj trenerzy - Sokół był lepszy i wygrał zasłużenie. Miał więcej sytuacji podbramkowych i je wykorzystywał, w przeciwieństwie do nas. Sam miałem trzy bardzo dobre okazje, ale nie udało mi się trafić do siatki. Zawiodła skuteczność. Staraliśmy się grać konsekwentnie do ostatniej minuty, ale czegoś zabrakło.
Przemysław Woźniczak (kapitan Sokoła KONSPORT): Chciałbym podziękować całej drużynie za serce i ambicję. Pokazaliśmy mnóstwo walki i charakteru. Mieliśmy swój plan na Widzew, wiedzieliśmy, że są bardzo groźni w szybkim ataku i w kilku momentach mogliśmy się o tym przekonać. Kilka razy pokazali, że to jest ich główna broń, ale nie potrafił zamienić stworzonych okazji na bramki. To jednak - jak wspominał trener - nie jest nasz problem, że Widzew nie strzela. My też nie wszystko strzelaliśmy, ale na szczęście udało się zdobyć trzy bramki i zwyciężyć.