Wywiady i konferencje
I Drużyna
Sparingi
Wypowiedzi po meczach ze Zniczem Pruszków i Wieczystą Kraków
Janusz Niedźwiedź (trener Widzewa):
Były to bardzo dobre mecze w naszym wykonaniu. W pierwszym meczu było dużo dobrych momentów, ale też było sporo tych, których nie chcemy oglądać. Jeśli chodzi o drugie spotkanie, to było rozgrywane na bardzo wysokim poziomie. Widać, że Wieczysta stworzyła mocny zespół, który moim zdaniem poradziłby sobie również na poziomie naszej ligi. To był bardzo pożyteczny sprawdzian. Było widać, w jak dużym tempie było grane i jak było wymagające taktycznie. Wygrać oba mecze to jedno, ale podobała mi się gra zespołu. Szkoda, że pogoda przez kilkanaście minut utrudniła nam grę.
U młodych zawodników widzimy postępy, ale przed nami jeszcze wiele wspólnej pracy na treningach. Jednak zdecydowanie idzie to do przodu. Była też dobra reakcja zespołu w meczu ze Zniczem - tak od około 15-20 minuty gry, bo na początku był taki moment, że nie potrafiliśmy złapać pressingu. Natomiast jak później dokonaliśmy korekty i zaczęliśmy grać inaczej, to już w drugiej połowie Znicz nie miał za dużo do powiedzenia na boisku.
Jedyne, czego możemy żałować to tego, że w obu spotkaniach nie strzeliliśmy po kilka bramek więcej, szczególnie w pierwszym sprawdzianie ze Zniczem. Z Wieczystą mieliśmy jeszcze przynajmniej trzy sytuacje, które powinniśmy zakończyć golami. To jest taki mały minus z dzisiejszych meczów, że nie wykorzystaliśmy tych sytuacji, które mieliśmy, ale też mogliśmy lepiej zachować się przy kilku innych akcjach.
Cieszy też, że schodzimy z meczów bez kontuzji. Martin Kreuzriegler zagrał dzisiaj w krótszym wymiarze, bo w ostatnim okresie nie trenował z nami i czuł się gorzej, ale dzisiaj wszystko już było dobrze. Nie chcieliśmy też ryzykować zdrowia Daniela Tanżyny i Przemysława Kity, ale to kwestia dwóch najbliższych dni, żeby wraz z Martinem byli w stuprocentowej dyspozycji na zgrupowanie w Turcji.
Bartek Pawłowski potrzebuje czasu, żeby zobaczyć, w jaki sposób funkcjonujemy na boisku i na co zwracamy uwagę. Wprowadził się do drużyny bardzo dobrze i oczekujemy, że swoją jakością pomoże nam podnieść poziom gry oraz rywalizacji.
Celowo skumulowaliśmy teraz w mikrocyklu większe obciążania i zakończyliśmy go dwoma meczami, żeby tych obciążeń było jak najwięcej. Zawodnicy dostają teraz dzień odpoczynku, w poniedziałek będą trenować indywidualnie i we wtorek z samego rana ruszamy do Turcji.
Bartłomiej Pawłowski:
Cieszą mnie te dzisiejsze bramki, ale oczywiście tak z przymrużeniem oka. To był sparing na sztucznej murawie, a to nie odzwierciedla w stu procentach warunków meczowych. Dobrze, że nikt dzisiaj nie doznał kontuzji i mogliśmy zagrać z niezłym przeciwnikiem, bo Wieczysta przeprowadziła dzisiaj kilka naprawdę groźnych akcji, ale udało nam się wygrać.
Pojawiają się takie sytuacje w sezonie, że są w zespole kartki lub urazy, więc jestem do dyspozycji trenera na każdą pozycję, gdzie będzie mnie potrzebował. Wiadomo, że zawsze lubiłem grać z przodu. Przy pierwszej bramce zamykałem dobre podanie i margines błędu pozostał mi niewielki. Tak samo drugi gol, gdy całym zespołem "rozklepaliśmy" przeciwnika, a mi pozostało wykończyć akcję.
Sparingi są po to, żeby mieć rywala meczowego i zagrać na sto procent. Taką jednostkę treningową odbyliśmy dzisiaj, ale gdzieś z tyłu głowy mieliśmy to, że zaraz mamy obóz w Turcji.
Patryk Stępiński:
Cieszy nas wygrana, bo bez względu na to, czy są to mecze sparingowe czy o punkty, to chcemy, żeby ten instynkt zwycięzców zawsze u nas był. Zagrało dzisiaj w naszej drużynie wielu młodych zawodników z Akademii oraz tych, którzy od niedawna z nami trenują. Widać po dzisiejszym meczu ze Zniczem, że coraz lepiej i szybciej wykonują założenia, których wymaga od nas trener Niedźwiedź i oby tak dalej. Jest jeszcze nad czym pracować, szczególnie jeśli chodzi o sytuacje bramkowe, bo we wcześniejszych spotkaniach też stwarzaliśmy ich sporo, ale póki co ich nie wykorzystujemy.
Na pewno będziemy nad tym pracować na zgrupowaniu w Turcji, gdzie poświęcimy też więcej uwagi na elementy taktyczne w grze, stałe fragmenty plus wykańczanie akcji, żeby sytuacje, po których dochodzimy pod bramkę rywali, finalizować golami. Jest to sygnał dla nas, że musimy na treningach przykładać więcej uwagi do wykańczania bramkowych okazji.
Dzisiaj dostałem od trenera zadanie, żeby jako jeden z tych najbardziej doświadczonych zawodników dużo chłopakom podpowiadać i pomagać na boisku. Starałem się więc jak najlepiej nastawić młodszych kolegów do gry, utrzymywać koncentację oraz motywować ich po błędnych zagraniach.