Global categories
Wszystkie drogi prowadziły do... Turynu
Boniek szybko znalazł się na celowniku bogatych klubów z zachodniej Europy. Już w 1977 roku, gdy pokazał się w pucharowych meczach z Manchesterem City oraz PSV Eindhoven, kilka angielskich klubów czyniło podchody, żeby wybadać sytuację, czy ten grający bez kompleksów młody piłkarz z Polski może trafić na Wyspy Brytyjskie. Chodziło m.in. o obie drużyny z Manchesteru, które Widzew z Bońkiem w składzie wyeliminował z Pucharu UEFA, ale według ówczesnych przepisów dotyczących piłkarzy grających w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, czołowy gracz drużyny RTS-u był za młody, żeby pozwolono mu na wyjazd do zagranicznego klubu.
Sam Boniek sceptycznie podchodził do perspektywy gry w Anglii. Zresztą nie tylko tam, bo jak pisał Marek Wawrzynowski w książce "Wielki Widzew", również inne atrakcyjne kierunki nie zainteresowały go aż tak bardzo. Chodziło o słynną FC Barcelonę, której trener Helenio Herrera miał nawet przyjechać do Łodzi, żeby negocjować z Bońkiem transfer do Dumy Katalonii. Nic z tego nie wyszło.
*Młody, grający bez kompleksów Zbigniew Boniek był jednym z najlepszych piłkarzy meczu Argentyna - Reszta Świata w 1979 roku. Takimi występami "pracował" na transfer do dobrego, zagranicznego klubu
W międzyczasie zaczęły pojawiać się pierwsze "znaki" wskazujące, że zagraniczny rozdział piłkarskiego życiorysu "Zibiego" nie zostanie napisany ani w języku hiszpańskim, ani tym bardziej w angielskim. W czerwcu 1979 roku piłkarz Widzewa, jako jedyny przedstawiciel wschodniej, komunistycznej Europy, znalazł się w kadrze drużyny Reszty Świata powołanej przez włoskiego trenera Enzo Bearzota na mecz z Argentyną w Buenos Aires. To właśnie podczas wyjazdu na ten mecz Boniek po raz kolejny pokazał się całemu piłkarskiemu światu, rozgrywając bardzo dobre spotkanie.
Poznał też wtedy m.in. kilku piłkarzy z Juventusu (Marco Tardelli, Antonio Cabrini), mającego wkrótce dołączyć do zespołu bianconerich Paolo Rossiego, a przede wszystkim Michela Platiniego, wtedy gwiazdę drużyny AS Saint-Etienne. To właśnie z Francuzem Boniek zamieszkał w jednym pokoju podczas pobytu w Argentynie i szybko przypadli sobie do gustu.
Nie minęło kilka miesięcy, a los ponownie skojarzył obu piłkarzy, którzy mieli w przyszłości wspólnie grać w Juventusie. Widzew wylosował AS Saint-Etienne w pierwszej rundzie Pucharu UEFA 1979-80 i na początek, w meczu w Łodzi, Boniek i Platini strzelili po golu. Potem był rewanż i wygrana 3:0 francuskiej drużyny, ale obaj zawodnicy po spotkaniu zacieśnili znajomość. Później to właśnie Platini będzie jednym z tych, którzy będą najbardziej przekonywali włodarzy Juventusu do transferu Bońka.
*Jesienią 1980 roku Widzew niespodziewanie wyeliminował Juventus w Pucharze UEFA. Boniek był jednym z najlepszych piłkarzy w tym dwumeczu
Wreszcie jesień 1980 roku i pamiętne mecze Widzewa z Juve w drugiej rundzie Pucharu UEFA. Pewni swego Włosi trochę zlekceważyli rywali z Polski, chociaż już ukradkiem zerkali na boiskowe poczynania Bońka, który był jednym z najlepszych piłkarzy w tym dwumeczu. No i pokazał swój charakterek, gdy gospodarze, nie mogący pogodzić się z porażką po rzutach karnych na własnym stadionie, nie chcieli wymienić się koszulkami z widzewiakami, tylko przynieśli im do szatni jakieś sprane treningowe szmaty. Boniek nie wytrzymał i nie przebierając w słowach oddał ten śmierdzący "podarunek" piłkarzom Juve.
Dał się poznać ludziom z Turynu nie tylko ze swojej postawy na boisku. Takim zachowaniem również grał na swój transfer, który stawał się coraz bardziej realny, tym bardziej że lider tamtej drużyny Widzewa bardzo przychylnie spoglądał na włoski kierunek, jeśli chodzi o dalszy ciąg swojej piłkarskiej kariery.
Zielone światło zapaliło się w momencie, gdy Włosi wprowadzili w swojej lidze przepis o możliwości zatrudnienia nie jednego, ale dwóch obcokrajowców. Dlatego Juventus zaczął grę i o Bońka, i o Platiniego. Negocjacje trwały wiele miesięcy, bo do walki o najlepszego wtedy polskiego piłkarza włączyła się... AS Roma. W pewnym momencie doszło do sytuacji, gdy przedstawiciele obu włoskich klubów czekali w tym samym hotelu w Warszawie na kolejne rozmowy w sprawie transferu Bońka.
*Gra w Juventusie dała Bońkowi szansę na walkę o najcenniejsze trofea. W barwach klubu z Turynu zdobył trzy europejskie puchary, mając duży udział w wywalczeniu każdego z nich
Roma miała proponować 2 miliony dolarów, ale w ratach. Juventus oferował trochę mniej, bo 1,8 mln, ale w jednej transzy. Przeliczając to na ówczesne złotówki było to niebagatelna kwota 86 mln zł. Warto pamiętać, że wtedy wszystkie tego typu transakcje transferowe w PRL odbywały się pod kontrolą Centralnego Ośrodka Sportu, bo przecież władza też musiała coś mieć z tak dużych operacji finansowych w obcej, jakże cennej walucie. Dlatego ostatecznie do kasy Widzewa za transfer Zbigniewa Bońka trafił milion dolarów.
Dodatkowo w pakiecie Widzew miał otrzymać kilka bonusów. Był to m.in. sprzęt sportowy i towarzyski mecz w Turynie. Wszystko to działo się wiosną 1982 roku, jeszcze przed finałami mistrzostw świata w Hiszpanii. Dopiero po nich zarówno Boniek, jak i Platini, formalnie przeszli do Juventusu.
Na powitanie "Zibiego" w Turynie rozegrano właśnie wspomniane spotkanie z Widzewem. Juventus wygrał 3:0, a dwa pierwsze gole strzelił Boniek. "Co pan czuł, strzelając byłym kolegom dwa gole?" - zapytał wtedy jeden z dziennikarzy. "Satysfakcję, że zrobiłem to ja, a nie ktoś inny" - odpowiedział w swoim stylu Boniek.
A potem zaczął się jego trzyletni okres gry w Juventusie. Może nie tak bardzo efektowny, jeśli idzie o ligowe występy, jak to było w Widzewie, ale za to w europejskich pucharach Zbigniew Boniek ustrzelił efektownego hat-tricka. Najpierw wraz z kolegami z Juve wywalczył w 1984 roku Puchar Zdobywców Pucharów, strzelając w finale z FC Porto decydującą bramkę na 2:1. Potem był mecz o Superpuchar Europy z Liverpoolem wygrany przez bianconerich 2:0 po golach "Zibiego".
Wreszcie pamiętny finał Pucharu Mistrzów 1985 z udziałem tych samych drużyn. Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił Platini z rzutu karnego podyktowanego po faulu na Bońku. Gdy sześć lat wcześniej poznali się i razem mieszkali w hotelu podczas meczu Reszty Świata z Argentyną, nawet nie przypuszczali, że za kilka lat będą grać w jednej drużynie o najważniejsze klubowe trofeum.