Wspominamy tych, którzy odeszli z widzewskiej rodziny
Ładowanie...

Global categories

01 November 2020 12:11

Wspominamy tych, którzy odeszli z widzewskiej rodziny

Dzień Wszystkich Świętych to czas zadumy i wspomnień o naszych bliskich, którzy odeszli z tego świata. W ostatnich 12 miesiącach pożegnaliśmy kilka osób bliskich również Widzewowi.

Pod koniec ubiegłego roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, w wieku 71 lat zmarł Jacek Machciński, jeden z legendarnych trenerów Wielkiego Widzewa lat 70. i 80. XX wieku. To właśnie pod wodzą tego szkoleniowca widzewiacy zdobyli w sezonie 1980-1981 pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski. Machciński okazał się wtedy cudotwórcą, bo zespół przetrzebiony kontuzjami i dyskwalifikacjami ("afera na Okęciu") piłkarzy, mimo tego wiosną 1981 roku nie dał się rywalom i triumfował na koniec sezonu w ekstraklasie.

Wcześniej Machciński wywalczył z Widzewem wicemistrzostwo kraju i sprawił sensację w europejskim Pucharze UEFA, gdzie najpierw jego piłkarze wyeliminowali słynny Manchester United, a następnie sam Juventus Turyn. Dodajmy, że ten szkoleniowiec był przez wiele lat związany z Widzewem, w którym wcześniej pracował jako masażysta, a następnie asystent trenera w drużynie prowadzonej przez Leszka Jezierskiego. Jacek Machciński zmarł 22 grudnia 2019 roku. Został pochowany w części komunalnej łódzkiego Cmentarza Doły.

23 sierpnia tego roku, w wieku 62 lat, odszedł inny trener związany wcześniej z Widzewem - Witold Obarek. Był pierwszym opiekunem drużyny czerwono-biało-czerwonych po reaktywacji klubu latem 2015 roku, gdy wszystko trzeba było budować od podstaw. Mimo wyjątkowo trudnej sytuacji, Obarek zdecydował się objąć w lipcu 2015 roku budowaną naprędce drużynę Widzewa, która lada moment miała wystartować w rozgrywkach czwartej ligi w sezonie 2015/2016.

To właśnie trener Obarek wziął na siebie ciężar przeglądu wszystkich zawodników zainteresowanych grą w zespole i stworzenia z nich drużyny, która mimo braku czasu będzie chciała przystąpić do rozgrywek z jednym celem - awansem. Mimo że prowadził zespół jedynie do dziewiątej kolejki rozgrywek, jego praca dała cenne podwaliny pod wywalczenie kilka miesięcy później promocji do III ligi. Witold Obarek został pochowany na Cmentarzu Parafialnym w Bratoszewicach.

W ostatnich 12 miesiącach pożegnaliśmy też kilka innych osób związanych z Widzewem. 9 lipca dotarła do klubu smutna wiadomość o śmierci Zygmunta Szamałka. Był to zasłużony działacz RTS Widzew z lat 70. i 80. ubiegłego wieku, który zasłynął załatwieniem dla klubu... jupiterów z oświetleniem, które przez lata były charakterystycznym elementem widzewskiego stadionu. To właśnie Szamałek podczas jednej ze służbowych wizyt w Pile dowiedział się o nowych, nieużywanych jupiterach na miejscowym stadionie i po rozeznaniu sprawy szybko powiadomił prezesa Ludwika Sobolewskiego. Ten długo się nie zastanawiał i dzięki pomocy Zygmunta Szamałka rozpoczęła się operacja ściągnięcia jupiterów na stadion Widzewa.

Szamałek był związany z Widzewem od wielu lat, najpierw jako młody piłkarz - trampkarz, a potem junior. Jego przygodę z piłką przerwała kontuzja kolana. Następnie pracował w klubie jako kierownik sekcji piłki nożnej i opiekun drużyn młodych piłkarzy. Co ciekawe, Szamałek był jednym z tych działaczy Widzewa, którzy w latach 70. odpowiadali za transfery piłkarzy. Brał m.in. udział w ściągnięciu do RTS-u Zbigniewa Bońka. Zygmunt Szamałek zmarł w wieku 84 lat. Został pochowany na cmentarzu katolickim na Zarzewie.

12 sierpnia tego roku w wieku 60 lat zmarł Sławomir Trojanowski, były piłkarz Widzewa, który grał w drużynie rezerw. Był wychowankiem RTS-u, ale gdy nie miał większych szans na regularną grę, przeszedł do Startu Łódź. Z tym klubem w sezonie 1984/1985 zajął 6. miejsce w grupie II ówczesnej II (obecnie I) ligi. Po zakończeniu piłkarskiej kariery Trojanowski nadal był aktywny sportowo, grając w drużynie oldbojów Widzewa i angażując się w działanie zespołu piłkarskich weteranów RTS-u. Sławomir Trojanowski został pochowany na cmentarzu na Zarzewie.

19 października, w wieku 86 lat zmarła Brygida Gołuch. Przez wiele lat współpracowała z Widzewem jako tłumacz, m.in. przy transferach piłkarzy za granicę. Pomagała klubowi przy organizacji umów związanych z transferami piłkarzy Widzewa do lig w Niemczech i Austrii, a także przy okazji innych spraw związanych z kontraktami z firmami z tych krajów. Tak było na przykład przy negocjacjach i podpisaniu umowy w 1987 roku z austriacką firmą Semperit odnośnie dostarczenia strojów dla drużyny.

Na zawsze pozostaną w naszej widzewskiej pamięci.