Współpraca z Widzewem wciąga - rozmowa z Adamem Frydrysiakiem
Ładowanie...

Global categories

16 December 2015 09:12

Współpraca z Widzewem wciąga - rozmowa z Adamem Frydrysiakiem

Adam Frydrysiak, przedstawiciel branży poligraficznej, to kolejny rozmówca oficjalnej strony klubu w ramach cyklu wywiadów z naszymi partnerami.

Na początek, jak każdego partnera klubu, poprosimy o krótki opis działalności pana firmy.

Adam Frydrysiak: Prowadzę przedsiębiorstwo zajmujące się poligrafią. Wykonujemy druki najpopularniejszych form reklamowych w postaci ulotek, plakatów, folderów, katalogów, które są przekazywane kontrahentom do dalszych działań marketingowych.

Co spowodowało, że postanowił pan pomóc naszemu klubowi?

- Moja sympatia do niego, która tkwi już w moim sercu grubo ponad ćwierć wieku. Kiedy klub odrodził się po przemianach i odejściu poprzedników, to w mojej głowie zakiełkował ten pomysł. Szczęśliwym trafem udało się skontaktować z klubem i nawiązaliśmy współpracę. Nie widziałem innej możliwości. Gdyby nawet nie udało nam się na tej płaszczyźnie porozumieć, to chciałbym wówczas nadal pomagać w inny sposób - choćby w formie dodatkowych rąk do pracy. Nie musiałaby być to dziedzina, którą zajmuję się zawodowo.

Pamięta pan swój pierwszy mecz Widzewa, na jakim był? Jak to się stało, że to właśnie temu klubowi pan zaczął kibicować?

- Pierwszy mecz miał miejsce na pewno pod koniec lat osiemdziesiątych, ale nie przypomnę sobie konkretnego przeciwnika i wyniku. Miałem prawdopodobnie około siedmiu, ośmiu lat, a na stadion zabrał mnie ojciec, jak większość młodych chłopaków. Pamiętam za to nazwiska swoich pierwszych idoli. Na mecze chodziłem z dużą regularnością i one zaczęły się zlewać w moich wspomnieniach. Na początku moimi idolami byli Sławomir Chałaśkiewicz, a później Leszek Iwanicki. Następnie pojawiła się ekipa Franciszka Smudy. Mocno zapamiętałem emocje związane z dwoma mistrzostwami Polski w latach dziewięćdziesiątych. Nie lubię mówić o meczach, które oglądałem w telewizji, bo na obu wyjazdowych spotkaniach z Legią w mistrzowskich sezonach nie byłem. Wolę wypowiadać się o takich starciach, które oglądałem z trybun, bo zawsze to są większe emocje. Do takich zaliczają się mecze grupowe Ligi Mistrzów - byłem na wszystkich trzech (domowych - przyp. red.). Pamiętam bramkę Marka Citki w meczu z Atletico Madryt, a także szczególnie wspominam spotkanie z Borussią Dortmund. Jest to w moim prywatnym rankingu najlepszy mecz Widzewa, który widziałem na żywo.

Za rok oddany do użytku zostanie długo wyczekiwany stadion, który jest budowany na miejscu starego obiektu. Jakie pan wiąże z nim nadzieje?

- Jak każdy z nas liczę na poprawę frekwencji, a co za tym idzie, zwiększenie wpływów do budżetu klubu. Mam nadzieję na powrót do starej, dobrej atmosfery i przyzwoitej liczby widzów. Cztery do sześciu tysięcy osób chodzące regularnie na mecze w trzeciej lidze to realna perspektywa, co powinno przekładać się na realne wpływy finansowe. To pozwoli odjeżdżać innym rywalom na tym poziomie rozgrywek.

Czy współpraca z Widzewem ma dla pana charakter długofalowy? Czy zamierza pan wspierać nas aż do, miejmy nadzieję, ekstraklasy?

- Myślę, że tak, bo współpraca z Widzewem bardzo mnie wciąga. Nowe kontakty, wspólne działania - to wszystko stymuluje rozwój mojej firmy. To jest dla niej szansa rozwoju nowych biznesowych kontaktów. Jestem otwarty na dalszą współpracę, jeśli klub będzie zainteresowany.

Planuje pan dla kibiców małą gratkę na wiosnę, jaką będzie program meczowy, czyli źródło ciekawostek dla kibiców.

- Chcemy ten program meczowy zrobić wspólnie z klubem. Na szczegóły przyjdzie jednak pora. Gdy tylko opracujemy program, to przejdziemy do jego realizacji. Zachowamy jednak detale w tajemnicy. Niech będzie to dla kibiców niespodzianka. Chcemy zaskoczyć ich czymś pozytywnym i dać im dowód na to, że Widzew się rozwija i staje się coraz bardziej profesjonalny. Myślę, że elementy marketingowe, promocyjne i wizerunkowe klubu takiego, jak Widzew, muszą zaistnieć. M.in. takim produktem jest gazetka w formie programu meczowego. W niej będzie można zawrzeć ciekawe wywiady, zdjęcia, felietony, które niekoniecznie znaleźć będzie można gdzieś indziej. Serdecznie zapraszamy.

Jak układa się panu współpraca z klubem w obecnym momencie?

- Dostrzegam pewne pozytywy - w kwestii kontaktów, które nawiązuję z innymi partnerami biznesowymi. Branża, którą reprezentuję, pozwala mi kierować ofertę do każdego typu przedsiębiorstw. Każdemu mogę zaproponować usługi poligraficzne, a klub stwarza mi takie możliwości. 

Jak pan podsumuje rundę jesienną w wykonaniu naszej drużyny i jakie wiąże pan nadzieje z zespołem w perspektywie nadchodzącej rundy wiosennej?

- Piłka nożna jest takim sportem, że dwie, trzy akcje zagrane odmiennie mogły zakończyć się dla nas lepiej. Jeden punkt w dwóch ostatnich meczach przekreślił całkiem pozytywny obraz rundy jesiennej w moich oczach. Większość ludzi generalnie miała uwagi odnośnie do gry piłkarzy. Ja podchodziłem do tego inaczej - nie spodziewałem się lepszej postawy Widzewa, biorąc pod uwagę tempo budowy klubu. Ogólnie jestem jednak zadowolony, bo gdybyśmy zdobyli więcej punktów, to strata do lidera byłaby minimalna. Dziewięć "oczek" dystansu to nie brzmi jeszcze groźnie, ale taki stan rzeczy nie daje pola na potknięcia. Myślę jednak, że wygramy ligę jednym punktem. Takie mam przeczucie.