Global categories
Wokół meczu z Sokołem KONSPORT Aleksandrów Łódzki
Nieudany powrót na stadion im. Włodzimierza Smolarka
Włodzimierz Smolarek łączy Aleksandrów Łódzki z łódzkim Widzewem. Pochodzący z leżącego nieopodal Łodzi miasta napastnik zapisał się złotymi literami w historii klubu z al. Piłsudskiego, zdobywając z nim mistrzostwa Polski i mnóstwo bramek, także w najwyższych fazach europejskich pucharów. Aleksandrów Łódzki rozsławiał także dzięki udanym występom i bramkom w reprezentacji Polski, z którą świętował trzecie miejsce na mundialu w 1982 roku. Nic więc dziwnego, że to jego imieniem nazwany jest obiekt, na którym widzewiacy mierzyli się z Sokołem KONSPORT. Nie była to dla nich jednak pierwszyzna - to właśnie tutaj, dzięki gościnności władz Aleksandrowa Łódzkiego, rozegrali swój pierwszy "domowy" mecz ligowy po reaktywacji Widzewa. Tamto spotkanie będą wspominać o wiele lepiej, bo udało się wówczas wygrać z Astorią Szczerców 1:0 po bramce Michała Czaplarskiego.
Rozdarte serce Tomasza Łapińskiego
Dyrektorem sportowym Sokoła KONSPORT Aleksandrów Łódzki jest od niedawna legenda łódzkiego klubu, Tomasz Łapiński. Były środkowy obrońca Widzewa i reprezentacji Polski, którego nieustępliwość i wejścia z obrony do ataku fani RTS wspominają po dziś dzień, również obserwował spotkanie w Aleksandrowie Łódzkim. W rozmowie z oficjalną stroną klubu przyznał, że oglądając to spotkanie miał rozdarte serce, ale wynik był zasłużony. - Sokół przeważał w absolutnie każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Co w swojej grze poprawić musi Widzew? Wszystko - powiedział długoletni kapitan czerwono-biało-czerwonych.
Solidarny Kamil Tlaga
Mecz na stadionie im. Włodzimierza Smolarka rozgrywany był w towarzystwie dużych opadów deszczu. Taka aura absolutnie nie przeszkadzała Kamilowi Tladze, który dopingował kolegów z wysokości balkonu na aleksandrowskim obiekcie. W zmianę wyniku wierzył do ostatniego gwizdka, padającego z nieba deszczu się nie bał i testował wodoodporność klubowych kurtek. - Chłopaki na boisku mokną, ja też mogę - powiedział prawy obrońca Widzewa, który w ostatnich meczach grał również w środku pola. Zagrać w spotkaniu z Sokołem KONSPORT nie mógł, ponieważ w poprzednim meczu z Sokołem Ostróda (0:0) obejrzał czwartą w tym sezonie żółtą kartkę.
Grali byli widzewiacy, wypożyczeni - obserwowali
Konrad Reszka i Joachim Pabjańczyk to piłkarze Widzewa, którzy w tym sezonie zostali wypożyczeni do zespołu Sokoła KONSPORT Aleksandrów Łódzki. W sobotnim spotkaniu jednak nie wystąpili - młody bramkarz jeszcze nie wywalczył sobie miejsca między słupkami bramki Sokoła, zaś skrzydłowy zmaga się z kontuzją, ale uważnie obserwował mecz z wysokości trybun. Zagrali natomiast zawodnicy, którzy mają klub z al. Piłsudskiego w swoim piłkarskim CV. Całe spotkanie rozegrał pomocnik, z którym niegdyś w Łodzi wiązano wielkie nadzieje, ale zostały ode rozwiane przez liczne kontuzje, czyli Mikołaj Zwoliński. Pełne 90 minut na środku obrony zaliczył Mateusz Stępień, a w końcówce spotkania na placu gry zameldował się Damian Knera.
Wrócił Kowalczyk, Kozłowski jeszcze czeka
W drugiej połowie meczu z Sokołem KONSPORT mogliśmy zobaczyć w akcji Roberta Kowalczyka, który ponad miesiąc temu wypadł ze składu. Wszystko przez kontuzję stawu skokowego, której nabawił się jeszcze w meczu z Ruchem Wysokie Mazowieckie. W tamtym spotkaniu ”Kowal” zaliczył nawet asystę, ale pojedynku przy ulicy Milionowej z powodu urazu nie dokończył. Napastnik Widzewa od kilkunastu dni trenował z drużyną, a w sobotę Tomasz Muchiński dał mu szansę w końcówce spotkania. - Kowalczyk dopiero wraca po kontuzji i nie ma sił na całe spotkanie, ale liczyliśmy, że w końcówce być może uda mu się odnaleźć w polu karnym i strzelić bramkę - przyznał na pomeczowej konferencji Muchiński. Na grę poczekać musi natomiast Marcin Kozłowski, który był bardzo blisko znalezienia się w meczowej kadrze na sobotni mecz. - Jestem już niemal gotowy do gry. Trochę czuję ten mięsień, ale tak jest zawsze, gdy przez długi czas nie grasz w piłkę. Trenuję jednak normalnie i liczę, że zagram w meczu z Legią - powiedział ”Cinek”.
Na Legię bez Jędrzejczyka
Na powrót do składu w ostatnim meczu z Legią II Warszawa liczy Marcin Kozłowski, natomiast w Ząbkach na pewno nie zobaczymy innego obrońcy Widzewa, Norberta Jędrzejczyka. Były piłkarz m.in. Znicza Pruszków w końcówce spotkania z Sokołem KONSPORT obejrzał żółtą kartkę za taktyczny faul na jednym z zawodników drużyny z Aleksandrowa Łódzkiego. To była czwarta żółta kartka rosłego stopera czerwono-biało-czerwonych, dlatego też przed kolejnym meczem trener Muchiński będzie musiał dokonać roszad w defensywie RTS. Nadal kontuzjowany jest Michał Czaplarski, więc bardzo prawdopodobne jest przesunięcie do tyłu jednego ze środkowych pomocników w sobotnim spotkaniu: Kacpra Bargieła bądź Przemysława Rodaka.
Michalski nie zawodzi
Jedyną bramkę dla Widzewa na stadionie im. Włodzimierza Smolarka zdobył błyskotliwy skrzydłowy łodzian, Mateusz Michalski. Tym samym młody pomocnik wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców klubu z al. Piłsudskiego. Dotychczas pozycję lidera w wewnątrzklubowej rywalizacji dzielił z Danielem Mąką, który również miał na swoim koncie siedem bramek. Michalski mógłby ten mecz kończyć z dziewięcioma trafieniami w tym sezonie i zrównać się z Jewhenem Radionowem z ŁKS, ale w kontrowersyjnej sytuacji ze spalonym w pierwszej połowie meczu asystent sędziego zdecydował się podnieść chorągiewkę i bramka skrzydłowego Widzewa nie została uznana. Liderami strzelców pierwszej grupy III ligi są Kamil Zalewski z Ruchu Wysokie Mazowieckie i napastnik Finishparkiet Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, Kamil Jackiewicz - obaj mają dziesięć bramek.