Wiesław Cholewa, główny akcjonariusz Murapolu: Widzew jak Usain Bolt
Ładowanie...

Global categories

01 February 2019 09:02

Wiesław Cholewa, główny akcjonariusz Murapolu: Widzew jak Usain Bolt

- Widzew jest w czołówce, ale ja powtarzam, że powinien być absolutnym liderem z dużą przewagą punktową. Tę drużynę na to stać - uważa Wiesław Cholewa, członek rady nadzorczej Widzewa z ramienia sponsora strategicznego

Andrzej Klemba: Bywa pan często na meczach Widzewa, w tym także wyjazdowych. Można powiedzieć już, że stał się pan kibicem Widzewa?

Wiesław Cholewa: Moja historia kibicowania drużynom z ekstraklasy jest wielowątkowa. Jeszcze za czasów słusznie minionych, mój ojciec jako dyrektor finansowy dużego przedsiębiorstwa państwowego, sponsorował Cracovię i chodziłem na jej mecze na stadion przy Błoniach. Wolałem jednak kibicować drużynie po drugiej stronie, czyli Wiśle i tam bywałem znacznie częściej. Kilka lat temu Murapol zawarł spółkę deweloperską z Garbarnią Kraków, z którą zrealizowaliśmy projekt osiedla na klubowych terenach. Dzięki zarobionym w ten sposób pieniądzom ten zasłużony krakowski klub powstał jak Feniks z popiołów. Zbudował mały, ale ładny i funkcjonalny stadion z zapleczem do treningów i dzisiaj Garbarnia prężnie działa. Murapol, spółka w której radzie nadzorczej zasiadam, jeszcze kilka lat temu sponsorowała Podbeskidzie Bielsko-Biała, z uwagi na fakt, że w tym mieście firma powstała i do dzisiaj tam mieści się jej siedziba. Kolejny wybór padł na Widzew i to nie było przypadkowe, bo to naprawdę wyjątkowy klub - nie tylko na skalę Polski, ale też Europy. Tak więc można powiedzieć - jestem wielkim kibicem futbolu i oczywiście Widzewa!

Co pana do tego przekonało?

- Nie ma chyba takiego klubu w Europie, gdzie na rozgrywki III ligi, czyli czwartej klasy rozgrywek, przychodziłoby na stadion prawie 17 tysięcy kibiców. Skacze i bawi się cały stadion, a nie tylko jeden sektor, a atmosfera jest po prostu niesamowita. Tak było w poprzednim sezonie, tak jest też po awansie do II ligi. I myślę, że tak będzie już cały czas.

Wszyscy dyrektorzy marketingu i HR w Polsce powinni przyjeżdżać na mecze Widzewa w Łodzi, żeby się uczyć i pokazywać swoim szefom i pracownikom jak się buduje siłę przekazu i jak można stworzyć drużynę, nie tylko sportową, ale też szerzej, rozumianą jako więź między zawodnikami, kibicami, mieszkańcami Łodzi, sympatykami Widzewa z całej Polski i rozsianej na całym świecie Polonii. Osobiście tę silną więź czuję i wyróżniam.

Jako sponsor strategiczny i jako kibic, jesteście zadowoleni z pierwszej rundy w wykonaniu piłkarzy?

- Widzew jest w ścisłej czołówce i ma jeszcze zaległy mecz, więc niby jest dobrze, ale ja zawsze wszystkim powtarzam, że powinien być absolutnym liderem z dużą przewagą punktową. Tę drużynę na to stać i to powinno być mottem działań wszystkich, którzy mają bezpośredni wpływ na grę, a szczególnie piłkarzy, którzy szczególnie powinni sobie to wziąć głęboko do serca.

Szeroko angażujecie się w promocję przez sport. Jaka jest dla was różnica jako dla sponsora między wcześniejszym zaangażowaniem w Podbeskidzie, a teraz w Widzew?

- Rzeczywiście sporo inwestujemy w szeroko rozumiany sport i głównie dzięki temu marka Murapol jest najbardziej rozpoznawalną w sektorze deweloperskim. Jednocześnie mamy silną pozycję wśród 100 najbardziej rozpoznawalnych wszystkich polskich marek. Różnica pomiędzy Podbeskidziem, a Widzewem jest dość znacząca. W klubie z Bielska-Białej nie mogliśmy się w pełni rozwinąć jako sponsor, było wiele trudnych uwarunkowań. W przypadku Widzewa to nie tylko zupełnie inna pozycja klubu, ale też dobre relacje zarówno ze Stowarzyszeniem RTS Widzew Łódź, wewnątrz klubu, jak i w radzie nadzorczej Widzew SA.

Czy Murapol jest zadowolony z promocji firmy poprzez Widzew?

- W tym zakresie pozostaje jeszcze dużo do zrobienia, ale mamy już teraz wiele ciekawych pomysłów i planów, które rozważamy do realizacji w ramach podpisanej umowy. Mam nadzieję, że w tym roku zarówno kibice jak i szerzej łodzianie, tę aktywność dostrzegą i docenią. Łódź jest bardzo ważnym rynkiem w naszej działalności. To w tym mieście realizujemy jeden z naszych największych projektów mieszkaniowych, nazwany tak "łódzku" (i też po ludzku) Nowa Przędzalnia przy ul. Wróblewskiego, gdzie do tej pory zaoferowaliśmy blisko 700 mieszkań. Ale na tym nie koniec, całe osiedle mieszkaniowe będzie się składało z 18 budynków, w których powstanie prawie 2000 mieszkań. Chcielibyśmy, aby łodzianie wiedzieli, że budujemy osiedle o nowoczesnej architekturze i przyjazne dla mieszkańców. W czerwcu planujemy dużą wewnętrzną imprezę integracyjną Murapolu, właśnie w Łodzi, a dokładniej na stadionie Widzewa.

Jest pan w radzie nadzorczej Widzewa Łódź SA. Jak wygląda jej aktywność?

- Rada nadzorcza jest bardzo zaangażowana i aktywna. Biorę udział w jej pracach, ale moją rolę ograniczam do doradzania i komentowania bieżących działań. Decyzje wiążące powinni podejmować członkowie RN delegowani przez Stowarzyszenie. Uważam swoją rolę za istotną i przydatną z punktu widzenia klubu, gdyż patrzę na wszystkie działania jakby z zewnątrz, z wyważeniem. Mogę pewne rzeczy przedstawiać lub korygować. Aby pomóc stworzyć klub na miarę nie tylko ekstraklasy, ale też w perspektywie kilkunastu lat Europy, trzeba zachować także racjonalne spojrzenie biznesowe. Dla wielu kibiców Widzewa byłoby to trudne, gdyż kierują się najczęściej sercem, a nie zawsze tym, co długofalowo jest dobre dla klubu i spółki Widzew Łódź.

Zaangażował się pan w pomoc przy wyborze nowego zarządu.

- Rada Nadzorcza jest bardzo zaawansowana w pracach przy wyborze prezesa zarządu i wiceprezesa ds. marketingu i sprzedaży. Z ponad stu ofert została wyselekcjonowana bardzo wąska grupa kandydatów, spośród której chyba już w krótkim czasie zostaną wybrane najbardziej kompetentne osoby. Mogę uchylić rąbka tajemnicy, że wśród członków RN panuje bardzo duża zbieżność stanowisk, co do konkretnych kandydatów, a to dobrze wróży nowemu zarządowi. Jednak, tak jak już mówiłem, tu realna decyzja należy do członków rady nadzorczej delegowanych przez Stowarzyszenie. Wiążące decyzje zostaną przez nich podjęte po poinformowaniu członków Stowarzyszenia o planowanych końcowych decyzjach rady. Jestem przekonany, że postawimy na świetnych menadżerów, którzy w innych branżach już pokazali się z najlepszej strony.

Słyszy się opinie, że firmy w Polsce mają opory, by sponsorować jeden klub, gdy w tym samym mieście jest inny, a kibice są zwaśnieni, w obawie przed utratą przychodów, bo fani przeciwni nie będą kupować produktów tego sponsora. Murapol nie miał takich obaw?

- Murapol jest prawdziwie ogólnopolskim deweloperem, bo budujemy w 15 miastach, tych największych, ale też w mniejszych miejscowościach. Obecnie prowadzimy ponad 30 inwestycji, w budowie jest blisko 7000 mieszkań, a w Warszawie zakończyliśmy historyczną, bo setną inwestycję - Murapol Parki Warszawy. Sponsoring Widzewa nie tylko nam nie przeszkadza, ale wręcz pomaga, ponieważ klub i jego marka są bardzo szanowane nie tylko przez zaprzyjaźnione kluby. Nawet te mniej przyjazne, tak naprawdę, chętnie widziałyby zarówno swoją drużynę, jak i Widzew w ekstraklasie. Tak, żeby na jak najwyższym szczeblu, znowu jak przed laty, mierzyć się między legendarnymi klubami z całej Polski.

Pomogliście Wiśle w organizacji obozu w Turcji. Część kibiców przyjęła to z małym niepokojem. Chyba zupełne niepotrzebnie?

- Zgadzam się - faktycznie zupełnie niepotrzebnie. Kochamy sport i futbol, kochamy także pomagać. Sytuacja była szczególna, a nasze wsparcie dla Wisły było jednorazowe i podyktowane, można by tak ironicznie powiedzieć "chłodną kalkulacją", by jak najszybciej rozegrać ligowy mecz z Wisłą. Najszybciej się to stanie, jeśli krakowski klub zostanie w ekstraklasie i nie spadnie do IV ligi, a nawet więcej niech Wisła walczy tam o prymat. Chcę zresztą pójść na mecze ekstraklasy Widzew - Wisła, zarówno w Krakowie, skąd pochodzę i mieszkam, jak i w Łodzi, gdzie jestem już stałym bywalcem i staję się powoli nie tylko miłośnikiem tego miasta, ale też sympatyzującym propagatorem. Jesteśmy związani z Widzewem trzyletnią umową na sponsoring strategiczny i nic w tym zakresie się nie zmienia.

Awansujemy do I ligi, a za rok do ekstraklasy?

- Trzymam mocno kciuki i oczywiście nie mam wątpliwości! Ale tak jak już mówiłem, zadaniem trenera i zawodników, jak i całego klubu powinno być to, aby wejść nie tylko z pierwszej pozycji, ale też z dużą przewagą punktową. Widzew nie może się czołgać do pierwszej ligi i potem do ekstraklasy tylko… pobiec do nich sprintem jak Usain Bolt.