Wiem, co zawodziło jesienią - rozmowa z Przemysławem Cecherzem
Ładowanie...

Global categories

20 January 2017 08:01

Wiem, co zawodziło jesienią - rozmowa z Przemysławem Cecherzem

Trener Widzewa Łódź pozytywnie ocenia pierwsze tegoroczne treningi z drużyną i przekonuje, że ma w kadrze wartościowych piłkarzy.

Marcin Olczyk: Po pierwszym, wprowadzającym tygodniu treningów, drugi miał przynieść zmiany. Czy faktycznie tak się stało?

Przemysław Cecherz: Jest już ciężej. Pracujemy na troszeczkę większych obciążeniach. Mamy dużo gier, ale z elementami wytrzymałości specjalnej, szybkościowej. W środę zawodnicy mieli już właśnie wstęp do tych zagadnień, czyli długie, szybkie odcinki. Dlatego myślę, że ten tydzień na koniec zostawi już po sobie jakiś ślad. To jest jednak taki okres, że dalej będziemy jeszcze bardziej zwiększać obciążenia, a najtrudniejszy tydzień planuję na zgrupowanie w Kleszczowie. Potem stopniowo zaczniemy zajmować się taktyką i siłą dynamiczną.

Czwartek był dokładnie dziesiątym dniem pana pracy z zawodnikami Widzewa. Czego dowiedział się pan w tym czasie o drużynie?

- Oceniam te dziesięć dni na pewno bardzo dobrze. Jestem naprawdę zadowolony z pracy zawodników. Myślę, że i oni to potwierdzą. Rozumiemy się na boisku i w szatni. Wszystkie założenia, które przekazujemy im przed treningiem, dotyczące gry czy ćwiczeń, są realizowane. Jestem tym nawet trochę zaskoczony, bo szczerze mówiąc wiele razy w różnych zespołach właśnie tego mi brakowało. Piłkarze wszystko rozumieją, wielu zawodników naprawdę umie grać w piłkę i to widać na boisku.

Wszystko idzie zgodnie z planem?

- Myślę, że stopniowo będziemy szli do przodu, tego bardzo bym chciał. Wiadomo, że w realizacji naszych zamiarów odrobinę przeszkadza nam aura. Sytuacja wygląda tak, że niektóre ćwiczenia musimy również dobierać pod boisko, z uwzględnieniem występowania na nim w pewnych miejscach lodu, bo na nogi trzeba uważać. Ale robimy, co się da, żeby było dobrze.

Kadra, którą pan dysponuje, zmienia się niemal z dnia na dzień. Czy jest pan zadowolony z obecnego składu?

- Muszę być dobrej myśli. Widzę po zespole, że nie jest to podejście bezpodstawne. Chcielibyśmy konkretnych wzmocnień, ale warunki, jakie stawiają niektórzy zawodnicy na dzień dzisiejszy nie są dla nas do przyjęcia. Stopniowo wzmacniamy jednak kadrę i myślę, że w połowie przyszłego tygodnia będziemy w stanie ją zamknąć.

Czy któryś z zawodników był w stanie w minionych dniach pozytywnie pana zaskoczyć?

- Nie patrzę pod tym kątem, bo ja tych zawodników znałem właśnie z tej strony. Daniela Mąkę, Adriana Budkę, Kamilę Tlagę - można tak długo wymieniać - znałem raczej z dobrej strony i oni w tych dotychczasowych zajęciach powoli zaczynają te wszystkie najlepsze cechy potwierdzać. Zastanawia mnie raczej, w kategoriach zaskoczenia, dlaczego pod koniec rundy jesiennej było tak, mimo że w drużynie byli piłkarze naprawdę umiejący grać w piłkę. Na pewno jest sporo mankamentów w tym zespole, ale raczej nie indywidualnych. Według mnie zawodziła trochę asekuracja i sposób bronienia.

Czyli w tej kadrze, którą ma pan w tej chwili, jest jakość uprawniająca Widzew do walki wiosną o awans?

- Musimy walczyć o zwycięstwa i wygrywać mecze. Wiadomo, że potrzeba nam czasu i trzeba w tym zakresie przyjąć jakąś tolerancję, ale postaramy się tak przygotować zespół, żeby już od pierwszego meczu ligowego w tym roku był gotowy zwyciężać. Wszystko ku temu robimy, a w zespole na pewno jest potencjał.