Widzew wróci na piłkarskie salony - rozmowa z Mateuszem Broziem
Ładowanie...

Global categories

07 April 2017 12:04

Widzew wróci na piłkarskie salony - rozmowa z Mateuszem Broziem

Do Łodzi ściągnął go Zbigniew Boniek. Do czerwono-biało-czerwonych barw Mateusz Broź ma duży sentyment i nie ma wątpliwości, co do tego, gdzie znajduje się miejsce Widzewa na piłkarskiej mapie.

Dariusz Cieślak: Przeglądając media społecznościowe, można znaleźć pana profil ze zdjęciem w czerwono-biało-czerwonych barwach. Jak wspomina pan czasy spędzone w Widzewie?

Mateusz Broź: Jestem związany z Łodzią, a do Widzewa mam duży sentyment, dlatego pozostawiłem to zdjęcie. Minęło już sporo czasu od mojego odejścia, może nawet warto byłoby zmienić zdjęcie, ale ja niezbyt często korzystam z portali społecznościowych, więc nie przywiązuję do tego większej wagi. Czasy spędzone w czerwono-biało-czerwonych barwach wspominam bardzo miło, choć jak wszędzie, bywały lepsze i gorsze momenty.

Do Widzewa trafił pan w sezonie 2006/2007. Drużyna była wtedy beniaminkiem, który powrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej po dwóch latach rywalizacji na drugoligowych boiskach. W pierwszym sezonie udało się wam utrzymać w ekstraklasie. W drugim, niestety, ponownie opuściliście najwyższą klasę rozgrywkową. Czego wówczas zabrakło do zapewnienia utrzymania?

- Do Widzewa ściągnął mnie Zbigniew Boniek z Wisły Kraków. W pierwszym sezonie udało nam się utrzymać, choć pamiętam, że walka o to trwała do samego końca. Co do następnego sezonu, moim zdaniem pochopną decyzją była zmiana trenera. Z trenerem Probierzem byliśmy w stanie się utrzymać. Niestety, przyszła zmiana własnościowa, a razem z nią zmiany w sztabie szkoleniowym. W mojej ocenie nie były to dobre decyzje.

Był też sezon 2014/2015. Jak wspomina pan tamten okres?

- Rywalizacja w pierwszej lidze rządziła się swoimi prawami, ale na specjalne wyróżnienie zasługuje atmosfera, która panowała w naszej szatni. Wszyscy trzymaliśmy się razem, zarówno na boisku, jak i poza nim. Kontakt z kolegami z tamtej drużyny mam do dzisiaj. Niestety, finał był najgorszy z możliwych. Widzew upadł, a ja zagrałem dziesięć spotkań i zerwałem więzadła krzyżowe przednie w kolanie. Pół roku wracałem do zdrowia.

W rundzie jesiennej reprezentował pan barwy Lechii Tomaszów Mazowiecki w meczu przeciwko Widzewowi. Co pan czuł w tamtym momencie? Serce zabiło mocniej?

- Tak, reprezentowałem barwy Lechii, ponieważ chciałem mieszkać w Łodzi i szukałem klubu w okolicach miasta. Były też temat Widzewa, ale ostatecznie trafiłem do Tomaszowa Mazowieckiego. Co do samego meczu, miałem dwie bardzo dobre sytuacje, które zmarnowałem. Oczywiście było to sentymentalne starcie, ale na boisku zapomina się o takich rzeczach. Liczy się jak najlepszy wynik drużyny, której barwy się aktualnie reprezentuje.

Jak ocenia pan szanse na odbudowę pozycji Widzewa Łódź na piłkarskiej mapie Polski?

- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Widzew wróci na piłkarskie salony. Tam jest jego miejsce. To jest tylko kwestią czasu. Z takimi kibicami miejsce Widzewa jest w ekstraklasie. Każdemu, kto jest, czy był związany z tym klubem, zależy na jego dobru. Małymi krokami klub będzie piął się w górę. Potencjał widać po karnetach. Sam dorzuciłem do tego swoją małą cegiełkę.

Dzisiaj reprezentuje pan barwy Warty Poznań. Jak ocenia pan dotychczasową przygodę w tym klubie? W jednym z portali znalazłem nawet tytuł "Mateusz Broź - strzelecka nadzieja Warty Poznań".

- Tak, reprezentuje barwy Warty. Dostałem propozycję gry dla tej drużyny i po rozmowie z rodziną stwierdziłem, że to dobry pomysł. Chcę pomóc Warcie w walce o utrzymanie w drugiej lidze. Dobrze się tutaj czuje. W sparingach strzelałem bramki, a jak to będzie w lidze? Zobaczymy. Najważniejsze, żeby w czerwcu czuć dobrze spełniony obowiązek i żebyśmy utrzymali się w II lidze.

Jakie plany na przyszłość ma Mateusz Broź?

- Z planami w życiu piłkarza nigdy nic nie wiadomo. Planowałem zostać w Łodzi, ale z tego nic nie wyszło, więc na tę chwilę skupiam się na jak najlepszej grze dla Warty. Co będzie dalej? Życie pokaże.

Czego moglibyśmy w takim razie panu życzyć?

- Zdrowia i dobrej formy strzeleckiej.

Tylko tyle?

- Proszę jeszcze pozdrowić ode mnie wszystkich kibiców Widzewa.

Pozdrowienia przekażemy na pewno. A jaki wynik typuje pan w piątkowym meczu Widzew - Lechia? Serce będzie rozdarte?

- Serce bije przy alei Piłsudskiego 138. Widzew wygra.