Widzew to marka - rozmowa z Radosławem Sylwestrzakiem
Ładowanie...

Global categories

23 June 2017 08:06

Widzew to marka - rozmowa z Radosławem Sylwestrzakiem

Decyzję o transferze konsultował z narzeczoną i bratem. Zna się osobiście z Piotrem Okuniewiczem i chce pomóc klubowi w powrocie na piłkarskie salony. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z nowym obrońcą Widzewa.

Dariusz Cieślak: Zamiana klubu drugoligowego na trzecioligowy może być przez niektórych odebrana jako piłkarska degradacja...

Radosław Sylwestrzak: Przychodzę tutaj, żeby pomóc Widzewowi w powrocie na piłkarskie salony, bo tam jest jego miejsce. Czasem trzeba zrobić jeden krok w tył, żeby później zrobić dwa kroki w przód. I tą myślą kierowałem się przychodząc do Widzewa.

Co przede wszystkim przekonało pana do podpisania umowy z Widzewem?

- Wiele aspektów miało znaczenie przy podejmowaniu tej decyzji. Nie podejmowałem jej sam, dyskutowałem o tym przede wszystkim z moją narzeczoną, bo ta zmiana dotyczyć będzie nas obojga. Wspólnie stwierdziliśmy, że to właściwy kierunek. Po pierwsze, przyjście w tym momencie do Widzewa to inwestycja w przyszłość. Po drugie, Widzew to marka na piłkarskiej mapie Polski. Jeśli dalej będzie się rozwijał tak, jak się rozwija, to szybko wróci tam, gdzie jego miejsce. Bycie częścią tego projektu to będzie coś wyjątkowego. Nie bez znaczenia była też cała otoczka wokół klubu: rozwijana infrastruktura, nowy i efektowny stadion, kibice i ich niesamowity doping, którego pozazdrościć może wiele klubów z ekstraklasy.

Rozumiem, że zmiana dla pana i narzeczonej oznacza przede wszystkim ekspresową przeprowadzkę do Łodzi?

- Dokładnie. Obecnie mieszkamy w rodzinnej Górzycy, oddalonej od Łodzi o blisko czterysta kilometrów, dlatego wspólnie z narzeczoną przeprowadzamy się do Łodzi.

Kto miał więcej do powiedzenia przy podjęciu decyzji o transferze - narzeczona czy brat?

- Decyzję, tak jak wspominałem, podjęliśmy wspólnie z narzeczoną, ale z bratem również sporo rozmawiałem na ten temat. Jego zdanie jest dla mnie bardzo ważne. Analizowaliśmy wszystkie za i przeciw. Zdecydowanie więcej było plusów, dlatego brat również popiera moje przejścia do Widzewa.

Zna się pan osobiście z którymś z obecnych piłkarzy Widzewa?

- Osobiście miałem styczność tylko z Piotrkiem Okuniewiczem. Za czasów gry w juniorach UKP Zielona Góra mieszkaliśmy w tym samym internacie. Resztę zawodników będą musiał poznać.

Czy rozmawiał pan już z trenerem Cecherzem o swoim miejscu w zespole? Widzew ma na pana pozycji kilku innych zawodników - nie obawia się pan ciężkiej rywalizacji o miejsce w wyjściowej jedenastce?

- Z trenerem jeszcze nie miałem okazji porozmawiać o swojej roli w zespole, a co do rywalizacji to jest to naturalna sytuacja w zawodzie piłkarza. Decyzję o tym, kto wyjdzie w pierwszym składzie będzie podejmował trener. My jako zawodnicy musimy ciężko pracować i jak najlepiej prezentować się na treningach oraz w meczach kontrolnych. Rywalizacja może tylko i wyłącznie wzmocnić drużynę. To, czy wyjdę od razu w pierwszym meczu w wyjściowej jedenastce, czy zacznę na ławce rezerwowych, dopiero się okaże. Na pewno będę dawał z siebie maksimum, żeby udowodnić trenerowi, że chcę grać i pomóc drużynie w osiągnięciu celu.

Widzew rywalizuje w III lidze, ale to klub z tradycjami, który ma jasno określoną ścieżkę rozwoju. Na meczach pojawia się średnio około piętnaście tysięcy kibiców. Grał pan już kiedyś przy takiej publice? Nie będzie to dla pana deprymujące?

- Czy może być coś piękniejszego dla piłkarza niż gra przy takiej publiczności? To jest spełnienie marzeń.