WIDZEW - WISŁA PŁOCK
Widzew pokonał lidera!
W porównaniu do ostatniego spotkania z Wartą Poznań, trener gospodarzy zdecydował się na dokonanie w wyjściowym składzie dwóch roszad. Pierwsza była wymuszona, bo z powodu doznanej przed tygodniem kontuzji, w ostatnim mikrocyklu w pełnym wymiarze nie trenował Jordi Sanchez i zasiadł tylko na ławce. Jego miejsce na pozycji numer dziewięć zajął Łukasz Zjawiński. Oprócz tego, Jakuba Sypka zastąpił Juliusz Letniowski, który duet skrzydłowych tworzył z Pawłowskim. W rezerwie, pierwszy raz od dłuższego czasu, znalazł się z kolei Marek Hanousek. W kadrze na ten mecz zabrakło Jakuba Wrąbla, Adama Dębińskiego, Radosława Gołębiowskiego, Juljana Shehu i Ernesta Terpiłowskiego, a także pozyskanego dzisiaj Mato Milosa – nie został on bowiem jeszcze zgłoszony do rozgrywek.
Zawody lepiej zaczęli płocczanie, którzy już po trzech minutach mogli objąć prowadzenie. Najpierw, po rajdzie Davo lewym skrzydłem, czujnie interweniował jeden z łódzkich obrońców, wybijając piłkę na róg. Po dośrodkowaniu z niego, do jeszcze lepszej sytuacji doszedł doskonale znany przy al. Piłsudskiego Jakub Rzeźniczak, na szczęście z bliska przestrzelił. Niewykorzystana okazja błyskawicznie się zemściła! W piątej minucie, z rzutu rożnego dorzucał Letniowski, defensorzy wyekspediowali futbolówkę za pole karne, a tam dotarł do niej Danielak i mocnym uderzeniem nie dał Bartłomiejowi Gradeckiemu żadnych szans!
Jeżeli ktoś myślał, że od tego momentu spotkanie się uspokoi, był w wielkim błędzie, bo obie drużyny wciąż grały cios za cios. Zaledwie kilkadziesiąt sekund po bramce, po stronie Wisły główkował Davo, na szczęście gospodarzy od utraty gola uchronił Henrich Ravas. Po chwili, znów do główki doszedł Rzeźniczak, którego próbę z linii bramkowej wybił obrońca. „Nafciarze” wychodzili bardzo wysoko i przez to mocno się odkrywali. Mogli na tym skorzystać czerwono-biało-czerwoni, gdy Dominik Kun w kontrataku uruchomił Letniowskiego. Ten chciał jeszcze dograć do Pawłowskiego, ale zamiary te odczytał przeciwnik i przerwał akcję.
Po tym wręcz huraganowym kwadransie, zawody wreszcie się trochę uspokoiły, choć stroną przeważającą nadal byli goście. W dwudziestej minucie, po ziemi przymierzył Rafał Wolski, na szczęście na posterunku po raz drugi był Ravas. W kolejnych fragmentach gra toczyła się głównie w środku pola. Po pół godzinie, szansę miał Letniowski, ale z bliska nie zdołał zmieścić piłki w siatce. Ostatnie, godne odnotowania, akcenty tej pierwszej połowy miały miejsce w doliczonym czasie gry. Najpierw, po znakomitej akcji kombinacyjnej, do pozycji strzałowej doszedł Pawłowski, lecz przycelował wprost w Gradeckiego. Po chwili, obok słupka uderzał jeszcze Danielak i do przerwy Widzew prowadził 1:0.
Pomimo korzystnego wyniku, przed startem drugiej części spotkania, trener Niedźwiedź delegował do gry dwóch nowych zawodników. W pomocy, Patryka Lipskiego zastąpił Hanousek, a w ataku miejsce Zjawińskiego zajął Sanchez. Zwłaszcza Hiszpan, od samego początku swojej obecności na boisku, wniósł mnóstwo ożywienia. Najpierw, po faulu na nim, żółtą kartką ukarany został Wolski, po chwili Sanchez też uderzał, ale czujnie zachował się obrońca Wisły. W 54. minucie łodzianie podwyższyli wynik! Na prawym skrzydle był Pawłowski i wszyscy, łącznie z płockim bramkarzem, spodziewali się dośrodkowania. Widzewiak tymczasem skierował piłkę w krótki róg, zmuszając Gradeckiego do kapitulacji.
Zespół trenera Pavola Stano nie zamierzał się jednak poddawać. Podobnie jak po pierwszym golu, z główki szczęścia poszukał Davo, ale - podobnie jak wtedy - nie był w stanie pokonać Ravasa. Intensywny napór "Nafciarzy" trwał tylko chwilę, po czym sytuacja znów wróciła do tej, z większej części pierwszej połowy - może i Wisła była częściej przy piłce, ale zbyt wiele z tego nie wynikało, bo, dowodzona przez rozgrywającego znakomite zawody Mateusza Żyrę, obrona nie dawała rywalom pola do popisu. Czerwono-biało-czerwoni czekali na swe okazje do kontrataków. Choć nie po jednym z nich, to, w 69. minucie, do pozycji strzałowej doszedł Fabio Nunes - Portugalczyk uderzał dwukrotnie, lecz za każdym razem w nogi obrońcy.
Na dwadzieścia minut przed końcem meczu, trener Niedźwiedź wpuścił do gry kolejnych rezerwowych - Letniowskiego zmienił Kristoffer Normann Hansen, a Pawłowskiego - Serafin Szota. Ten drugi ustawiony został na prawym wahadle, dzięki czemu na skrzydło powędrował Danielak. Nie na długo, bo kilka minut później zastąpił go Sypek. Czas upływał, płocczanie nie mieli zbyt wielu argumentów, choć raz na jakiś czas poszukiwali szans - jedną z nich zmarnował niedokładny dziś Davo. Podopieczni trenera Niedźwiedzia pokazywali zaś dużą mądrość i spokojnie pozwalali temu meczowi, by dobiegł końca.
I wydawało się, że to zrobią, ale tuż przed upływem regulaminowego czasu gry w polu karnym interweniował Kun, powalając jednego z przeciwników. Po konsultacji z wozem VAR, sędzia Paweł Raczkowski postanowił wskazać na jedenasty metr boiska. Do piłki podszedł Davo i pewnym strzałem nie dał Ravasowi szans. Całe szczęście, niczego to nie zmieniło - Widzew pokonał aktualnego lidera PKO BP Ekstraklasy 2:1 i wygrał po raz drugi z rzędu! Kolejne spotkanie już w środę, z KKS 1925 Kalisz, w Pucharze Polski.
Widzew Łódź – Wisła Płock 2:1 (1:0)
Karol Danielak 5’, Bartłomiej Pawłowski 54' - Davo 90+2'
Widzew:
Henrich Ravas – Patryk Stępiński, Mateusz Żyro, Martin Krezuriegler – Karol Danielak (Jakub Sypek 77'), Dominik Kun, Patryk Lipski (Marek Hanousek 46'), Fabio Nunes – Bartłomiej Pawłowski (Serafin Szota 70'), Łukasz Zjawiński (Jordi Sanchez 46'), Juliusz Letniowski (Kristoffer Normann Hansen 70')
Wisła:
Bartłomiej Gradecki – Aleksander Pawlak, Jakub Rzeźniczak, Steve Kapuadi, Piotr Tomasik – Damian Rasak (Marko Kolar 71'), Dominik Furman (Michał Mokrzycki 85'), Rafał Wolski (Dawid Kocyła 86') – Kristian Vallo (Filip Lesniak 71'), Łukasz Sekulski (Milan Kvocera 85'), Davo
Żółte kartki: Martin Kreuzriegler, Marek Hanousek - Rafał Wolski, Damian Rasak
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 17 004