Wejdę w okres przygotowawczy na 1910 procent - rozmowa z Sebastianem Zielenieckim
Ładowanie...

Global categories

14 June 2016 15:06

Wejdę w okres przygotowawczy na 1910 procent - rozmowa z Sebastianem Zielenieckim

Do treningów z zespołem wrócił Sebastian Zieleniecki. Zawodnik, znalazł czas na krótką rozmowę z "Łączy Nas Widzew".

Adrian Somorowski: Przed wami ostatni mecz w sobotę. Jak ocenisz to pół roku w wykonaniu drużyny?

Sebastian Zieleniecki: Faktycznie to już koniec seoznu. Na pewno cieszymy się, że zapewniliśmy sobie awans dwie kolejki przed końcem i teraz możemy trochę odetchnąć. Mimo to i tak będziemy chcieli zakończyć ten sezon zwycięstwem, a później już tylko świętować awans wraz z kibicami.

Spodziewałeś się przychodząc do Łodzi, że Widzew w takim stylu pogoni rywali na wiosnę?

- Tak, spodziewałem się. Na obozie w Krośnie zaczynało to już fajnie wyglądać i było widać, że z meczu na mecz stajemy się prawdziwą drużyną o dużych umiejętnościach i dużym charakterze.

Miałeś dużego pecha, uraz wyeliminował cię praktycznie z całej rundy. Jak obecnie wygląda twój stan zdrowia?

- Faktycznie, miałem możliwość pokazania się tylko podczas obozu w Krośnie. W tym momencie trenuję już normalnie z drużyną i przygotowuję się u Daniela Głowackiego, tak aby na czwartego lipca, kiedy rozpocznie się okres przygotowawczy, być w pełni gotowy.

Jakie są szanse, że zobaczymy cię w ostatnim meczu tego sezonu?

- Palę się do gry, brakuje mi tego. Chciałem pokazać się w ostatnim meczu, ale po rozmowach z paroma osobami, doszedłem do wniosku, że lepiej będzie jak poczekam te trzy tygodnie dłużej i czwartego lipca już na 1910 procent wejdę w okres przygotowawczy.

Przed wami feta, urlop, lecz zajęcia ruszają już czwartego lipca. Do tego czasu będziesz w pełni sil?

- Będę na pewno!

Trzecia liga, nowe wyzwania, zdecydowanie wyższy poziom. Nie będzie brakować również rywalizacji w zespole. Presja?

- Rywalizacja musi być w każdym zespole - bez tego żaden zawodnik ani zespół nie podnosiłby swoich umiejętności. Nie ma żadnej presji, rusza nowy sezon, każdy zaczyna od zera. Boisko zweryfikuje, kto zasługuje na pierwszą jedenastkę.

Jakie twoim zdaniem są wasze najmocniejsze strony, których powinni się obawiać trzecioligowi rywale?

- Przede wszystkim mamy zespół, a to bardzo dużo znaczy. Staramy się grać spokojnie i długo, dobrze poruszamy się na bisku. W tym roku trzecia liga będzie bardzo mocna i każdy z każdym będzie mógł wygrać. Będziemy musieli zatem do każdego spotkania podchodzić tak samo, nieważne kto by przeciwko nam grał.

Przed wami również mecz, na który wszyscy w Łodzi czekają - derby. Miałeś okazję grać kiedyś w spotkaniu o podobnym ciężarze gatunkowym?

- Zapowiadają się ciekawe mecze: ŁKS, Legia, Jagiellonia. Te spotkania z pewnością będą cieszyły się dużą popularnością i będą niosły wyjątkowy klimat i adrenalinę. We Włoszech doświadczyłem parę spotkań, gdzie na trybunach zasiadało ponad 25 tysięcy ludzi, więc wiem z czym to się wiąże. Z chęcią to powtórzę.

Mówisz, że grałeś w meczach z tak dużą ilością widzów. Jak porównasz doping na trybunach? Kto lepszy - Włosi czy widzewiacy?

- Tak, były to mecze pucharowe - z Hellas Werona oraz z Trapani na Sycylii. Doping jest lepszy w Polsce, ale Włosi też dają sobie bardzo dobrze radę.

Cel na kolejny sezon jest jeden - awans. Uważasz, że ogłoszone już nowe nabytki i obecna kadra sprostają wyzwaniu?

- Oczekiwania są i będą duże, a my z pewnością zrobimy wszystko, aby jak najlepiej przygotować się do sezonu, a potem walczyć o awans.