Global categories
Ważna jest wygrana w każdym meczu - rozmowa z Adamem Radwańskim
Adrian Somorowski: Kontrakt podpisany, więc mogę już zapytać, jak to się stało, że wylądowałeś w Widzewie?
Adam Radwański: Wszystko zaczęło się od tego, że pracowałem pół roku z trenerem Przemysławem Cecherzem. Kiedy dowiedziałem się, że będzie szkoleniowcem Widzewa, miałem cichą nadzieję, że pociągnie mnie za sobą. W końcu pewnego dnia dostałem telefon od niego i powiedział mi wówczas, że chciałby mnie w swoim zespole. Bardzo się ucieszyłem. Zaczęły się treningi w klubach, jeszcze tydzień ćwiczyłem w Nowym Dworze Mazowieckim, a później już z Widzewem.
Młodzieżowcy to "gorący" towar na rynku. Widzew był jedyną opcją tej zimy, czy może zgłaszały się po ciebie też kluby z wyższych klas rozgrywkowych?
- To prawda, młodzieżowcy są teraz bardzo potrzebni w wielu ligach. Były inne opcje, ale z tego samego poziomu ligowego. Być może pojawiłaby się jeszcze jakaś propozycja, nawet i z wyższej ligi, jednak znalazłem się w Widzewie i nie żałuję tej decyzji.
Jesteś typowo ofensywnym pomocnikiem. Gdzie czujesz się najlepiej? Na skrzydle czy może jako gracz podwieszony pod napastnikiem?
- Jestem ofensywnym pomocnikiem. Mogę grać też na "ósemce", jednak całą poprzednią rundę występowałem jako typowa "dziesiątka". Tam czuję się najlepiej.
Pochodzisz z Płocka i bardzo szybko wylądowałeś w tamtejszych juniorach Wisły, aby następnie zadebiutować w seniorskim zespole. Na dłużej zadowomić się tam nie było jednak łatwo.
- Kiedy wchodziłem do pierwszego zespołu Wisły Płock, miałem szesnaście lat. Wiedziałem, że muszę ciężko pracować i wykonywać sumiennie wszystkie zadania. Debiut zaliczyłem jako siedemnastolatek. Wiedziałem jednak, że to jeszcze nie czas.
Na razie nie udało ci się przebić w zespole z Płocka. Mimo to, klub nie chce z ciebie rezygnować. Trafiasz na kolejne wypowyżecznia: najpierw do Błękitnych Raciąż, potem do Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, a teraz lądujesz w Widzewie.
- Uważam, że jako siedemnastolatek, przebijanie się do składu Wisły było jeszcze zbyt wczesne. Długo trenowałem z seniorami i bardzo dużo się nauczyłem. Potrzebowałem jednak wypożyczenia na wyższy poziom niż rezerwy Wisły, w których występowałem co tydzień.
Przyszło ci grać w trzeciej lidze zarówno przed reformą jak i teraz, po reorganizacji. Obecne rozgrywki to wyższy poziom, niż te z minionego sezonu?
- Przed reformą trzeciej ligi występowałem w Raciążu. Po reformie w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki. Sądzę, że poziom tych rozgrywek się zmienił. Jest on troszkę lepszy niż przed reformą. Nie ma już drużyn, z którymi nie trzeba walczyć. Na każdy mecz trzeba wyjść maksymalnie skoncentrowanym. Każdy może walczyć z każdym.
Jak układa ci się współpraca z trenerem Przemysławem Cecherzem? Czy to on w głównym stopniu przekonał cię do przybycia do Łodzi? Trener nie ukrywa, że jesteś jego zdaniem najlepszym młodzieżowcem w lidze.
- Do przejścia do Widzewa nie trzeba było mnie długo namawiać. Kiedy dostałem propozycję, zgodziłem się bez wahania. Trener Cecherz to bardzo dobry fachowiec, ale też i człowiek. Co prawda znam go tylko pół roku, ale już zdążyłem zauważyć, że potrafi rozmawiać z zawodnikami. Jest to bardzo pozytywna osoba. Najlepszy młodzieżowiec w lidze? (śmiech) Wiem, że muszę ciężko pracować i dążyć do tego, aby być jeszcze lepszym. Cieszy mnie fakt, że trener tak sądzi. To jest jego zdanie i jest mi z tego powodu bardzo miło.
Razem z tobą w zespole pojawił się Sebastian Olczak. Czy z kimś jeszcze znałeś się wcześniej?
- Nikogo poza Sebastianem Olczakiem wcześniej nie znałem.
Czego spodziewasz się po nadchodzącej rundzie wiosennej? Oczekiwania w klubie spore, a zadanie do wykonania niezbyt proste.
- Spodziewam się z pewnością dużej presji. Oczekiwania w Łodzi są niewątpliwie duże. Będziemy w każdym meczu walczyć o trzy punkty i dawać z siebie wszystko, a jak się to przełoży na wynik to boisko zweryfikuje.
Wiosnę zaczynacie od pojedynku ze Świtem. Szybko będziesz miał okazję, by przypomnieć się kolegom. Tym razem jednak już w innych barwach.
- Cieszę się, że akurat pierwszy mecz będzie z moim byłym klubem. Będą po drugiej stronie barykady, ale jestem pewien, że będzie ciekawie.
Zaraz po tym meczu czeka was pierwsze spotkanie na nowym stadionie. Widziałeś już widzewskie "Old Trafford", gdyż do tego obiektu porównywana jest arena przy al. Piłsudskiego?
- Niestety jeszcze nie zdążyłem obejrzeć stadionu. Niemniej jednak, nie mogę się doczekać wyjścia na murawę osiemnastego marca w meczu otwarcia. Szczerze mówiąc, przy tylu kibicach jeszcze nie miałem okazji grać. Będą to nie lada emocje, już czekam z niecierpliwością i odliczam dni do meczu.
Zawodnika ofensywnego przede wszystkim rozlicza się z liczb. Zakładasz sobie jakiś indywidualny cel na wiosnę?
- Fakt, ofensywnego pomocnika rozlicza się z asyst i bramek. Uważam jednak, że ważniejsze jest, aby wygrać. Nie jest ważne kto strzelił bramkę czy zaliczył asystę. Ważna jest wygrana w każdym meczu. Na pewno mam w głowie jakieś założenia i postaram się je zrealizować.