Tunezyjczyk, który zabrał Koronie... puchary
Ładowanie...

KORONA - WIDZEW

Historia

11 November 2022 12:11

Tunezyjczyk, który zabrał Koronie... puchary

- To zawodnik o bardzo dobrych warunkach fizycznych. Uważnie mu się przyglądaliśmy podczas zgrupowania w Tunezji i postanowiliśmy ściągnąć go do siebie. Liczymy, że wzmocni poczynania ofensywne drużyny, bo ostatnio naszą największą bolączką jest zdobywanie goli.

Tak Radosław Mroczkowski w lutym 2012 roku, będąc trenerem pierwszej drużyny Widzewa Łódź, mówił o Mehdim Ben Dhifallahu, rosłym napastniku rodem z północnej Afryki, który wzmocnił kadrę czerwono-biało-czerwonych.

 

Ben Dhifallah miał już wtedy na koncie triumfy w afrykańskich rozgrywkach Ligi Mistrzów i Superpucharu swojego rodzimego kontynentu. Jednak jego droga z Tunezji do Widzewa łatwa nie była.

 

Bo sztab szkoleniowy łódzkiej drużyny już rok wcześniej przypatrywał się temu zawodnikowi, a Tunezyjczyk zawitał nawet na Piłsudskiego 138, gdzie trenował z drużyną i był testowany. Nic z tego jednak wtedy nie wyszło i Ben Dhifallah wrócił do Afryki.

 

Do Łodzi, już na dłużej, przyjechał ponownie na początku 2012 roku i podpisał umowę z Widzewem. Napastnik miał dobre wejście do zespołu RTS-u, bo w debiucie strzelił efektowną bramkę w przegranym przez łodzian 1:2 domowym meczu z Polonią Warszawa.

 

Od początku rundy wiosennej trener Mroczkowski stawiał na niego regularnie, ale tunezyjski snajper nie strzelał goli. Zaliczył tylko honorowe trafienie w wyjazdowym meczu z Jagiellonią (1:4). Dopiero pod koniec sezonu, podczas wyjazdowego spotkania z Koroną, Ben Dhifallah pokazał, że potrafi zdobywać bramki.

 

Gospodarze przystępowali do tego meczu z wielkimi nadziejami, bo plasowali się w czołówce ligi i mieli realne szanse na wywalczenie historycznego awansu do europejskich pucharów. Tymczasem to właśnie Tunezyjczyk wyleczył kielczan z tych marzeń, i to dość szybko, bo strzelił dwa gole jeszcze w pierwszej połowie spotkania.

 

„Pucharów nie będzie” – napisano wtedy w tytule relacji z tego meczu na jednym z lokalnych, świętokrzyskich portalów. Widzewiacy zagrali nie tylko skutecznie w ataku, ale również bardzo dobrze wypadli w defensywie, skutecznie neutralizując zagrożenie pod bramką Macieja Mielcarza, czyli byłego golkipera... Korony.

 

To im się udało i po wcześniejszym, słabym występie w meczu u siebie z Lechią Gdańsk (0:1), odbudowali się właśnie w dobrze rozegranym spotkaniu w Kielcach. Oby w najbliższą sobotę było podobnie.

 

Bilans meczów Widzew Łódź - Korona Kielce:

 

Ekstraklasa: 13 (5-4-4) 14-14*

I liga: 10 (2-5-3) 11-12

Puchar Polski: 1 (0-0-1) 0-3

Puchar Ekstraklasy: 4 (2-0-2) 6-8

Ogółem: 28 (9-9-10) 31-37

 

*podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.