Trzeba odbudować markę Widzewa - rozmowa ze Sławomirem Chałaśkiewiczem
Ładowanie...

Global categories

13 September 2015 14:09

Trzeba odbudować markę Widzewa - rozmowa ze Sławomirem Chałaśkiewiczem

Sławomir Chałaśkiewicz to kolejny były zawodnik łódzkiego zespołu, któremu dobro klubu leży na sercu.

Łukasz Kolecki: Widzew Łódź w IV lidze - czy to nie sen?

Sławomir Chałaśkiewicz: Patrząc na to, co działo się w ostatnich latach, start od IV ligi to jedyna droga. Szkoda, że nie dało się uratować tego, co było. Teraz przed nowym Widzewem mnóstwo pracy, by odbudować markę, jaką szczycił się ten klub. Kibice przychodzą na mecze, ale cały RTS czeka długa droga, by zasłużyć na ich szacunek.

 Odbudowa takiej marki to niełatwe zadanie, oczekiwania są ogromne. Czy wierzy pan w powodzenie tej misji?

- Ciężkie zadanie czeka wszystkich, którzy zaangażowali się w odbudowę Widzewa. Z pewnej perspektywy może się wydawać, że za chwilę będziemy w ekstraklasie. Realnie patrząc, by to osiągnąć potrzeba mnóstwo pieniędzy i przede wszystkim czasu. Trzeba do tego podejść naprawdę rozsądnie i z głową na karku. Potrzeba odpowiednich środków oraz materiału ludzkiego. Już teraz możemy zobaczyć, jak każdy klub, grając przeciwko Widzewowi, spręża się na ten jeden mecz, by pokazać, że jednak jest od łodzian lepszy.

Widzew można ugiąć, ale nie można go złamać.

- Trzeba oddać szacunek ludziom, którzy zabrali się za odbudowę klubu. W starym Widzewie nie działo się już nic pozytywnego. Prawdopodobnie drużyna zniknęłaby z piłkarskiej mapy Polski. Dobrze, że znaleźli się chętni, którzy poświecili swój czas na reaktywację Widzewa. Mam nadzieje, że będzie to wszystko dobrze poukładane, to jest baza do tego, by zrobić awans.

Musi w takiej sytuacji cieszyć fakt, że drużyna opiera się na zawodnikach emocjonalnie związanych z klubem.

- Szacunek dla nich, że przyszli do klubu w trudnym momencie, że chcą tutaj grać. Bardzo dobrze, że w tych trudnych chwilach tacy zawodnicy się pojawili. Natomiast nie ukrywajmy, że zespół będzie w ciągłej przebudowie, jeśli chcemy robić awans, co roku. Dla niektórych III liga to już będzie za wysoka półka. Zaskakuje mnie Adrian Budka - mimo że ma już swoje lata, ciągnie tę drużynę. Oby jak najdłużej chciał grać w piłkę.

Każdy mecz w lidze to autobus w bramce rywali Widzewa.

- Z tym trzeba się liczyć. Jeśli ktoś troszeczkę zna się na piłce i zna realia IV ligi, to wie, że drużynę czeka przede wszystkim ciężka praca. Najważniejszy jest tutaj potencjał ludzki - to on decyduje o możliwościach. Dobrze wiemy, że zespoły w tej lidze będą się przed Widzewem broniły, ustawiały głęboko i starały się grać z kontry. Wiadomo, jaki mamy poziom w IV lidze - jest tutaj więcej przeszkadzania czy walki, niż samej gry w piłkę.

Nie udało się zatrudnić doświadczonego napastnika. Czy to może być poważny problem na poziomie IV ligi?

- Jeśli klub mógłby ściągnąć dobrego napastnika, to na pewno by to zrobił. Wszystko działo się na szybko przed startem sezonu. Pewnie większość piłkarzy, którzy mogliby wzmocnić zespół, miała już pracę. Nie wiem do końca, z kim rozmawiano. Pojawiały się różne nazwiska, ale moim zdaniem byli to zawodnicy, którzy nie dawali jakości, dlatego pewnie nie ma ich w drużynie.

Rezultaty osiągane przez zespół muszą jednak cieszyć.

- Jak do tej pory, wynik jest dobry. Pamiętajmy jednak, że mamy początek sezonu, dopiero kilka kolejek za nami. Myślę, że w połowie rundy poznamy siłę tego zespołu. Ważne też, czy uda się wypracować przewagę nad pozostałymi drużynami. Jeśli łodzianie będą w stanie wypracować dystans kilku czy kilkanastu punktów to sprawa awansu będzie zamknięta.

Zawodnicy po krótkim okresie przygotowawczym rozegrali ligowy maraton, fizycznie jednak nie odstają od reszty drużyn. Czy powinnismy martwić się o ich dyspozycję w dłuższej perspektywie?

- Myślę, że lepiej dla tych zawodników, by grali co trzy dni. Ja bym szedł w tę stronę, dochodzenia do formy poprzez spotkania ligowe. Na treningu dochodzi tylko kwestia wypracowania pomysłu na grę zespołu. Skoro wiemy, że w każdym meczu czeka na nas autobus, to musimy poszukać kreatywności, znaleźć odpowiednie środki, by sobie z tym poradzić.

Klub czeka na nowy stadion. To jest duży pozytyw, który pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość.

- Na pewno nowy stadion może być magnesem. Niestety, w tych czasach wszystko rozbija się o pieniądze. Jest nowy stadion na terenach ŁKS, ale klubu z Alei Unii na wynajmowanie tego obiektu nie stać. Wszystko to są naczynia połączone - kibice przyjdą na mecz, zapełnią stadion, jeśli będzie jakość grania na wysokim poziomie. Będą kibice, pojawią się wpływy z biletów. Jeśli nie ma jakości to mamy taką sytuacje jak w I lidze, kiedy na mecze Widzewa przychodziło niewiele osób.

Kto będzie głównym przeciwnikiem do awansu?

- Rożne głosy dochodzą z Bełchatowa. Jedni mówią, że będą chcieli zrobić awans, drudzy, że ich nie stać na takie koszty. Natomiast są jeszcze groźne zespoły z Paradyża czy Strykowa, na pewno po roszadach czołówka się wyklaruje. Nie możemy jednak zakładać, że ten czy inny klub nie chce awansu. Wydaje się, że awans jest obowiązkiem Widzewa, ale nie ma co się nastawiać w ten sposób, że coś musimy, bo jeśli coś musimy to często nam to nie wychodzi.

Jesteśmy jednak dobrej myśli. Awans i co dalej?

- Przed nami reforma III ligi, wiemy jak to będzie wyglądało. Będzie bardzo trudno dostać się szczebel wyżej. Moim zdaniem już teraz trzeba myśleć o tym, którzy zawodnicy w III lidze uzupełnią skład. By zrobić kolejny awans, potrzeba nawet piłkarzy na poziomie pierwszo czy drugoligowym. W tym momencie trzeba będzie już szukać dużej jakości w zespole i bacznie rozglądać się za potencjalnymi wzmocnieniami, by w momencie awansu mieć tych piłkarzy gotowych do gry.