Trener, który został szpiegiem i... podróżnikiem
Ładowanie...

Global categories

27 February 2020 19:02

Trener, który został szpiegiem i... podróżnikiem

Kryptonim "Słońce". Tak nazywała się akcja przeprowadzona pod koniec lat 50. XX wieku przez polskie służby specjalne, wymierzona w agentów amerykańskiego wywiadu działających na terenie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

Dlaczego o tym piszemy? Bo jednym z zatrzymanych w tej sprawie był Bernard Jan Zgol, potem znany bardziej jako Bernhard Zgoll, trener piłki nożnej, który w pierwszej połowie lat 50. przez ponad rok prowadził drużynę Widzewa.

Zgol pojawił się w Łodzi w 1953 roku, gdy zespół RTS-u był już trzecioligowcem po spadku we wcześniejszym sezonie (wtedy grano systemem wiosna-jesień) z drugiej ligi. Pochodzący ze Śląska szkoleniowiec nie okazał się w Widzewie zbawcą, chociaż miał już na koncie prowadzenie przez dwa sezony zespołu Szombierek Bytom w ekstraklasie jako jeden z najmłodszych trenerów w historii ligi.

Wracając do tematu pracy Bernarda Zgola w Widzewie, to pod jego wodzą drużyna nie zawojowała łódzkiej grupy III ligi, zajmując na koniec sezonu 1953 roku dopiero dziewiąte miejsce w stawce dwunastu klubów. W kolejnym roku widzewiacy spisali się jeszcze słabiej, bo zajęli ostatnią lokatę w grupie i spadli do Klasy A. Pochodzący ze Śląska szkoleniowiec został zwolniony jeszcze w trakcie sezonu, ale swoją "cegiełkę" do tego kiepskiego wyniku również dołożył.

Na tym skończyła się przygoda trenera Zgola w Widzewie, ale najciekawsze wydarzenia w jego życiu dopiero miały nastąpić. Jeszcze w drugiej połowie lat 50. ze zmiennym szczęściem prowadził zespół Górnika Radlin, z którym najpierw zaliczył spadek z I ligi (ówczesna ekstraklasa), a potem do niej wrócił.

Wkrótce Bernard Zgol miał o wiele większe kłopoty niż zestawienie jedenastki piłkarzy na mecz. W 1958 roku został zatrzymany przez komunistyczne służby specjalne i oskarżony o bycie agentem amerykańskiego wywiadu. Dowody musiały być mocne, bo sąd wojskowy skazał byłego trenera Widzewa na dziesięć lat więzienia. Zgol trafił za kratki, ale nie pogodził się z decyzją sądu i... podejmował próby ucieczki z więzienia.

Ostatecznie w 1970 roku, już po wyjściu na wolność, Zgol postanowił opuścić Polskę. Wyjechał do Niemiec, a z racji tego, że urodził się przed wojną na polsko-niemieckim Górnym Śląsku, po wyjeździe z kraju przyjął niemieckie obywatelstwo i odtąd nazywał się Bernhard Zgoll. Ta zmiana bardzo mu pomogła, o czym świadczyły jego dalsze losy.

Lata 70. XX wieku to były czasy, gdy Niemiecki Związek Piłki Nożnej rozszerzał współpracę z wieloma piłkarskimi federacjami z różnych zakątków globu, oferując im swoją wiedzę, doświadczenie, kontakty i ludzi. W tym trenerów mających szkolić piłkarski narybek w odległych krajach Azji lub Afryki oraz przekazujących swoją wiedzę na temat organizacji szkolenia.

Tym sposobem Bernhard Zgoll za pośrednictwem FIFA i UEFA wylądował w... Kenii, gdzie miał pomóc miejscowym władzom piłkarskim w stworzeniu systemu szkolenia młodzieży. I tak się stało. Ślązak z niemieckim paszportem zapisał się w historii kenijskiej piłki nożnej jako m.in. twórca Młodzieżowego Centrum Olimpijskiego, w którym wyszkolono wielu reprezentantów Kenii w piłce nożnej.

Zgoll razem ze swoim asystentem Jonathanem Nivą jeździł po całej Kenii, zakładał ośrodki treningowe w większych miastach i rekrutował w nich chłopców w wieku od 12 do 15 lat do młodzieżowych drużyn. - Dotarł do samych nizin naszego społeczeństwa i wychował na piłkarzy ludzi znikąd. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich zawodników, którzy dzięki niemu przeszli drogę od bycia nikim do gwiazd reprezentacji Kenii - wspominał w rozmowie dla gazety "Daily Nation" Mahmoud Abbas, były bramkarz kadry narodowej tego afrykańskiego państwa.

Potwierdziły to wyniki reprezentacji Kenii, która w latach 1981-1983 trzy razy z rzędu wygrywała Puchar Wschodniej i Środkowej Afryki (CECAFA Cup). 80 procent piłkarzy grających w tamtej drużynie było wychowankami Bernharda Zgolla, który po owocnej przygodzie w Kenii wyjechał do Azji, gdzie najpierw na Filipinach zajął się tworzeniem szkółek dla młodych piłkarzy, a potem pracował w Korei Południowej jako doradca w tamtejszym krajowym związku piłkarskim.

W latach 80. trener-obieżyświat przez krótki czas prowadził też pierwszą reprezentację Kenii, potem był selekcjonerem narodowej kadry Filipin, a na początku lat 90. zameldował się na... Karaibach. Tam, w pięknych okolicznościach przyrody i słonecznej pogody, prowadził reprezentację Dominikany będąc już 65-latkiem.

Można powiedzieć, że Widzew był dla niego jednym z wielu epizodów w trenerskiej karierze, ale z pewnością Bernhard Zgoll to jedna z najciekawszych postaci na historycznej liście szkoleniowców piłkarskiej drużyny RTS-u. Potem okazał się szpiegiem Amerykanów, a następnie (cudo)twórcą kenijskiej piłki nożnej w dalekiej Afryce. Jakby tego było mało, Zgoll zasłynął z jeszcze jednej rzeczy. Młodsi kibice nie będą tego pamiętać, ale kiedyś w Polsce działał system dystrybucji butelkowanego mleka do mieszkań i domów. Wymyślił go właśnie Bernhard Zgoll, wtedy jeszcze przedstawiający się jako Bernard Zgol.