Global categories
Trener bez wizy, wojenny lot i mecz w Świecie Cudów
Premierową wyprawę nad tureckie wybrzeże Morza Śródziemnego zaliczyli w lutym 2002 roku. Drużynę prowadził wtedy Dariusz Wdowczyk, który przejął zespół w trakcie rundy jesiennej po tym, jak klub rozstał się z trenerem Markiem Kusto. Pod wodzą tego drugiego zespół grał słabo i Wdowczyk "z marszu" niewiele zmienił, bo po jesieni 2001 roku Widzew był przedostatni w tabeli ekstraklasy.
Dlatego zimą trener Wdowczyk szukał wzmocnień, również podczas zgrupowania w tureckiej Antalyi, gdzie testował między innymi... mistrza olimpijskiego z Igrzysk w Sydney. Był nim Kameruńczyk Clement Beaud, który ze swoją reprezentacją wygrał w 2000 roku w Australii olimpijski turniej piłkarski. - Po powrocie ze zgrupowania w Turcji zadecydujemy, czy zostanie u nas. Cały czas przyglądamy mu się. Na razie mogę powiedzieć, że jest niezły - mówił wtedy Wdowczyk w rozmowie dla tygodnika "Piłka Nożna".
Ostatecznie Beaud podpisał kontrakt z Widzewem, ale okazał się wielkim rozczarowaniem. Wiosną 2002 roku zaliczył 6 niepełnych występów w ligowych spotkaniach i pożegnał się z łódzkim klubem. Dobrze, że same przygotowania w Turcji, gdzie widzewiacy rozegrali 4 sparingi (m.in. z koreańskim Pusan Icons i miejscowym Antalyaspor), przyniosły pozytywny efekt w postaci dobrej gry zespołu, bo wiosną Widzew przegrał tylko jeden z dwunastu meczów o ligowe punkty i spokojnie utrzymał się w ekstraklasie.
Turecki wariant na odbudowę formy zespołu został powtórzony w kolejnym roku, ale tym razem widzewiacy podróżowali do Antalyi z perypetiami. Pierwotnie mieli w połowie lutego 2003 roku polecieć tam razem z... Legią Warszawa, która wynajęła czarterowy samolot. Jednak w obliczu groźby zbrojnego konfliktu w sąsiednim Iraku Legia odwołała lot i wybrała jej zdaniem bezpieczniejszy Cypr.
Widzew wojennych klimatów się nie przestraszył i znalazł nowe połączenie do Turcji przez Lipsk. 20-osobowa kadra drużyny RTS odleciała właśnie stamtąd, ale bez... trenera. Zespół prowadził wtedy Petr Nemec, który na niemieckim lotnisku miał kłopoty wizowe. Dopiero dzień później doleciał do piłkarzy. Ci na miejscu razem z kierownikiem Tadeuszem Gapińskim szukali rywali na sparingi. - Wiemy, że wyprawy do Turcji nie przestraszyły się drużyny rosyjskie i rumuńskie. Będzie więc z kim grać - mówił jeszcze przed odlotem "Gapek". I miał rację. Na miejscu udało się zagrać mecze m.in. z rosyjskimi zespołami Anżi Machaczkała i Amkar Perm. Były też sparingi z rywalami z Korei oraz Kazachstanu.
Rok później widzewiacy po raz trzeci zawitali do Turcji, gdzie zespół trenera Jerzego Kasalika rozegrał sparingi m.in. z drużynami z Danii, Austrii i Szwajcarii. Ligowa wiosna 2004 nie była jednak udana dla Widzewa, który zakończył sezon spadkiem z ekstraklasy do ówczesnej II ligi. I jako drugoligowiec w lutym 2005 roku ponownie pojawił się w Antalyi, gdzie jednym z rywali widzewiaków była rodzima Cracovia, która wygrała ten mecz 4:1. Podczas tego zgrupowania piłkarze trenera Stefana Majewskiego zagrali też m.in. z irlandzkim klubem Drogheda United (0:1).
Zimą 2006 roku widzewiacy postanowili odpocząć od tureckich klimatów, na miejsce zgrupowania wybierając niemiecką miejscowość Schneverdingen w Dolnej Saksonii. Ale już zimą 2007 roku, gdy zespół prowadził trener Michał Probierz, ponownie zawitali do Antalyi. Wieści napływające stamtąd niepokoiły kibiców Widzewa, bo drużyna przegrała cztery kolejne sparingi, by dopiero w ostatnim rozgromić 5:1 czołowy zespół ukraińskiej ligi - Arsenał Kijów.
W kolejnym roku do Turcji z drużyną Widzewa poleciał już trener Marek Zub. To zgrupowanie było zapowiedzią słabej rundy wiosennej 2008 w wykonaniu czerwono-biało-czerwonych, którzy byli bardzo nieskuteczni w sparingach z rywalami z Białorusi, Ukrainy i Bułgarii. W ostatnim sprawdzianie przegrali 0:1 z bułgarskim Lokomotiwem Płowdiw, a mecz odbył się w miejscu o oryginalne nazwie World of Wonders Topkapi Palace, co oznacza Świat Cudów w Pałacu Topkapi. Niestety, wtedy cudów w grze Widzewa nie było zarówno na boiskach w Turcji, jak i podczas późniejszych ligowych meczów o punkty.
Po dwóch latach przerwy, w 2010 roku szykujący się do powrotu do ekstraklasy Widzew po raz siódmy pojawił się na zgrupowaniu w Turcji. W tamtym zespole grał już Marcin Robak, który strzelił gola w premierowym sparingu z rumuńskim Sportul Studentesc Bukareszt (1:1). - Bramka, którą zdobyłem, to w dużej mierze zasługa Piotrka Grzelczaka, który dobrze zagrał mi piłkę wzdłuż szesnastki. Uderzyłem z tzw. fałsza, po ziemi. Piłka wpadła do siatki tuż przy słupku - tak to sparingowe trafienie opisał Robak w rozmowie dla portalu Widzewiak.pl. W kolejnych meczach gole strzelali już jego koledzy, pokonując m.in. 3:1 bośniacki Borac Banja Luka i 5:0 FC Gratkorn z czwartej ligi Austrii.
W następnych latach na zimowe zgrupowania Widzew zaczął jeździć do innych krajów, odwiedzając Portugalię, Tunezję i Hiszpanię. Po raz ostatni gościł w Turcji w lutym 2015 roku, gdy jeszcze próbowano ratować zespół przed spadkiem z I ligi. Drużynę prowadził wtedy Artur Skowronek, a samo zgrupowanie zaczęło się od kłopotów organizacyjnych, bo swój przyjazd odwołał zespół mistrza Iranu, z którym łodzianie mieli zagrać pierwszy sparing.
Zamiast niego zmierzyli się ze spadkowiczem z... trzeciej ligi Brazylii. Zespół o nazwie Sao Carlos został pokonany 2:0, a jednego z goli strzelił z rzutu karnego Krystian Nowak. Kontuzjowany obecnie piłkarz Widzewa trafił również z jedenastego metra w egzotycznym sprawdzianie z aktualnym wtedy mistrzem Libii, Al-Ahly Trypolis. Libijczycy wygrali go 2:1. Na koniec zgrupowania grająca "bez gazu" drużyna Widzewa przegrała 0:2 z zespołem... Gaz Metan Medias z Rumunii.
Teraz, po pięciu latach przerwy, widzewiacy ponownie wracają do Turcji, gdzie mają w planach do rozegrania trzy sparingi z różnej klasy rywalami. Będzie to rodzima Stal Mielec - czołowy zespół I ligi, trzecia drużyna rosyjskiego FK Krasnodar oraz Inhułeć Petrowe - czwarty obecnie zespół zaplecza ukraińskiej ekstraklasy.