Global categories
Tragiczna historia dżentelmeńskiego libero
Scirea jako jedyny z nich trzykrotnie gościł w Łodzi, i ta ostatnia wizyta okazała się tragiczna w skutkach. 2 września 1989 roku zawitał na stadion ŁKS-u, gdzie gospodarze grali w ligowym meczu z Górnikiem Zabrze, z którym wkrótce Juventus miał się zmierzyć w pierwszej rundzie Pucharu UEFA. Juve jako szkoleniowiec prowadził wspomniany Zoff, a na obserwację rywala wysłał do Polski swojego asystenta, którym był właśnie Scirea.
Były obrońca Juventusu i reprezentacji Włoch pilnie oglądał grę zabrzan, a następnego dnia wraz z przedstawicielem Górnika, tłumaczką i kierowcą wsiadł do Fiata 125, którym miał dojechać do Warszawy na lotnisko, skąd miał odlecieć do swojego kraju, gdzie miał się podzielić swoimi obserwacjami z Dino Zoffem i przygotować taktykę na mecz z Górnikiem. Niestety, w drodze z Łodzi do Warszawy, koło miejscowości Babsk, doszło do wypadku, gdy podczas wyprzedzania tira samochód, którym jechał Scirea zderzył się z nadjeżdżającym z naprzeciwka dostawczym Żukiem. Tuż po zderzeniu doszło do pożaru i wybuchów, bo okazało się, że w bagażniku Fiata znajdowały się kanistry z benzyną.
*Gaetano Scirea (pierwszy z lewej) próbuje powstrzymać Włodzimierza Smolarka szarżującego na bramkę Juventusu w meczu z Widzewem w Pucharze UEFA jesienią 1980 roku
W płomieniach zginął nie tylko Scirea, ale również kierowca i tłumaczka. Przeżył tylko Andrzej Zdebski, działacz Górnika, którego uratowało to, że nie miał zapiętych pasów i przy zderzeniu wypadł przez szybę z samochodu. Potem przez wiele lat nie chciał wracać do tej historii i dopiero kilka lat temu zdecydował się przerwać milczenie. W kwietniu 2017 roku dzięki pomocy polskich kibiców Juventusu pojechał do miejscowości Morsasco na grób Scirei. Był też na meczu drużyny Juve oraz spotkał się z wdową po piłkarzu, Mariellą Scireą. To było symboliczne zakończenie tej smutnej historii.
Historii, której wszystkie rozdziały poza tym ostatnim były piękne. Można byłoby teraz tutaj zacząć wyliczankę wielu sukcesów Gaetano Scirei z reprezentacją Włoch oraz Juventusem, ale niech do wyobraźni przemówi tylko jedna liczba. W całej piłkarskiej karierze jako obrońca rozegrał ponad 650 oficjalnych meczów i... nie ujrzał ani jednej czerwonej kartki.
Jak napisał John Foot w książce "Calcio. Historia włoskiej piłki nożnej", umiejętności techniczne oraz wyczucie pozycji przez Scireę sprawiały, że jego interwencje były czyste i rzadko kiedy kończyły się faulem na rywalu. "Był zaprzeczeniem stereotypu umięśnionego i brutalnego włoskiego obrońcy" - możemy przeczytać w książce. Darwin Pastorin, jeden z najlepszych włoskich dziennikarzy i ekspertów odnośnie Juventusu, określił Gaetano Scireę mianem "dżentelmeńskiego libero", który "grał ciszą"...