Trafiłem do wielkiego klubu - rozmowa z Mateuszem Fedyną
Ładowanie...

Global categories

24 June 2016 08:06

Trafiłem do wielkiego klubu - rozmowa z Mateuszem Fedyną

Na ostatnim meczu sezonu, na obiekcie SMS, obecny był nowy nabytek Widzewa Mateusz Fedyna. Zawodnik znalazł chwilę na rozmowę z nami.
Adrian Somorowski: Kontrakt podpisany, więc możemy oficjalnie powitać cię w klubie. Jak to się stało, że wylądowałeś w Widzewie?
 
Mateusz Fedyna: Pod koniec sezonu zadzwonił do mnie prezes Widzewa Łódź Pan Marcin Ferdzyn, który wyraził zainteresowanie moją osobą. Muszę przyznać, że długo się nie zastanawiałem. Szybko doszliśmy do porozumienia i jestem w Widzewie.
 
Czy pojawiały się jeszcze inne oferty? Co ostatecznie skłoniło cię, aby podpisać kontrakt z Widzewem?
 
- Jakieś oferty pojawiły się, w tym z wyższej ligi, ale byłem już po słowie z prezesem Ferdzynem i z oczywistych względów nie brałem ich za bardzo pod uwagę.
 
Jesteś pomocnikiem - w którym dokładnie sektorze boiska czujesz się najlepiej? Skrzydło, czy może ofensywy pomocnik?   
 
- Zdecydowanie najlepiej czuję się jako środkowy,ofensywny pomocnik, czyli w nomenklaturze piłkarskiej gracz, występujący na pozycji numer dziesięć. Zresztą z tym numerem na koszulce grałem w Piaście Żmigród. Mogę też grać nieco niżej, jako tzw. ósemka. Natomiast w Widzewie jestem do dyspozycji trenera i zagram tam, gdzie będzie tego wymagała sytuacja.
 
Pochodzisz z Wrocławia i bardzo szybko wylądowałeś w tamtejszych juniorach Śląska, aby następnie występować w drużynie Młodej Ekstraklasy. Nie udało ci się jednak zadebiutować w pierwszym zespole. Czego Twoim zdaniem zabrakło? 
 
- We Wrocławiu tylko się urodziłem. Do czternastego roku życia mieszkałem w Żmigrodzie, niespełna siedmiotysięcznym miasteczku, położonym około 50 km na północ od Wrocławia. Jestem wychowankiem Miejskiego Klubu Sportowego Piast. W drugiej klasie gimnazjum przeszedłem do Śląska Wrocław. Występowałem w juniorach młodszych, potem starszych i wreszcie w Młodej Ekstraklasie. W wieku dziewiętnastu lat rozpocząłem treningi w pierwszym zespole Śląska. Konkurencja była jednak bardzo duża. Trafiłem prawdopodobnie na najlepszy okres w historii klubu. W końcu w roku 2012 wrocławianie zdobyli mistrzostwo Polski (jeszcze wtedy nie byłem w kadrze), a rok później Puchar Polski. W meczu finałowym w Warszawie byłem na ławce rezerwowych. Żałuję, że nie udało mi się zagrać, choć po cichu na to liczyłem. Rundę jesienną sezonu 2013/2014 spędziłem w pierwszoligowej Miedzi Legnica.
 
Wracając do Młodej Ekstraklasy, przyszło Ci grać jedno spotkanie w Łodzi przy al.  Piłsudskiego. Pamiętasz ten mecz? Coś szczególnego zapamiętałeś z tego pojedynku? 
 
- Jedyne co zapamiętałem  z tego meczu to idealna murawa, na której z przyjemnością można było grać.
 
W tym spotkaniu brało udział również dwóch innych kolegów, z którymi będziesz tworzył kadrę w nowym sezonie - Marcin Kozłowski i Daniel Maczurek. Z Danielem przyszło ci grać w Śląsku. Utrzymujecie kontakt do dziś? Podpytywałeś go trochę o atmosferę w drużynie?  
 
- Tak, utrzymywaliśmy przez ten czas kontakt. Bardzo mi było przykro, gdy się dowiedziałem o jego poważnej  kontuzji, ale wierzę że wróci silniejszy i wiem doskonale jak bardzo mu zależy żeby nadal  reprezentować barwy Widzewa,. To widzewiak z krwi i kości. Co do atmosfery to  normalne, że spytałem o kilka rzeczy. 
 
Po krótkiej przygodzie w Legnicy i ponownie w Śląsku, wylądowałeś w Piaście Żmigród. Czternaście bramek w ostatnim sezonie to chyba całkiem dobry rezultat jak na pomocnika. 
 
- Piast to świetnie zorganizowany III-ligowy klub. Kompetentni działacze z prezesem Rafałem Zagórskim na czele, bardzo dobry trener (Grzegorz Podstawek, z ekstraklasową przeszłością jako zawodnik), czy wreszcie żywo reagujący na wydarzenia boiskowe kibice. W rodzinnej miejscowości spędziłem ostatnie dwa lata. Nie żałuję tego czasu, a co do tych czternastu bramek, to powiem, że stać mnie było na znacznie więcej. Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że z różnych względów nie mogłem rozegrać wszystkich meczów.
 
Awansu sportowego raczej nie zaliczasz, czyli to marka Widzewa zadecydowała o zmianie środowiska?
 
- Widzew to klub z bardzo bogatą historią, wielka marka. Zdobywał mistrzostwa Polski, grał w Lidze Mistrzów. W widzewskich barwach występowali wielcy piłkarze, jak Zbigniew Boniek, Włodzimierz Smolarek, Władysław Żmuda czy Józef Młynarczyk. Miejsce Widzewa nie jest w III lidze, ale w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jestem przekonany, że w najbliższej przyszłości zespół wróci na piłkarskie salony.
 
Czego spodziewasz się w nowym sezonie?
 
- Już nie mogę doczekać się pierwszego treningu. Jestem przygotowany na ciężką pracę. Nie boję się rywalizacji. Jeśli ominą mnie kontuzje, na pewno nie zawiodę pokładanych we mnie nadziei.
 
Oczekiwania w Łodzi spore. Widziałeś na ostatnim meczu jak prezentują się łódzcy kibice. Pierwszy raz będziesz grał pod większą presją? 
 
- Jestem pod wrażeniem tego, co zobaczyłem na meczu kończącym sezon. Czwartoligowe spotkanie cieszyło się wielkim zainteresowaniem kibiców, a feta w centrum Łodzi z ich udziałem utwierdziła mnie w przekonaniu, że rzeczywiście trafiłem do wielkiego klubu, w którym nie można pozwolić sobie na chwile słabości.
 
Huczna feta, dosyć duży rozgłos o Widzewie w mediach. Traktujesz klub jako przystanek czy jednak chciałbyś wpisać się w historię Widzewa i powrócić z nim na salony? 
 
- Nie wybiegam w przyszłość. Liczy się teraźniejszość. Jestem w Widzewie i dla tego klubu chcę jak najlepiej grać. Chcę należeć do grona zawodników, którzy będą decydować o obliczu zespołu.
 
Widzew czeka na nowy stadion. Widziałeś plac budowy? Grałeś kiedyś na takim nowoczesnym stadionie? 
 
- W Warszawie na finale Pucharu Polski było 30 tysięcy widzów. Na nowym stadionie Widzewa tylu kibiców się nie zmieści, ale nie liczba jest tu najważniejsza. To, co zobaczyłem w minioną sobotę, utwierdza mnie w przekonaniu, że na nowym stadionie kibice będą dopingować swój zespół od pierwszej do ostatniej minuty meczu, a za rok doczekamy się świętowania kolejnego awansu, tym razem do II ligi.
 
Nie obawiasz się presji oczekiwań ze strony kibiców?
 
- Przede wszystkim liczę na dobre przyjęcie z ich strony. Zrobię wszystko, żeby w krótkim czasie stać się częścią widzewskiej rodziny. 
 
foto. piast-zmigrod.pl